ďťż
Przejrzyj wiadomości
Wielki Podrzutek Jagny




Jagna - 30-08-2005 09:34
Ach, zapomnialabym. To bedzie kiedys moja kuchnia z barkiem:
)wlasnie mi sie zrobilo cos z klawiatura, wsyzstko mam odwrotnie :o )
ale wracajac do kuchni:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5115122000.jpg





Jagna - 31-08-2005 01:42
Dzisiejszy dzień to spektakl pod tytyłem "Zakopywanie Oczyszczalni".
Główni aktorzy to Panowie od Oczyszczalni, Pan od Koparki, oczywiście Mój Mąż i Pan Hydraulik, któremu bardzo dziękujemy za wydajną pomoc i którego szczerze polecamy (jego numer telefonu podałam w dziale ogłoszeń).
A wyglądało to tak:
Akt Pierwszy - kopanie dołu

http://jagna.photosite.com/~photos/t...5351060000.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5355208000.jpg
Akt Drugi - wkładanie rury

http://jagna.photosite.com/~photos/t...5355196000.jpg
(a to właśnie Pan Hydraulik):
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5355158000.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5350594000.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5355180000.jpg

Akt Trzeci - oczyszczalnia

http://jagna.photosite.com/~photos/t...5357038000.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5366572000.jpg
Pompka:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5366610000.jpg
Wszystko odbyło się przez pół dnia.



Jagna - 31-08-2005 01:56
A tak na koniec. To mój pies jak wygląda normalnie:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5337174000.jpg
A to jak się dowiedział, że jedziemy na działkę:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5337224000.jpg
A poza pilnowaniem prac budowlanych mój pies nadaje się i do innych rzeczy:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5168896000.jpg



Jagna - 08-09-2005 22:59
Jak ktoś chce mieć pompę ciepła to musi zapomnieć na chwilę o ładnej działce. Za to może zobaczyć jakby wyglądał obok domu basen olimpijski. Panowie od Pompy przyjechali późnym wieczorem, przenocowali w gościńcu i od rana zabrali się do roboty. Było ich dwóch plus Pan od Koparki. Najpierw Pan Koparkowy wykopał ogrooomny dół
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5860290984.jpg
Potem Panowie od Pompy zaczęli układać kable
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5860296781.jpg
Jakoś tam na tym etapie zadzwonił sprawujący nadzór pan Andrzej od Pompy spytać jak idą prace. Mój dowcipny mąż całkiem poważnie powiedział, że jeszcze ich nie ma i zaczynamy się niepokoić, bo nie pojawili się na nocleg ani rano na budowie. Właśnie miał dzwonić spytać co się dzieje. I tak dłuższą chwilę. Kiedy pan Andrzej był już bliski zawału Mój Mąż powiedział to swoje magiczne "Żartowałem." Nie muszę chyba dodawać, że w czasie tej rozmowy obaj Panowie od Pompy zwijali się ze śmiechu :-? Trzeba przyznać, że robota poszła im błyskawicznie, chociaż były i takie momenty:
To jeden z Panów od Pompy:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5860272375.jpg
Kiedy zobaczył, że robię mu zdjęcie, nie speszył się specjalnie i dyskretnie zareklamował swoją firmę: "Klimy nie ma, ale komfort jest!" :D
Potem zostało już podłączenie kabli do właściwego urządzenia:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5860278156.jpg
i zasypanie dołu. Muszę tu jeszcze dodać, że Panowie Pompowcy nie tylko bardzo uważali na moje nawet najmniejsze drzewka, ale kiedy jakieś już bardzo przeszkadzało (moja wierzba!) to je przesadzali. Co prawda na wał ziemi na drodze, ale zawsze. Potem przesadziłam sobie wierzbę w prawidłowe miejsce. Fajni panowie.





Jagna - 08-09-2005 23:08
A przedwczoraj na budowie kręciło się jednocześnie mnóstwo ludzi. Szef Ekipy stawiał dalej komin, elektryk kończył jeszcze jakieś kabelki a dwóch miłych panów wstawiało okna. Wesoło było.
Szef Ekipy najpierw zniszczył dach, który sam tak pracowicie układał
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6033096375.jpg
A potem już zupełnie się rozbrykał:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6033112703.jpg
Kiedy z zachwytem pokazałam to zdjęcie Panom od Okien jeden z nich krzyknął z zazdrością: "Ja tez takie chcę! Na oknie!" Ale chyba zapomniał, bo zajął się dalszym montażem. Tak więc w ciągu pół dnia zamontowali nam wszystkie okna. Jedna szyba okazała się nadpęknięta i będzie wymieniona. Ale w tej chwili wygląda to już ładnie:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6033122640.jpg
Ona nie będą białe. To folia. Dostaliśmy też jedną dyżurną klamkę, więc natychmiast mogłam sprawdzić, że wszystkie okna otwierają się i uchylają na medal.



