ďťż
Przejrzyj wiadomości
Wielki Podrzutek Jagny




Jagna - 11-11-2004 00:41
Sąsiadka jest kobietą troskliwą i pyta gdzie sypia Ekipa. Mówię, że w blaszaku. Jej mina wyraża głęboką dezaprobatę. W blaszaku? Jak tak zimno? Idziemy obejrzeć blaszak mojej Ekipy. Otwieramy drzwi i Sąsiadce oczy wychodzą na wierzch: podłoga drewniana (z palet), wysokie łóżka z palet i styropianu, kołdry, koce i czyste poduszki. W rogu koza. Stół zbity z drewna, na stole porządny sprzęt grający i wielkie głośniki. Jak w domu. Sąsiadka cmoka z zachwytem. Akurat nadchodzi Szef Ekipy, więc kobiecina wyraża swój zachwyt i pyta czy nie odwiedzają ich łasiczki. Szef Ekipy jest lekko zdezorientowany. „Łasiczki…?” pyta ostrożnie. Facet jest żonaty i o żadnych łasiczkach nie myśli. Ale Sąsiadka wyjaśnia, że chodzi o prawdziwe łasice, takie futerkowe zwierzątka, bo ponoć się kręcą. Szef Ekipy oddycha z ulgą i mówi, że tylko myszy przyłażą. Sąsiadka podpowiada, że trzeba wystawić łapki na gryzonie. Ja jako miłośniczka wszystkiego co żywe odczuwam gwałtowną antypatię do Sąsiadki i drżę na myśl co zaraz usłyszę. Jak ja im zabronię mordu niewinnych istot na mojej ziemi?! Szef Ekipy wzrusza ramionami i uśmiecha się ciepło. „Eeee, pomieścimy się i z myszami” mówi i odchodzi. Jak tu nie uwielbiać Szefa mojej Ekipy?!





Jagna - 12-11-2004 16:43
A tak w ogóle, to chyba nadszedł moment, żeby zacząć oswajać się z myślą, że dom BĘDZIE i w związku z tym mogę pokazać jak mniej więcej, będzie wyglądał. Oczywiście będzie trochę inny kolor dachu i elewacji, ale jeszcze nie wiem jaki, bo o to toczą się spory z Mężem: ja chcę wszystko w brązach + duuużo drewna a Mąż myśli o Niewiemczym + duuużo drewna. Ale bryła jest taka (D20a Muratora):

http://www.projekty.murator.pl/Panel/pliki/d20ae1.jpg
http://www.projekty.murator.pl/Panel/pliki/d20ae2.jpg

Tyle, że u nas nie będzie okien na poddaszu, bo nie będzie poddasza. Za to będą okna w garażu, bo nie będzie garażu :D :wink: :D



Jagna - 13-11-2004 16:13
Do wnętrz jeszcze dłuuuuga droga, ale skoro już się tak rozbestwiłam w marzeniach, to tak ma to wyglądać. Rysunek jest prymitywny, ale inaczej jeszcze nie umiem.... :(
http://foto.onet.pl/upload/16/42/_365756_n.jpg

A od czasu jak wysmarowałam to dzieło, zaszły drobne zmiany: będzie jeszcze jedno, małe okno w naszej sypialni, za to nie będzie okna w garderobie. I nie do końca jest opracowana wersja fragmentu łazienki nr4 i pomieszczenia gosp. nr8 Ale to jeszcze się zobaczy.



Jagna - 18-11-2004 20:21
12 listopada 2004
Na tę chwilę jest tak: dziura do hydroforu zrobiona, czyli zalana i wybetonowana. Wieniec na domu zalany i „schnie” tzn. twardnieje w deszczu, słońcu i wietrze. Zaczynamy moczyć więźbę w impregnacie, co oznacza, że już niedługo będzie umieszczana w odpowiednim miejscu, czyli w okolicach dachu. Nie mogę się doczekać! Ściany są fajne, ale bez dachu, to jeszcze nie to… Jak już będzie dach, to będę jęczeć o ściany działowe. Już to wiem. Już prawie jęczę.
Dobrze jest mieć kogoś, kto wcześniej coś wybudował. Po wizycie u Sąsiada z Kopyta nagle zmieniamy decyzję odnośnie szprosów: miały być, ale nie będzie. Planowane były drewniane a raczej plastikowe okna z okleiną i drewniane (drewnianopodobne?) szprosy. Bo to ładne i do naszego domu będzie pasowało. Sąsiad z Kopytem zaprosza nas do siebie a on już ma okna i to ze szprosami. Pierwszy raz mam okazję wyjrzeć przez takie okno od wewnątrz na świat i efekt mi się nie podoba. Patrzę albo przez jeden kwadracik, albo próbuję ogarnąć całość pola widzenia, ale w tle jakoś mi te szprosy ciągle w oczy włażą…! Może ja mam oczy felerne, ale jeszcze nad głową mam Forumową Koleżankę (buziaki!), która mi szepcze nad uchem bardzo „anty-szprosowo”. Ale wszelką niepewność rozwiązuje mi moment, kiedy wchodzimy do pokoju obok a tam okno jest otwarte i nagle widzę urodę naszej okolicy w pełnej krasie, bez kratek w polu widzenia! Mój Mąż o dziwo mówi to samo: Nie będzie szprosów! Polecam wszystkim planującym ten rodzaj okien: powyglądajcie parę chwil przez takie okno i zobaczcie czy na pewno o to właśnie chodzi.





Jagna - 18-11-2004 20:22
Druga rzecz to ogrzewanie. U nas nie ma gazu ziemnego. U nas chyba nie będzie gazu ziemnego. Możemy zapomnieć o gazie ziemnym. Myślimy więc o gazie z butli + DGP. Ale kolejne doświadczenia Kogoś Kto Już Wybudował działają nam na wyobraźnię. Rachunki za gaz płynny… brrrrr! A nasz dom będzie miał kubaturę kościoła! Zaczynam więc szukać, szperać i oto natrafiam na forum na temat ekogroszku. Super. Podoba mi się. Nie mam problemu z dorzuceniem co 3 dni, z wyczyszczeniem pieca raz na jakiś czas, jeżeli rachunki za ogrzewanie + woda mają być do przyjęcia. Lubię ciepełko. Nie chcę oszczędzać, nie chcę patrzeć na licznik zużycia gazu i czuć jak mi włosy stają dęba na głowie. Chcę taszczyć worki węgla na plecach i cieszyć się, że mam do zapłacenia 200zł miesięcznie a nie….eee…dużo. Poza tym do taszczenia mam Męża.
Oczywiście moja wizja może ulec zmianie. Może znajdę sobie coś innego, tym bardziej, że nie wiem jak piece na paliwo stałe sprawdzają się w przypadku podłogówki, z której nie zre-zy-gnu-ję!



Jagna - 04-12-2004 12:45
04 grudnia 2004
Mury sobie dalej stoją. Bez dachu. Ekipa kończy budować dom na innej budowie. Jestem niecierpliwa, ale nie mogę się wściekać. Od początku wiedzieliśmy, że tak będzie to wyglądało, Szef naszej Ekipy nie tai, że będzie musiał skończyć TAMTEN dom prędzej czy później. W zasadzie to miło. Ponoć faceta poznać nie po tym jak zaczyna tylko jak kończy…;) Ale oto dzisiaj Mój Mąż jedzie na budowę, bo cała ekipa w komplecie stawia się u nas. Robią murłaty a od poniedziałku nasz Podrzutek będzie się wspinał dalej do góry.
W zasadzie ten przestój jest dla nas korzystny: wieniec zdążył porządnie stwardnieć już ze trzy razy, więźba wymoczyła się w impregnacie, przeschła sobie i to dobrze. Na zdrówko.
A ja oczywiście nadal szaleję z pomysłem na



Jagna - 04-12-2004 12:47
Ogrzewanie. Z groszkiem, jak przypuszczałam, dosyć szybko mi przechodzi. Dużo brudu, sadzy i miejsca na składowanie. Ceny węgla mają wzrosnąć….Znajduję wątek o kotle na pelety. Podoba mi się. Czyściej niż ekogroszek a zasada działania podobna. Informuje Mojego Męża, że będziemy mieli ogrzewanie na pelety. Mąż kiwa głową, udaje, że słucha i pyta: „A co to jest ta Pompa Ciepła?” Już kiedyś o to mnie o to pytał, ale zbyłam go krótkim „Drogie”. Nadal zachwalam pelety. Że lekkie, że nie takie drogie, że nie brudzą bardziej niż kominek. Mój Mąż pyta kto będzie dosypywał, czyścił kocioł i pilnował zakupu pelet. Nie odpowiadam. To pytanie retoryczne. Po co się ma Męża? Żeby dosypywał, czyścił i pilnował….nie? Chyba mu się nie podoba ten pomysł, zupełnie nie wiem dlaczego. I znowu pyta „A co to jest ta Pompa Ciepła?” Jest późny wieczór. Znowu uruchamiam komputer i czytam o Pompie.



Jagna - 04-12-2004 12:49
Czytam i się coraz bardziej zachwycam. Pompa Ciepła. Podoba mi się! W przeciągu godziny staję się ekspertem od Pomp. Już wiem, że są takie z glikolem (tańsze) i takie cudo z propanem. Glikol trzeba wymieniać, propanu nie. Te z glikolem mają gwarancję na 2 lata a te z propanem na 30! I jeżeli jest wszystko ok., a jak może być inaczej (hmm…), to przez resztę życia nie muszę się martwić o tankowanie, o składowanie materiału i co najważniejsze chyba nawet o rachunki. Idealna do podłogówki, gliniastej gleby i dużej działki. Spełniamy wszelkie warunki. Jakoś zręcznie udaje mi się pomijać wzrokiem cenę takiej pompy. W końcu na dom też miało nas nie być stać a wygląda na to, że uda nam się postawić stan surowy otwarty bez złotówki kredytu. No bo po co ma się Męża? Żeby dokonywał cudów! :D



Jagna - 30-12-2004 11:39
Święta mijają przyjemnie i cieplutko. Tym bardziej, że są tylko uroczym dodatkiem do tematu budowlanego. Stan na tuż przed Świętami – dach w pełni odeskowany. Jako że ekipa wyjechała na Boże Narodzenie do domu już parę dni przed Bożym Narodzeniem, więc deskuje Mój Mąż, Szef Ekipy i Pomocnicy (Bracia i koledzy Braci). Deskuje im się sprawnie i chyba wesoło, bo z tej radości spadają z dachu Mój Mąż i Szef Ekipy. Nie spadają razem tylko każdy w swoim zakresie, więc dzielą sobie radość na raty. Mój Mąż ma obtartą łydkę a Szef Ekipy jako osoba wprawiona w spadaniu wychodzi bez szwanku. Grunt, że obaj zaraz po upadku włażą od razu z powrotem i deskują dalej. Ja na działkę jeżdżę rzadko, bo zimno i wieje, ale pewien wieczór, jeszcze przed deskowaniem zapada mi w pamięć: Jest wygwieżdżone niebo, piękny rogal księżyca, my poubierani jak na Syberię, więc nam ciepło. Wchodzę do domu, jest cudnie. Podnoszę głowę i zapiera mi dech....Widzę gwiazdy, dużo, dużo gwiazd...! Ale byłoby super mieć szklany dach! No, ale już są dechy i po gwiazdy trzeba od teraz wychodzić na zewnątrz L
Jest jednak coś co psuje mi humor....



Jagna - 30-12-2004 11:39
Zadaszenie tarasu.
W projekcie taras jest pięknie zadaszony. Ale zmieniając kąt nachylenia dachu zmieniło się też sporo innych rzeczy. Trochę to skomplikowane, ale w skrócie chodzi o to, że w oryginale szczyt dachu jest przesunięty nad taras, a ściana nad tarasem wyższa niż przeciwległa. Nie wiem czy jasno się wyrażam... U nas dach jest teraz jak w wersji parterowej, czyli symetryczny i przez to przedłużony dach nad tarasem kończyłby się metr nad tarasem! Jakby na to nie patrzeć – nie znajdujemy plusów takiego rozwiązania ;) Tak więc teraz nasz przyszły taras ( bo jeszcze nie wylany) jest goluteńki. Wygląda dokładnie tak: (tu wkleję zdjęcie wersji parterowej, ale obawiam się, że zniknie, bo z niewiadomych przyczyn znikają mi zdjęcia projektów L)
http://www.projekty.murator.pl/Panel...20-tyl-300.jpg

Jednak nie poddajemy się. Taras MUSI być zadaszony! Tyle, że zadaszenie będzie już zrobione dodatkowo i nie mam pojęcia jak to będzie wyglądało.....Może ktoś widział takie dobudowane zadaszenia? Ładne to?
u nas na razie wygląda to tak:

http://foto.onet.pl/upload/0/55/_395120_n.jpg



Jagna - 02-01-2005 21:45
Dzięki kochanym Maluszkom, mogę pokazać kilka fotek!
Tu się będzie wychodziło na taras. Okna boczne będą większe, w tej chwili to zwykłe stare okna i dechy :D
http://foto.onet.pl/upload/13/86/_395121_n.jpg

Inne spojrzenie na przyszły taras. Tu debatują Maluszki z Moi Mężem jak to by można zadaszyć. Czasu mało bo ekipa zadasza od jutra...
http://foto.onet.pl/upload/42/56/_395124_n.jpg

A tu dzieło Mojego Męża - brama!
http://foto.onet.pl/upload/14/7/_395116_n.jpg

A to perspektywiczne spojrzenie na przyszły salon. Kratownica będzie widoczna.
http://foto.onet.pl/upload/26/32/_395126_n.jpg

Następne zdjęcia już z zadaszeniem tarasu....mam nadzieję :roll:



Jagna - 04-01-2005 16:35
03 stycznia 2005
Pomysły na zadaszenie.
Jest zimno, wietrznie a ja w pracy. Może to i dobrze, bo w pracy jest ciepło i przyjemnie. Tyle, że szkoda, że to praca. No, ale dobrze, ze w ogóle jest. Ta praca. No dobra, dosyć filozofii. Ja w pracy a Mój Mąż melduje, że jest na działce i ustalają z ekipą jak ma ostatecznie wyglądać zadaszenie tarasu. Wysłuchuję z uwagą. Nic nie rozumiem. Za godzinę dzwoni znowu. Koncepcja się zmieniła. Tej też nie rozumiem. Postanawiam pojechać po pracy na działkę. Cała w nerwach docieram na miejsce a tam mój Mąż właśnie obija okna dechami. „No i w końcu będzie tak jak ty chciałaś” oświadcza z ustami pełnymi gwoździ. Nic mi to nie mówi, bo nie jestem pewna czy zostało dobrze zrozumiane JAK ja chciałam. Objaśniają mi. Wychodzi na to, że samo zadaszenie będzie całkiem fajne, bo takie jak ja chciałam, tyle, że będzie się kończyło kawałek przed prostopadłą częścią domu.... Zostanie wolna przestrzeń miedzy tarasem a ścianą. „Posadzimy tam drzewo” żartuję sobie, a twarz mojego Męża się rozjaśnia „No! Jabłonkę!” Jest zimno. Zaczyna padać. Może być jabłonka.



Jagna - 06-01-2005 16:00
Wczoraj dowiedziałam się, że w sobotę wprowadza się do swojego domu Sąsiad z Kopytem i z rodziną! :o Jest to ważne, bo będą to Pierwsi Mieszkańcy naszego osiedla in spe.... Już od soboty będą pić winko przy kominku, będą rozpakowywać pudła, sprzątać, szorować, szukać wszystkiego, kląć na czym świat stoi, bo meble jeszcze nie wszystkie zamontowane, wściekać się, że tu jeszcze nie powieszone a tam nie przybite....ach, jak ja im zazdroszczę... :-?



Jagna - 06-01-2005 21:01
Zauważyłam, że niektóre zdjęcia notorycznie znikają z mojego albumu :evil: Szczególnie mój malunek wnętrza domu. Wiem, że nie jest piękny...jest wręcz szkaradny....ale ma to co najważniejsze: rozkład pomieszczeń jak to ma wyglądać. Może tu się moje "dzieło" uchowa...
Tak ma wyglądać nasz Podrzutek od środka:
http://foto.onet.pl/upload/42/75/_404637_n.jpg



Jagna - 08-01-2005 20:32
Teraz trochę nie o naszej budowie, ale ma to sporo z nami wspólnego.
W bezpośrednim sąsiedztwie naszego "rzędu" działek jest duże pole. Całe to pole kupił jeden pan, niech będzie pan K. Podzielił sobie pole na działki i planował je po mału sprzedawać. Ceny gruntów rosną. U nas szczególnie będzie ostro, od kiedy okazało się, że w Modlinie ma powstać lotnisko, więc okolica mocno się zaludni. Niestety? Stety? Jeszcze nie wiemy. Tymczasem okazało się, że jeden znajomy mojego Męża, pan B. wymyślił sobie, że on kupi wszystkie działki od pana K. i nie będzie sprzedawał gołych działek, tylko je uzbroi (mamy tylko prąd, więc wiele nie będzie miał do roboty, hłe hłe), ogrodzi a nawet postawi na nich domy w stanie surowym. Bagatela - 170 domów http://gify.mjw.pl/gifs/miny/00000027.gif i powstanie całe osiedle na sprzedaż. Fajnie byłoby gdyby to się udało, bo osiedle byłoby dyskretnie odsunięte od naszej działki o pół kilometra, powstałby na pewno sklep, wprowadziłoby się sporo rodzin z dziećmi itp...No i też miło, że pan B. zaproponował mojemu Mężowi udział w całym przedsięwzięciu, jako Człowiekowi Który Tu się Urodził i wszystkich zna i na dodatek obrotny z niego chłopak. Lubię pana B.
Tak więc wskazany był szybki kontakt z panem K. w sprawie sprzedaży. Ale pan K. był na wakacjach. W Azji.... Na szczęście okazało się, że jest na liście odnalezionych. A dzisiaj w nocy przyszedł do mojego Męża sms o treści "U nas ok. żyjemy. wracamy w poniedziałek"... Nie sądziłam, że przy okazji głupich działek otrę się w jakiś sposób osobiście z tragedią azjatycką... Dzięki Bogu, w pozytywny sposób.



Jagna - 09-01-2005 19:28
Dzisiaj w nocy wichura. Rano wichura. Współczuję mieszkańcom południa Polski. Tam to dopiero jest WICHURA!!! :o :o
Jedziemy na poranny spacer z psem na działkę z nastawieniem, że przeżyjemy deja vu i zobaczymy znowu gołe ściany, bez dachu. Bo na szczerym polu mały wiaterek zamienia się w niezłe wietrzysko, a niezłe wietrzysko to już potężna wichura, gdzie człowieka zgina w pół....
Denerwuję się jak przed egzaminem. Jak teraz nie zwiało, kiedy dziury są, kiedy nie przykryty dachówką, to już nie zwieje...
Już z daleka widać nasz dom. Wszystko na miejscu. Ufff... Lekko tylko podwiało fragment papy i jedno skrzydło starego okna wpadło do środka, ale się nie potłukło :o Zaczynam lubić nasze stare okna jeszcze bardziej. Może z sympatii je umyję...? :wink:



Jagna - 09-01-2005 19:31
A tak w ogóle to mam wrażenie, że nasz Podrzutek to się nikomu nie podoba, co? Odkąd wkleiłam zdjęcia, ucięły się wszelkie komentarze... :lol:
Szpoko, on teraz ma kiepskie proporcje, bo nie jest obsypany, więc wydaje się za wysoki. Potem lekko "przykucnie", dojdzie zadaszenie tarasu, sporo drewna dookoła i będzie pikniej :wink:



Jagna - 09-01-2005 22:54
Różnice zdań.
Każda budowa to nie tylko pustaki, dachówki i inne kominki. To również wiele emocji, rozmów, planów. Niewiele jest chyba takich rodzin, gdzie wszyscy się we wszystkim zgadzają. Nasze rozmowy wyglądają mniej więcej tak: Ja – „A wiesz co bym chciała?” Mąż: „Co tylko chcesz, kochanie” Ja: „A to i to bym chciała” (tu oczywiście mówię nieco konkretniej, ale w tej chwili trudno o przykład) Mąż: (patrzy na mnie przeciągle) „Ty chyba oszalałaś. Nie ma mowy.” Potem odwrotna sytuacja. Mąż: „A tu zrobimy to i to” (konkret) Ja: „Zwariowałeś? Absolutnie się nie zgadzam!” Mąż: (zamyślony) „Nooo, fajnie będzie...”
Zarzucam więc dzisiaj mężowi po raz setny brak kompromisów. Mówię, że wiele jest rzeczy, które są tak jak ON chce a nie tak jak ja. On na to, że wiele jest rzeczy tak jak ja chciałam. „Owszem” mówię, „bo są to pomysły, które i tobie się podobały, więc się zgodziłeś, ale wymień mi jedną rzecz, którą JA chciałam, TY nie chciałeś, a mimo wszystko będzie po mojemu!” Mąż gwałtownie próbuje coś wymyślić. Na próżno. Nie ma takiej rzeczy! :evil:
Na przykład sypialnie chłopców. Nie wyjdą duże, mają mniej więcej po 12m. Dzielę się tą myślą z Mężem (nie po ile mają metrów, bo on to wie, tylko, że nie są za wielkie...). Mąż w trzy setne sekundy wpada na pomysł: tu też zostawimy wysokie pomieszczenia i zrobimy im antresole z łóżkiem na górze. Nie komentuję. Czekam aż mu przejdzie, bo tak już było z wieloma genialnymi pomysłami. Ale jemu jakoś nie mija, ciągle gada o antresolach. Jestem matką. Matki w związku z byciem matkami posiadają macice, biusty i inne fajne rzeczy, między innymi WYOBRAŹNIĘ. Ja nie mam nic przeciwko antresolom, dopóki nie latają po nich moje dzieci. Oczyma duszy widzę obrazek jak zaspany kilkulatek (mój Młodszy Syn ma 3,5 roku) wstaje w nocy na siusiu i filmowo spada ze schodów. Nie lubię jak moje dzieci spadają z czegokolwiek.... Nie chcę antresoli. No, chyba, że zmienię zdanie...? Widział ktoś kiedyś takie rozwiązanie?



Jagna - 15-01-2005 10:53
13 stycznia 2005
Taras zadaszony.
Jadę na działkę, żeby zobaczyć końcowy efekt zadaszenia tarasu. Efekt „przedkońcowy”, czyli więźba nad tarasem, wyglądał dość spektakularnie. Byłam przerażona. Teraz jest już równiutko, a chłopaki kończą przybijać papę. Biegam dookoła tarasu i oceniam ze wszystkich stron. Jest super! Jak pożyczę od kogoś cyfrówkę to wkleję zdjęcia, bo opisać to raczej trudno, ale spróbuję: jest to zadaszenie kopertowe, czyli tak jakby bliźniacza część dachu nad sypialnią (obok tarasu). Podoba mi się. Jestem zadowolona. Staję sobie pod zadaszeniem i jest mi byczo. Lubię zadaszone tarasy. Pasjami. Część Ekipy siedzi na górze i przybija papę. Ich zabezpieczenie to lina, którą są przewiązani, ale i tak co chwila zsuwają się malowniczo po pół metra i bardzo ich to bawi. Na dole gra radio i cieszą się szczególnie, kiedy Robert Gawliński zaczyna śpiewać „Lecę bo chcę...!” Wtórują mu wisząc przy samej krawędzi dachu. Niezły ubaw :-?



Jagna - 15-01-2005 10:53
Między „głównym dachem” a zadaszeniem powstaje jama z kratownicą. Moje pierwsze skojarzenie to raj dla jaskółek. Uwielbiam jaskółki a one uwielbiają takie przyjemne suche miejsca pod dachem. Mimo całej sympatii do latających elegantek, opracowuję zdradziecki plan: trzeba to szybko zasłonić. Mogę tak planować całkiem głośno, bo jaskółek chwilowo nie ma w pobliżu i nie słyszą, ale jak się tylko pojawią to murowane, że zanim się rozpakują po podróży to już zawiadomią wszystkie koleżanki, że fajna miejscówa na gniazda jest w Błędowie.... Szef Ekipy kiwa głową i mówi, że nie ma problemu. Zadeskuje się, a żeby kratownica była widoczna, to się zadeskuje od środka. Od środka...? Żeby deskować od środka, to trzeba wejść do jamy. Po przybiciu ostatniej deski od środka, już się nie wyjdze. Czy to znaczy, że będziemy mieli zadeskowanego w środku jednego z Ekipy?...Pomysł jest głupi, ale śmieszny. Szef ekipy się nie śmieje. Chyba pomyślał, że rozmawia z idiotką i uśmiechając się niepewnie oddala się do swoich obowiązków. Chichoczę w samotności upajając się wizją szkieletu z palcami rozczapierzonymi na ostatniej szparze w deskach.



Jagna - 15-01-2005 10:57
15 stycznia 2005
Porządki na działce.
Dach w pełni opapowany, łącznie z zadaszeniem. Zostało już tylko zaimpregnowanie gołych desek, zadeskowanie jamy przy zadaszeniu i posprzątanie działki. Porządki to pozabieranie dech, zbieranie papierów itp. Jest zimno, więc sprząta Mąż i Ekipa. Ja gotuję obiad i jestem z nimi duchem. W przyszłym tygodniu kolejny etap – wylewki. Wylewki tak mnie nie kręcą, ale następny krok, czyli ściany działowe przyprawiają mnie o żywe bicie serca. Nie mogę się doczekać! :P :D



Jagna - 21-01-2005 16:30
Wylewki.
Znowu zrobiło się trochę powolniej. Wylewki wylane kilka dni temu leżą sobie grzecznie poprawiając zdecydowanie klimat naszego domu. Już nie wygląda jak spichlerz na żyto. Teraz wygląda jak niewielka hala przemysłowa. Bo ścian działowych nadal brak :( W przyszłym tygodniu będą kupione materiały i może coś się zacznie dziać.
Dwa dni po wylewkach jadę je oglądać. Oglądam powoli zaczynając od salonu. Niewielki schodek między jadalnią a salonem jest w tej chwili bardzo wysoki i zgłaszam wrzaskiem reklamację. Mąż przybiega i cierpliwie tłumaczy, że tu sie podniesie a tam się opuści i będzie dobrze. Nie wiem do końca czy wiem o co mu chodzi, ale trzymam go za słowo. W tej chwili schodek mi sie wcale nie podoba :evil:
Kontempluję dalej salon, kiedy woła mnie Mąż z okolic pomieszczenia gospodarczego. Idę, patrzę i oczom nie wierzę... Od wejścia w pomieszczeniu gospodarczym przez przyszłe pomieszczenie, łazienkę, korytarz, aż do wyjścia głównego biegną odbite w wylewce duże ślady łap! Naszego psa nie było jak lali wylewki, więc to nie on. Coś dużego odwiedziło nas w nocy i przelazło przez nasz dom. Mam tylko nadzieję, że to był duży pies a nie tych rozmiarów kret.... :o