Jagna - 08-09-2005 23:29
Myślałam, że wgram jeszcze jakieś nowe zdjęcia, ale to już jutro.
Wszystko idzie w szalonym tempie. Ja pracuję, ale Mój Mąż jest całe dnie na budowie. Może to on powinien kontynuować ten dziennik...? E, nie ma siły, żeby go namówić :roll:
Wczoraj przyjechali Panowie Dachowcy i zaczęli układać łaty. Dzisiaj znowu przyjechali i przywieźli ze sobą naszą dachówkę. A ostatecznie na dachu będziemy mieć jednak blachę z posypką, ale...brązową! Ta-ra! Znowu wyszło na moje! :P Czy to ja jestem taka dobra w negocjacjach, czy to Mój Mąż taki niezdecydowany? :-?
W sprawie oczyszczalni, to na dzień dzisiejszy mamy dziwaczny stwór - oczyszczalnia bezdrenażowa z drenażem. Bo oto okazało się, że na dwa i pół metra głębokości zaczyna się piasek. To dobra wiadomość. Ale wystarczy wbić łopatę i pojawia się woda. To zła wiadomość. Kopanie studni chłonnej w tym układzie nie ma sensu, bo nie tylko woda nie wsiąknie, ale jeszcze podpłynie ta co jest. Po długich debatach Panowie (ja się nie odzywałam, bo miałam już doła przez tę studnię) ustalili, że wodę z oczyszczalni wyprowadzimy drenażem. Tak więc wykopali długi dół ze spadkiem, wysypali 0,5 metra żwiru, położyli rurę drenażową i zasypali. Jeżeli nie zda to egzaminu, to na końcu wsadzimy jeszcze szczelny zbiornik i będziemy nadmiar wodu (o ile taki będzie) wypompowywać do podlewania a w zimę...eee...na lodowisko? A jak to jeszcze nie zda egzaminu to się załamię, bo ja bardzo nie chcę szamba :( Tak to wygląda:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...5860403656.jpg
Na razie przy próbie generalnej ładnie woda wsiąka, ale mamy wrzesień. I to bardzo suchy. Gdyby ktoś miał jakiś pomysł na dalsze pozbycie się czystej wody to proszę o sugestie. Może komuś będzie brakowało do podlewania? Zapraszam. Oddam za darmo. Szczególnie jak ktoś będzie chciał podlewać między listopadem a kwietniem :wink:



Jagna - 11-09-2005 11:54
11 września 2005
Dopiero teraz się zorientowałam co to za dzień. Jakoś smutno się od razu zrobiło i nie będę dziś chyba oglądać telewizji, żeby nie patrzeć na…ech…
Trzeba się skupić na budowie. Dalej wszystko wygląda jak zwykła budowa, ale już jakoś tak jest inaczej. Jest komin. Piękny! Mój Mąż sam wybierał kolor klinkieru i muszę przyznać, że wyboru dokonał bardzo trafnego. Komin ma kolor bardzo nieokreślony. Już wiecie jaki.
Nie widuję się z Panami Dachowcami. Nie, żebym miała coś przeciwko nim, ale jakoś tak mamy te same godziny pracy. Wiem tyle, że kawał dachu już położony - i to mi wystarczy. Wiem też, że uznali, że deski nad okapem są nie taki jak powinny i będą je sami kłaść na nowo - i to mi się podoba.
Kawałek dachu wygląda tak: (Ahi Roofing, Senator, kolor „bark”)

http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392961750.jpg
Może jeszcze dzisiaj zrobię lepsiejsze zdjęcie dachówki, bo to jakieś takie z daleka.