Jagna - 24-01-2005 18:03
Są pierwsze zdjęcia. Zadaszenie tarasu w rzeczywistości wygląda w/g mnie nieco lepiej. No a na pewno lepiej będzie wyglądało jak pojawi się główny element: taras. Teraz zadaszenie jest nienaturalnie wysoko nie ma "efektu". Ale na to trzeba poczekać. Zima idzie. W końcu. Mam nadzieję, że na krótko. Wyziębić larwy robactwa i sio! Bo przeca my się wszyscy budujemy! :D
Zadaszenie:
http://foto.onet.pl/upload/33/23/_410418_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/47/5/_410422_n.jpg
http://foto.onet.pl/upload/23/3/_410424_n.jpg
"We wnęce" między zadaszeniem a sypialnią jest okno, którego na zdjęciach nie widać. Tam sobie planuję jakoś to ozdobić pnącymi roślinami, mam nadzieję, że ładnie będzie wyglądało.
Ścianek działowych na razie niet. I dlatego wpasowałam się w statystykę, ze 24 stycznia jest baaardzo dołującym dniem... :(



Jagna - 25-01-2005 18:41
Mam kolejne zdjęcia. Mam ich sporo, ale nie będę Was zamęczać. Tylko jeszcze troszkę:
Tak wygląda zadaszenie z profilu:
http://foto.onet.pl/upload/25/52/_411331_n.jpg
Tak to wygląda z daleka (niepokoi mnie trochę fakt, że im dalej, tym bardziej mi się podoba...):
http://foto.onet.pl/upload/15/51/_411341_n.jpg
A tu miał siedzieć zadeskowany od wewnątrz Jeden z Chłopaków. Jak widać jest odeskowane a wszyscy żyją:
http://foto.onet.pl/upload/7/64/_411329_n.jpg



Jagna - 21-02-2005 16:32
Z moimi wpisami do dziennika się uspokoiłam, bo znowu nic się nie dzieje. Pogoda jaka jest każdy widzi, nie można murować. Trzeba czekać. L Ale nie tracę czasu. Robię kolejny krok i zaczynam po maleńku zaglądać do działu „Wnętrza”. Na razie dyskretnie i tylko raz na jakiś czas, ale niektóre zdjęcia, które umieszczają nasi forumowicze to jak spełnienie moich marzeń. Oglądam sobie kominki, zachwycam się podłogami (moje marzenie to gres wyglądający jak drewno firmy Cerim, ale nie mówcie nikomu, żeby nie zapeszyć!), wzdycham do pięknych kuchni i szałowych łazienek. Fajnie pomarzyć.... Ale jestem w tym osamotniona. Mój Mąż odmawia rozmów, oglądania zdjęć i planowania. Znowu słyszę, że nie będzie się teraz zastanawiał. Pozastanawia się jak będzie już ten etap. Taki jest ten Mój Mąż :evil: Ale też ma swoje wizje. Ostatnio oglądamy film, w którym jedna ze scen rozgrywa się przed jakimś amerykańskim domem: jest wieczór, widać zarys tarasu, jakieś palmy i piękny oświetlony basen. „O!” wykrzykuje Mój Mąż „Tak będzie wyglądała nasza działka!” O mało się nie udławiłam mandarynką ze śmiechu.....A ja tak bym chciała mieć już wszystko zaplanowane od podłogi aż po kolory doniczek.... Oczywiście swoje wizje mogę mieć i nikt mi ich nie odbierze, ale nie mam bladego pojęcia czy wychodzą one naprzeciw wizjom mojego męża, bo jak tu dojść do kompromisu między stylem wiejsko-prowansalskim (to moje) a minimalistyczno-nowoczesnym (jeżeli taki sobie wymyśli)? Przecież niektórzy mężowie planują razem z żonami, rysują, omawiają....Może ktoś się zamieni na męża? :-?
Na razie jeździmy sobie na działkę rekreacyjnie. Jest śnieg, bierzemy sanki i robimy mini-kulig po naszej okolicy. Jest śmiesznie – jedziemy wewnętrzną drogą, nie możemy się zatrzymać, bo już nie ruszymy. Za samochodem dzieciaki sąsiadów na sankach i nagle okazuje się, że przed nami jest ogromna kałuża błota...a my...nie możemy...się....zatrzymać! Najpierw rozbryzgujemy błoto na wrzeszczących uczestników a potem najmłodszy przewraca się w samym środku bajora....Ale jest wesoło. Na szczęście mama nieszczęśnika też się śmieje....Ach, jak ja lubię tam być, nawet jak podtapiamy cudze dzieci....



Jagna - 12-03-2005 09:46
Zima trzyma. Nic nowego tu nie wnoszę, bo wszyscy to widzą. I to nie tylko trzyma, ale również, zawiewa, zacina, nadmuchuje (ojej, jakie to brzydkie słowo mi wyszło!), zasypuje, zamiata i nie sprząta po sobie. Czasem z powiątpiewaniem patrzę na daty, czy to na pewno te Święta mamy przed sobą, o których ja myślę. Wielkanoc jest super. Lubię Wielkanoc. Jest ciepło, słonecznie, ptaszki śpiewają... Drogie dzieci. Tak to kiedyś wyglądało, jak Mamusia była jeszcze mała. Tzn. parę lat temu jeszcze... Teraz będziemy lepić na Wielkanoc bałwana z wielką palmą wielkanocną na głowie. A do Kościoła z koszyczkiem pojedziemy na sankach.
Nasz Podrzutek stoi w śniegach i ładnie wygląda. I to by było na tyle z tematów budowlanych.
Z drugiej strony po cichutku powiem, że tak naprawdę to ma to ta pogoda ma dla nas plusy. Budując bez kredytu i co śmieszniejsze praktycznie bez stałych pieniędzy, przeżywamy fale: raz jest kasa, raz jej nie ma. Teraz jest druga opcja. Ale i tak się nic nie da robić, bo pogoda nie pozwala i to jest pocieszające. Gorzej będzie, jak nadejdzie cudna wiosna, wszyscy ruszą z budową a my...dalej stoimy, bo mamony nie ma :(



Jagna - 12-03-2005 09:50
Planujemy więc roboty nie wymagające nakładów pieniężnych. Mamy na przykład dużo desek i chcemy z nich zrobić ogrodzenie. Deski będą obrobione, ale nie wiem sama co mam na myśli, w każdym razie będą ładnie wyglądać, poukładane jedna obok drugiej jak sztachety i pomalowane impregnatem. Te dużo desek powinno nam starczyć na pół jednego boku działki, bo działka jest duża. Ale za to ją lubię.
Zupełnie darmowo też mamy przyjemność wybrania nazwy ulicy, przy której będziemy mieszkać! Bardzo nas to cieszy. W piątkowy wieczór (wczoraj) jedziemy do naszych mieszkających już Sąsiadów z Kopytem, żeby napisać podanie do gminy i ustalić nazwę. Pijemy szampana, bo Sąsiadka z Kopytem uwielbia szampana i tam się pije go prawie co wieczór. Lubię moją Sąsiadkę, bo ja też lubię szampana. Ustalamy, że nazwa ma pasować do warunków w jakich mieszkamy, czyli pola na wsi, oraz ma być pogodna. W związku z tym Sąsiadka rzuca hasło: Wrzosowa! Fajnie, tylko nie mamy nawet pół wrzosa....
Przechodzimy w temat emocji: Serdeczna, Radosna, Wesoła, Śmieszna.... Śmiesznie byłoby mieszkać na Śmiesznej, ale jednak uważamy to za ryzykowne. Temat wiejski...rzucam „Ulica Samoobrony!” Patrzą na mnie znacząco, ale przecież żartowałam...
Na dzień dzisiejszy podobają nam się następujące nazwy: Polna i Cicha. Teraz musimy się dowiedzieć czy są już takie w gminie, bo to jest podstawowy warunek. Oby nie. Jesteśmy tak zadowoleni z wyboru, że zapominamy napisać podanie....Ech, ta dobra organizacja pracy :roll:
A może macie jakieś fajne nazwy dla małej uliczki na wsi?



Jagna - 19-03-2005 22:52
Kolejny etap. Drugie spotkanie. Tym razem my przynosimy szampana. Zostają dwie opcje Wiosenna i Cicha i panowie głosują za Cichą. Panie się zgadzają, bo szampan pyszności. W dobrych nastrojach smarujemy pismo do gminy. Prosimy ich o wyasfaltowanie naszej ulicy (Cichej?) i jej oświetlenie. Na oddzielnym piśmie prosimy o ewentualne, tak w wolnej chwili, przy okazji, rozpatrzenie możliwości doprowadzenia wodociągu. Pod pismami nie wiemy jak się podpisać....Mieszkańcy? Przecież mieszkają tylko Sąsiedzi z Kopytem od Szampana. Działkowicze? Bez sensu. Od razu widzę panów z brzuszkami ubranych w gacie i kapelusze słomkowe i panie z obfitym biustem wciśniętym w bieliźniane staniki. Pod wpływem szampana proponuję podpisać zamiast „Z poważaniem...” – raczej „Pozdrawiamy cieplutko, buziaczki....” i tu odciśnięte szminką nasze (moje i sąsiadki) usta. Takiego pisma gmina jeszcze pewnie nie miała. Podpisujemy się jednak na poważnie i to z nazwiskami. Na dodatek wyciągamy z łóżka Sołtysową (z jej własnego łóżka, ona nie nocuje u Sąsiadów) i ta jeszcze dostawia swoją pieczątkę i dopisuje „Popieram”. Ech, lubię naszą Sołtysową.



Jagna - 19-03-2005 22:55
W związku z uzgadnianiem Bardzo Ważnych Spraw jesteśmy na działce dosyć często. Przy ostatniej, wczorajszej wizycie zakopujemy się przy samym wjeździe na nasze terytoria. Postanawiamy iść do Sąsiadów na piechotę. Jest obrzydliwie, wieje lekki wiatr, jest ciemno i wszędzie błoto....Napisałam „obrzydliwie”?! No tak, tak obiektywnie. Bo jest cudownie! Do naszych Sąsiadów mamy kilka dobrych minut drogi. Idziemy, jest cichutko, tylko jakiś nocny ptak krzyczy co jakiś czas, ciężkie chmury przesuwają się leniwie nad naszymi głowami. Bosko. Samochód dwie godziny później wyciąga nam usłużny miejscowy sąsiad traktorem. Świat jest piękny. Mogę się zakopywać co wieczór. To chyba znaczy, że naprawdę już bezgranicznie kocham nasze Miejsce na Końcu Świata. Zwariowałam? Ech, nawet jeśli, to nie jestem w tym osamotniona. Wy wiecie o co mi chodzi....



Jagna - 25-03-2005 22:47
Dostaliśmy spis ulic w całej gminie. Wszystkie nasze faworytki są już porezerwowane. Znowu zwołujemy naradę sąsiedzką. Jedziemy na działkę, po drodze wyciągamy jednych sąsiadów co się zakopali i wspólnie jedziemy do naszych Szampańskich sąsiadów, tym bardziej, że i tak tam się wybierali. Debatujemy nad nazwą ulicy. Jemy ciasto i zapiekanki. Jest bardzo przyjemnie i wreszcie uzgadniamy: będzie ulica BRZOZOWA. Brzóz jest u nas trochę a przy takim obrocie sprawy deklarujemy dosadzenie każdy u siebie jeszcze po parę. I byczo. Niech będzie.
A tak poza tym to

WESOŁYCH ŚWIĄT MOI KOCHANI!!!!



Jagna - 13-04-2005 22:35
13 kwietnia 2005-04-13
Napiszę trochę, bo mnie tu co poniektórzy kokietują, że niby interesuje ich ciąg dalszy...he he...
Wiosna w końcu nadejsznęła i do nas. Wyjazdy na działkę zaczynają przypominać wyjazdy na działkę a nie mokro – zimne wypady na budowę z przerwą na wywlekanie samochodu z błota. Skowronki już się zameldowały. Czajki zawodzą, pliszki wszędobylskie też już są. Czyli sami swoi. Te ich koncerty są obłędne...
Działka jeszcze nie próbuje się podnosić, bo zalegają na niej stare badyle i sucha trawa. Zaczyna mnie nosić, więc biorę się za wyrywanie badyli. Powoli to idzie. Potrzebuję grabi a nie mam. Pożyczam więc od Szampańskiej Sąsiadki i biorę się za robotę. Noooo, to się nazywa praca. Parę razy przejadę i już efekt widać: stare znika i pojawia się jakieś zielonkawe pod spodem (młode zielsko znaczy). Wpadam w trans i grabię i grabię a duże i suche wyrywam. Wyrywając jedno takie patrzę a tam jakieś rozpłaszczone futerko sobie leży. Mysz, myślę, taka wielka?! Widzi mi się, że to zdechły szczur! Przyglądam się uważniej i nagle się orientuję, że zdechły szczur przygląda mi się z wzajemnością! I uszki ma takie dziwne, długie, przyklapane....Zajączek!!! Malutki! Cuuudny! Tylko dlaczego do cholery zaraz koło moich grabi?! Leży sobie sierotka i udaje, że jej nie ma. Przykrywam to cudo z powrotem trawą i obiecuję, że nie będę patrzyła jak sobie odkica dyskretnie na mniej zamieszkałe tereny. A on (ona?!) nie ma zamiaru nigdzie kicać. Nadal udaje zdechłego szczura :( Odkicuję więc ja i grabię sobie w Zupełnie Innym Miejscu, ale nie doceniam mojego psa. Po kilku minutach mój nader łagodny pies wywąchuje zajączka i z sobie właściwą czułością przygniata gryzonia nosem do ziemi. Tak robi z naszymi kotami, więc wiem, że to tylko zabawa, ale zajączek nie zna jeszcze tej rozrywki i nieporadnie próbuje się oddalić. Ratuję go oczywiście, odganiam wrzaskiem mojego psa a czule przemawiam do obcego zajączka i namawiam go, żeby się jeszcze raz schował. Zadziałało. Znowu leży pod starą trawą.
Zajączek jest cudny, ale marzę o tym, żeby sobie poszedł, bo przecież trzeba ziemię nawieźć i ciężarówki tamtędy będą jeździć, no i przecież ja muszę GRABIĆ! Patykami oznakowuję Miejsce Zajączkowe i grabię sobie gdzie indziej.