Jagna - 11-09-2005 11:58
Nie mamy jeszcze alarmu. Ale potencjalnych złodziei proszę o powstrzymanie okrzyków radości, bo nie mamy alarmu, ale mamy Krzysia. Krzyś jest moim byłym uczniem, rosłym młodym człowiekiem, który mieszka po sąsiedzku i nikogo się nie boi, tym bardziej, że ma jeszcze dwóch braci i nieokreśloną liczbę znajomych cudzych braci. Krzyś zgodził się pilnować naszej budowy. Akurat noce robią się chłodne, Krzyś nocuje jeszcze zanim wstawione są okna, więc lekko marznie. Ma do dyspozycji nasze materace, koc, lampkę, czajnik elektryczny i takie tam. Mówi, że mu to wystarczy. Po dwóch dniach, zmartwiona, że Krzyś nocuje w tak spartańskich warunkach (okna już są, więc jest cieplej) idę do naszej garderoby, czyli „pokoju Krzysia” i zastaję coś takiego:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392934328.jpg
Wpadam w panikę. Chyba nie będę miała garderoby, tylko pokój Krzysia! :o Musimy mu przebić wejście do łazienki, żeby się nie musiał fatygować przez naszą sypialnię, zamontować jakieś drzwi do jego pokoju, wręczyć klucze… Może pozwoli mi chociaż wstawić do swojego pokoju jakąś komodę na skarpetki?! Krzyś mówi, że u nas mu lepiej niż w domu…. Fajnie… Ale jak wprowadzi się do niego jakaś narzeczona, to będę z nim musiała chyba porozmawiać, nie?!
Teoretycznie jak założymy alarm, to będzie można Krzysiowi podziękować…Może zrozumie?... Co do alarmu, to jestem na etapie wirtualnego gwałcenia naszego forumowego Zbycha. Broni się, skubany. Ale będę próbować dalej. Nie spieszy mi się. Mam przecież Krzysia.



Jagna - 11-09-2005 12:01
A to chyba będzie moje ulubione okno. Narożne. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. A jak jeszcze za oknem wyrośnie śliczna trawa i drzewa….Będę całymi dniami gapić się przez to okno… Na razie gapię się w sposób limitowany, bo nie mieszkam no i widoczki na rozgrzebaną oczyszczalnię to nie do końca to o czym marzę…
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392937781.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392938968.jpg
A to widok z salonu na okna tarasowe:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392940125.jpg



Jagna - 14-09-2005 13:48
Alarm. Jedna z pierwszych tych rzeczy, których ceny nie wzięliśmy pod uwagę przy planowaniu budowy. Dostaliśmy ofertę od naszego Zbycha (jeszcze raz bardzo dziękuję) i teraz mamy temat do szybkich przemyśleń a jest nad czym myśleć, bo alarm być musi, tylko trzeba za niego zapłacić. No bo jak nie, to Krzyś faktycznie musi z nami zamieszkać i na dodatek musi odzwyczaić się od spania.

Dach się robi. Wygląda coraz lepiej, sami popatrzcie:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694211968.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694209718.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694205062.jpg
Ekipa od dachu jest bardzo porządna. Panowie chętnie odpowiadają na wszystkie pytania, upewniają klienta w dobrym wyborze, poprawiają humor rozwodząc się na temat zalet danego rozwiązania itp. Na dodatek oszczędzili nam wydatku na zakup firmowych fartuchów do rynien, bo wycinają je sami z blachy. Poprawili odeskowanie, przycięli niektóre krokwie, umocnili, załatali i robią swoje. Na dodatek jeden z Panów Dachowców miał w rodzinie wesele i obczęstował wszystkich pysznym mięsem. Potem załapał się i mój pies, bo panom spodobała się sztuczka popisowa pt. „zdechł pies”, więc Bakcyl nażarł się pyszności do woli. Na dzisiaj Pan Dachowiec obiecał weselną kiełbasę.



Jagna - 14-09-2005 13:51
Tynki.
Najpierw zepsuła się pompa. A właściwie to była cały czas zepsuta, tylko nic nie powiedziała. Dopiero jak się zaczęło jej używać, to po chwili odmawiała posłuszeństwa i wyglądało na to, że z tynkowaniem będą problemy, bo tynków bez wody ani rusz. Ale Mój Mąż nie z tych co by się dali takiej pompie. Jak kupił francy porządne złączki metalowe, docisnął, dokręcił, powiedział co jej zrobi, jak będzie fochy odstawiać, to od razu zaczęła działać jak złoto. I dzięki temu mamy robione tynki:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694195796.jpg

http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694199281.jpg

http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694210890.jpg



Jagna - 14-09-2005 13:53
A to moje już wcześniej upatrzone kafelki do kuchni. Z nich nie zrezygnuję! No, chyba, że coś mnie napadnie i zmienię zdanie…
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694104218.jpg
Nawet ceny z Castoramy widać :wink: :D
Acha, no i jako, że jest jedyny, więc przedstawiam Państwu
Nasz Komin:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6694207468.jpg