Jagna - 13-04-2005 22:36
Następnego dnia kupuję sobie własne grabie, cieszę się z tego zakupu jak dziecko i nieopatrznie mówię Mężowi, że to mnie raduje bardziej niż nowe perfumy. Coś czuję, że teraz na urodziny dostanę łopatę.... :-?
Przyjeżdżam na działkę, podkradam się w to samo miejsce i rozgarniam trawę. Nie ma go! Lecę po grabie i grabię. Zostaje mi już malutki kawałeczek z tamtego newralgicznego regionu i nagle cap! O mało nie zgrabiam zajączka.... Ręce mi opadają. Znowu patyki, znowu oznakowuję i patrzę tylko czy zajączek nie uśmiecha się aby złośliwie....Nie. Jest tylko malutkim, zdechłym futerkiem....
Dopiero następnego dnia śliczne maleństwo znika. Grabię dookoła, wzdłuż i w poprzek. Nie ma go! Hurra! Możemy budować dalej! :D



Jagna - 13-04-2005 22:37
Skoro tak, to robimy taras. Ten wstępny etap przypomina mi działalność Niewidzialnej Ręki. Po pracy przyjeżdżam a tam wylany fundament pod taras. Po dwóch dniach już jest fundament... Fajnie. Może to zajączek z wdzięczności zebrał rodzinę i budują...? :wink:
Przyjeżdża ciężarówa z piaskiem i wsypują na przyszły taras, potem przyjeżdża druga, czwarta, szósta...Nasz taras jest bardzo duży. I wysoki. Piękny. I będzie cholernie drogi....
Dopiero dzisiaj widzę ekipę. Właśnie Pan od Piasku przywiózł kolejną górę piasku i chłopaki rozgarniają ją łopatami. Przyglądam im się w milczeniu jak pracują aż w końcu zwracam się z fachową uwagą: „Ej, chłopaki, zróbcie coś śmiesznego, żebym mogła to opisać w Dzienniku!” Chłopaki patrzą na mnie niepewnie. Widać wyraźnie, że rozważają co by tu zrobić...W końcu odzywa się Szef Ekipy: „Wystarczy na nas popatrzeć. Wszyscy jesteśmy śmieszni!” Coś w tym jest. Potem słyszę jak w przerwach na papierosa rozmawiają o kobietach i miłości. Lubię moją Ekipę...
A, nie napisałam, ze mamy basen. Taki sam z siebie. Nasza dziura na hydrofor wypełniła się po brzegi wodą. Hydrofor pływa jak bojka. Fajnie to wygląda, ale mój Mąż nie wydaje się być szczęśliwy. Troszkę tylko pociesza nas fakt, że u wszystkich sąsiadów porobiło się tak samo... Co tam. W sobotę wylewają taras.



Jagna - 19-04-2005 20:42
Dzisiaj tylko (TYLKO??) zdjęcia.
Taras nie został wylany w sobotę. W niedzielę tym bardziej, za to mieliśmy wspaniałych gości :D
Wylano w poniedziałek, za to za jednym zamachem wylano taras, schody przy wejściu głównym i schody przy pomieszczeniu gospodarczym.
schody główne:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3930060742.jpg
schody do pomieszczenia gospodarczego:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3930110723.jpg
zbrojenie i zalewanie tarasu:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3929722766.jpg
i jeszcze:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3929787288.jpg
Taras:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3929940699.jpg
i jeszcze taras:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3929997921.jpg
i może jeszcze troszkę:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...3929653596.jpg
acha, zapomniałam dodać, że schody będą zaokrąglone: http://jagna.photosite.com/~photos/t...3928644395.jpg

Dalej planowane są kolejne prace, ale jakie i kiedy to nie powiem. Bo sama nie wiem... :-?



Jagna - 22-04-2005 19:05
22 kwietnia 2005
No to zdjęcia pokazałam. I napisałam, że nie wiem co dalej. Ale już WIEM! Ścianki działowe! Nareszcie!!! Właśnie w tej chwili ja tu sobie piszę, a mój Mąż z chłopakami rozładowuje bloczki na ścianki. Postawią je na miejscu i pozlepiają (bardzo fachowo to opisuję, nie?) podobno w przyszłym tygodniu. Ufff...już się bałam, że będziemy się już zawsze integrować w jednym wielkim pokoju... :-?
Wracając na chwilę do tarasu. Nie było mnie przy zalewaniu. Jak widać budowa na tym nie straciła i wszystko poszło piorunem. Przyjechałam następnego dnia i szczęka mi opadła na moją zgrabioną działkę. Wiedziałam, że taras będzie duży. Jak był zasypany to było widać, że będzie baaardzo duży. A po zalaniu jest OGROMNY!!! Beton jest gładziutki jak lustro i widać jasno, że mój taras jest chyba większy od ślizgawki pod Pałacem Kultury w W-wie....Tak więc zimą tylko poleję i mamy super lodowisko :wink:
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego efektu. Przedtem zastanawiałam się gdzie postawię stół i krzesła. To już nie ważne. Mogę postawić trzy. Stoły. Mój Mąż marzy o basenie. Na takim tarasie to mu miednicę z wodą wystawię i niech siedzi. I taras podziwia.
No i spieszę donieść, że nasz Muratorowy Pies Widmo zaczyna się rozmnażać! Oto na schodach wyraźnie widać te same ślady tylko malutkie! Od razu pomyślałam, że to nasz Zajączek, ale mój Mąż mówi, że to nie on. No więc co? Malutki Piesek Widmo! Po tarasie nie chodził. Widocznie przytłoczył go ogrom zjawiska...



Jagna - 22-04-2005 19:11
Kobiety Górą!
Pamiętacie moje rozterki odnośnie wielu spraw, w których nie mogę zgodzić się z moim Mężem? Otóż na dzień dzisiejszy sprawy mają się tak:
Mąż chciał duży dom z poddaszem, ja mniejszy parterowy.
Jest mniejszy parterowy :D
Mąż chciał taras drewniany, ja z płytek.
Będzie z płytek (nigdy pewnie nie dowiem się, co go przekonało) :D
Mąż chciał antresole w pokoju dzieci, ja nie.
Nie będzie antresoli!!! :D :D :D
Ale tu się domyślam dlaczego: jeszcze do wczoraj sprawa nie była rozstrzygnięta. Dzisiaj, kiedy mąż wybiera się do Faelbetu dostaję smsa: „Musimy się teraz zdecydować czy będą antresole czy nie”. Odpisuję trzy słowa. I bynajmniej nie są to „Rób Jak Chcesz” piszę twardo: „Nie Nie Nie” uff, ależ jestem asertwyna. Brak odpowiedzi. Więc dzwonię i słyszę „No, skoro nie chcesz tych antresoli, to nie będzie” He he. He. Ale jeżeli komuś się wydaje, że zrobił to ze względu na mnie to się myli. To nie jest ukłon w stronę mojej osoby. Po prostu mój Mąż jest napalony! Ale znowu – nie na mnie, tylko na dom. Na szybkie zamieszkanie. A jak antresole, to trzeba od nowa liczyć bloczki a potem zamawiać drewno i robić antresole! A tak kupi się bloczki, wymuruje i już! To nie ważne, że decyzja nie była podyktowana miłością. Ważne, że jest dla mnie pozytywna! ;)
Pokoje rzeczywiście nie będą wielkie (13-14 metrów), ale poukładałam przyszłe ściany i meble z desek i widzi mi się, że jeszcze będzie miejsce na podłodze do przenocowania nawet kilku kolegów. No dobra, szczupłych kolegów, ale w końcu jakieś kryteria do zawierania przyjaźni muszą zaistnieć, nie? :wink:
Czyli jak będą już ściany, to trzeba myśleć co dalej. Sprawę wstrzymuje pompa ciepła, a właściwie jej cena.... :evil: Czy producenci nie mogliby ogłosić jakiegoś konkursu? Np. kto napisze najładniejszy wierszyk o pompie, to dostaje ją gratis. Napisałabym 985741 wierszyków i może któryś by wygrał...? :(



Jagna - 22-04-2005 19:12
Ach, no i musimy się pospieszyć z dachem. W tej chwili jest prześwit między ścianami a dachem. I dzięki temu ktoś już u nas zamieszkał! Kilka razy widziałam fruwające mi po chałupie w te i wewte małe czarne ptaszki, podobne do pliszek (ki czort?) Za każdym razem wydawały się być mocno niezadowolone z naszych wizyt. Latały wyraźnie z pretensją na dziobie. No a któregoś dnia na samym środku pokoju jednego z chłopców znaleźliśmy kupkę zielska. Ja jako blondynka zastanawiałam się skąd się tam wzięło i jedyne co mi przyszło na myśl to maleńka trąbka powietrzna, która uniosła to-to, wleciała z tym do domu, zostawiła i poleciała dalej. Mało prawdopodobne, nie? Natomiast mój Mąż zadarł od razu głowę do góry i powiedział „Gniazdo” Wszystko jasne. Małe czarne wiły sobie gniazdko na naszej łysej od dołu więźbie, ale miały kiepskiego kierownika budowy i przy kolejnej porcji wszystko się rozwaliło i spadło na dół. Może straciły przez to zapał...? Oj, niestety wątpię.



Jagna - 25-04-2005 22:25
Piszę szybko, bo spać mi się chce (a kiedy mi się nie chce?). Ze schodów zdjęte szalunki. Wyszło ładnie. Taras prezentuje się teraz naprawdę ślicznie.
Ale ja nie o tym. Jesteśmy na świeżo po rozmowie z przedstawicielami Viessmana w sprawie pompy ciepła. Wczoraj porozsyłałam zapytania do różnych firm i Viessmany się odezwały dzisiaj telefonicznie. Miły pan zaproponował spotkanie, po czym spytał, czy jestem żoną Mojego Męża, bo on go zna, bo też się tu urodził. W tak sprzyjających okolicznościach zaprosiliśmy Kolegę Viessmana z jeszcze jednym Viessmanem na naszą działkę. Rozmowa sympatyczna, jesteśmy od razu na Ty i jest fajnie. Gadamy długo, ale o pompie to krótko, bo panowie nas szybko do niej....zniechęcają. Oświadczają, że inwestycja jest baaaaardzo droga (jakbym nie wiedziała) a tak naprawdę do końca nawet żaden producent nie jest w stanie podać dokładnego zachowania pompy we wszystkich warunkach i okolicznościach przyrody. Dlatego też rzucają kluczowe zdanie „Ja bym u siebie nie zrobił” (pewnie ich na kursach tego uczą) i namawiają nas na gaz ze zbiornika, kocioł kondesat, rekuperator, gruntowy wymiennik ciepła, dobry kominek z DGP i oświadczają, że koszty miesięczne w sezonie to kwestia ok. 350 zł Około! Ale nie 300-400, tylko 350! Dobrze, że nie OKOŁO 356,4gr.... Plusy takiego rozwiązania to dużo tańsza inwestycja w kotłownię plus instalacje, ogrzewanie ciepłej wody i możliwość instalacji grzejników w sypialniach. Minusów brak. Oczywiście. No i zgłupieliśmy kompletnie. Mojemu Mężowi się podobał występ panów. Dał im nawet na drogę nasz projekt, żeby dokładnie obliczyli koszty. A ja już sama nie wiem. Piszę tu. Może coś poradzicie. Przecież wszyscy wiedzą, że rozwiązanie z butlą z gazem to jedno z najdroższych jakie można sobie wymarzyć – mówię o kosztach eksploatacji...Nic już nie wiem. Na pomoc. Buuuu...! :cry:



Jagna - 26-04-2005 21:06
Przespałam się z Problemem. Brzmi jak brzmi, noc była ciężka. Śniło mi się np., że okładaliśmy dom ogromnymi płytami ze styropianu, a każda miała z metr grubości...
Rano jest nowy dzień i wstaję z gotową koncepcją: należy porozmawiać z trzema osobami: z kimś jeszcze od pompy, z elektrykiem (w sprawie ogrzewania elektrycznego) oraz z Maluszkiem, która jest mądra, zawsze służy pomocą a na dodatek ma doświadczenie w kwestii ogrzewania. Nie trzeba było długo czekać i od Maluszka uzyskuję z samego rana istotną informację: pan od rekuperatora i DGP nie dość, że przyzwoicie pracuje, to jeszcze jest tak miły, że robi....pompy ciepła! Ha! Dzwonimy natychmiast do Pana Rekupompiarza i umawiamy na spotkanie, ale jeszcze nie wiemy kiedy. Zadzwoni.
Ach, i tak na marginesie....Dziś ekipa zaczęła ścianki działowe! Postawili po jednym bloczku każdego pomieszczenia, tak więc widać już conieco. Natychmiast targam więc stary materac i układam go w jednym z pokoi chłopców, żeby zobaczyć czy będzie dobrze. Chyba będzie. Pokoje są kwadratowe i mają po 15 metrów. Tak jak chciałam...



Jagna - 10-05-2005 22:27
10 maja 2005
Przerwy w pisaniu dziennika mają jednak jakiś sens: wydaje się, że robota szybciej się posuwa. Najpierw mój Mąż rozbiera rusztowania ze schodów, które wyglądają teraz tak:
schody tarasowe:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5304245463.jpg
schody przy głównym wejściu:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5304234117.jpg
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hergon.pev.pl



  • Strona 2 z 9 • Zostało znalezionych 449 wyników • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

    © Hogwart w swietle księżyca... Design by Colombia Hosting