Jagna - 16-09-2005 00:24
Dzisiaj nie byłam na działce. Gdyby to ode mnie zależało, to oczywiście bym była. Ale nie jestem kobietą niezależną. Mój dzień i moje plany nie są zależne tylko ode mnie. Tak więc po konsultacjach z moim czteroletnim synem:
- Jedziemy na działkę?
- Nie!!!
Uznałam, że zostaniemy w domu, bo jak nudzący się, wściekły czterolatek włóczący się po budowie pod nogami pracujących robotników, to nie jest fajne. Sprawdziłam.
Za to Mój Mąż nie jest własnością Naszego Dziecka, w przeciwieństwie do mnie, może siedzieć na działce całymi dniami. I od niego wiem, że dach jest skończony a do tynkowania zostały już tylko dwa niewielkie pomieszczenia. Tak więc Panowie Dachowcy zakończyli pracę przed terminem (miało być do końca tygodnia) a Panowie Tynkarze, zgodnie z terminem. Nieprzyzwoicie dobrze to idzie, nie?
Ale, żebyście nie myśleli, że tacy z nas szczęściarze, postanowiłam wspomnieć o mniej lub bardziej poważnych zgrzytach.



Jagna - 16-09-2005 00:25
Zgrzyt pierwszy: Szef Ekipy się zbiesił. Od czasu wstawienia okien, widzimy, że nasze cudne, narożne okno będzie jeszcze bardziej cudne, jeżeli skuje się trochę rogi ścian. Zgłaszamy się z tym do Szefa Ekipy. Ten stwierdza, że nie będzie ułatwiał pracy tynkarzom…(???!!!!) Mój Mąż, jak ma to w charakterze, od razu dziękuje mu bardzo za pomoc i się obraża. A tu jeszcze ma być domurowana ścianka przy drzwiach wejściowych, bo miały być dwuskrzydłowe, ale ja się uparłam przy szafie w wiatrołapie, więc będą jednoskrzydłowe i otwór jest za duży. Wszystko jasne. Kto nam teraz domuruje ściankę? Mąż od razu wpada na genialny pomysł, że zrobi to ekipa, a raczej szczątek ekipy w postaci jednego murarza, który to budował dom naszemu Sąsiadowi z Kopytem. Murarz jest miejscowy, chętny do pracy. Ale ja sobie przypominam, że ekipa Sąsiada długo stawiała dom, bo głównie piła. Ale u nas nie trzeba już stawiać całego domu. Ile można stawiać kilkanaście bloczków? Da się upić w tym czasie? He, he, że się da, to ja wiem, że tak, ale czy na tyle, żeby ostatnie bloczki stały już pod wdzięcznym kątem? Może da, chłopak radę. Jak da, to jeszcze może garaż postawi? A ściany przy oknie skuwa Mój Mąż z Panem Elektrykiem do pomocy.



Jagna - 16-09-2005 00:26
Zgrzyt drugi: Drzwi wejściowe. Jedziemy kupić. Wyobrażamy sobie, że pojedziemy, pooglądamy, wybierzemy i wyjdziemy z drzwiami. Mają być z szybką, żeby było chociaż trochę światła w wiatrołapie. Mają być antywłamaniowe, bo głupio dawać super pancerne okna i zwykłe drzwi, nie? To tak jakby se jedno oko umalować… No i są drzwi. Antywłamaniowe są bez szybki. Z szybką nie są antywłamaniowe. Można takie oczywiście zrobić. Odbiór szybciutko…za sześć, osiem tygodni. Uśmiechamy się, dziękujemy, wychodzimy i wracamy potulnie w naszą okolicę, gdzie kupujemy antywłamaniowe drzwi, bez szybki i za 1500zł. Nie mają szybki, czyli jest problem. Ciemność w wiatrołapie nawet w słoneczny dzień. Ale od czego ma się żonę? Ja nie wiem od czego, bo nie mam, ale Mój Mąż ma od tego, żeby wpadła na pomysł, że szybkę zrobimy w drzwiach wewnętrznych między wiatrołapem a korytarzem. I będzie dobrze. Cacy.
Drzwi w pomieszczeniu gospodarczym już są. Za to nie mam teraz drzwi wejściowych do mieszkania. To nie żart. Tu gdzie mieszkamy mamy własną klatkę schodową i już od dawna nie zamykamy na klucz drzwi do mieszkania, bo zamykamy drzwi do klatki. Więc po co nam drzwi? A porządne, antywłamaniowe…Oszczędzać trzeba. Ale te też są bez szybki. A w pomieszczeniu gospodarczym nie ma okna, bo to co było zamieniliśmy na drzwi. Więc tam też będzie ciemno. Nie chcę w słoneczny zimowy dzień robić prania przy latarce. Oczywiście, jakaś lampa tam będzie, ale tak używać prąd w środku dnia? Oszczędzać trzeba. Na szczęście tu pole manewru jest większe, wiec można wykuć okienko. Nawet dwa. Już zamówione.



Jagna - 16-09-2005 00:27
Zgrzyt trzeci: Oczyszczalnia. Na razie sprawuje się świetnie, bo sobie stoi w części zakopana i robi sobie bąbelki z w wodzie. Ale woda sobie jest i nigdzie się nie wybiera, bo po co. Pisałam już o problemach ze studzienką, gliną, wodą i rurze drenażowej. Pisałam też, że jak to nie zda egzaminu, to jeszcze zrobimy szczelny zbiornik na końcu. Ale nie mogę przestać o tym myśleć. Co będzie, jeżeli to i tak będzie za mało? Przy wizji pesymistycznej mam przed oczami obraz rury drenażowej, zbiornika, kolejnej rury, następnego zbiornika…i tak skończymy na ośmiu zbiornikach i 300 metrach rur drenażowych. Mój Mąż dobija mnie mówiąc, że w tym systemie ostatni zbiornik będzie wkopany na jakieś 10 metrów w ziemi, żeby spadek zachować. Skarżę się znajomym. Natychmiast wymyślają rozwiązania. Staw, fontanna, lodowisko. Najbardziej mi się podoba pomysł ze słoniami. Ponoć jeden słoń wypija 80l wody dziennie. Dwa słonie by wystarczyły…?



Jagna - 02-10-2005 22:12
Najpierw zdjęcia. To dla tych, których nudzi moje ględzenie, a zdjęcia zawsze są fajne. Też lubię.
Najpierw duma Mojego Męża, czyli spryskiwacze…nawilżacze…chciałam powiedzieć zraszacze. Sam robił.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278590046.jpg
A to jak działają:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278595046.jpg
A to co mają podlewać, czyli nasza wysiana trawa:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278582640.jpg



Jagna - 02-10-2005 22:15
A to ocieplenie dachu. Pierwsza warstwa wełny:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278572687.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278578906.jpg
Na to jeszcze pójdzie druga, poprzeczna warstwa wełny i karton-gipsy.



Jagna - 02-10-2005 22:22
A dzisiaj dostąpiłam zaszczytu i mogłam coś porobić, bo nikogo innego nie było pod ręką (dlaczego tak piszę, to się dowie ten, kto będzie czytał moje dalsze pisanie). Pomalowałam trochę sztachet i trzy słupki. Potem pomagałam Mojemu Mężowi przykręcać sztachety. Nie myślcie sobie - to baaardzo odpowiedzialna praca!
To nasze sztachety jeszcze odpoczywają:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278580218.jpg
Tu z blondynek zamieniają się w szatynki. Kolor pięknie pasuje do dachu.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278581421.jpg
A tak wyglądają już na swoim, dożywotnim miejscu:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278585078.jpg
Jest ich tylko kawałeczek, ale dobry fotograf (ja!) zrobił to tak, że wygląda jak cały płot, nie? :wink:



Jagna - 02-10-2005 22:24
A tu na koniec maleńki bałaganik budowlany. Taki tyci. Prawie nic nie widać 8)
http://jagna.photosite.com/~photos/t...8278592484.jpg
W tle widać powstający garaż.



Jagna - 02-10-2005 22:25
Mam katar. Mój komputer coś dzisiaj szwankuje. Pewnie też ma katar. Ale obiecałam zdjęcia a Alfreda jeszcze mi każe pisać o emocjach. Jakie ma emocje człowiek co ma katar…?
Tak jak sobie myślę, to grubsza sprawa wygląda tak:
Jak czytałam sobie dzienniki, to wydawało mi się, że takie dłubanie, docieranie, ulepianie i skrobanie to jest to! Każdy centymetr ściany, podłogi, pomaleńku, jak ten archeolog z telewizji będę głaskać, upiększać… A tu co? Mój Mąż miał widocznie te same plany i na dodatek jest w o tyle lepszej sytuacji, że może być cały dzień na budowie a mnie przypadły te prozaiczne zajęcia: praca i dzieci. Praca – wiadomo – trzeba iść, zrobić co trzeba w określonych godzinach. Dzieci? Różni ludzie mają różne dzieci. Ja sama mam różne. Starszy Syn nie miałby nic przeciwko temu, gdybym wychodziła do pracy rano a potem budowała do nocy, bylebym mu dała święty spokój. Ale Młodszy Syn nie ma zamiaru budować i wymaga, żebym podzielała jego zainteresowania, czyli kredki, Teletubisie, ludziki z kasztanów itp… Tak więc na budowie działają chłopaki w składzie Mój Mąż, pan Stasio – wspaniały pomocnik, bezrobotny, bardzo pracowity i uczciwy, Starszy Brat Krzysia i Młodszy Brat Krzysia – ci już jak przystało na dzisiejszą młodzież robią wszystko, żeby nic nie robić i trzeba ich ciągle pilnować :roll:



Jagna - 02-10-2005 22:26
Ja przyjeżdżam na budowę, oglądam postępy a Mój Mąż ma niezmienny scenariusz na każdy mój pobyt. Najpierw mnie woła, żebym oglądała różne rzeczy. Rozwinął w sobie na dodatek przedziwny talent do teleportacji, czyli woła mnie np. do pomieszczenia gospodarczego, pokazuje mi coś paluchem, ja podziwiam, otwieram usta, żeby skomentować a Mojego Męża już koło mnie nie ma, za to słyszę go z tarasu (po drugiej stronie domu) „Jaguś, chodź tu szybko!” Ja lecę potykając się o deski i wełnę, dobiegam i widzę jak on właśnie znika za rogiem wrzeszcząc „Przyjdź do pompy, szybciutko!” Ja oczywiście lecę omal nie przewracając mojego Młodszego Syna, który stoi jak słup ze zmarszczonymi brwiami i mówi groźnie: „Do domu!”… dolatuję do pompy, żeby przytrzymać jakąś rurkę, którą wręcza mi Mój Mąż po czym gna do salonu (Mąż, nie rurka), żeby mnie tam zaraz zawołać… Kiedy już się tak naganiam i wreszcie chcę spokojnie coś zobaczyć, słyszę Mojego Męża za plecami: „Nie mogłabyś już jechać?” Bo przecież strasznie przeszkadzam… :-?



Jagna - 02-10-2005 22:27
Tracę po mału kontakt z tym co się dzieje i efekty widać. Przy stawianiu słupków do ogrodzenia, wszystko idzie sprawnie do momentu, kiedy się okazuje, że chłopaki zapomnieli dostawić słupka przy bramie na furtkę. Mój Mąż – główny winowajca nie ma zamiaru przyznać się do błędu. Po prostu oświadcza, że nie będziemy mieli furtki. Po co nam furtka? Brama będzie przecież. Staram się wytłumaczyć, że furtka jest potrzebna, bo na przykład tacy koledzy naszych dzieci jeszcze nie są zmotoryzowani i za każdym razem, trzeba będzie bramę otwierać jak będą latać tam i z powrotem. Jak sąsiadka do mnie przyjdzie na kawę…brama. Jak zapomnę czegoś już po wyjeździe za teren…brama. A jak się zatnie, zepsuje, prądu zabraknie? Już jedną moją koleżankę uprzedziłam, żeby skoki wzwyż trenowała jak chce mnie odwiedzać. Trampolinę przecież mogę postawić z obu stron, będzie łatwiej… Mój Mąż wreszcie kapituluje i obiecuje dostawić słupek.
Druga furtka od strony wewnętrznej drogi została już zaplanowana, ale nie zdziwie się, jak chłopaki z rozpędu sztachety tam przybiją…
Na dodatek przy tym tempie, porobiło mi się coś odwrotnie i mam wrażenie, że to wszystko to okropnie wolno idzie, bo tyle się dzieje a ja jeszcze nie mogę mieszkać. Tak więc moje emocje mogłabym opisać obrazem walizek. Czuję się jakbym stała z walizkami przed progiem, a jeszcze nie mogę wejść. Zna ktoś to uczucie?



Jagna - 10-10-2005 11:18
Chłopaki dalej pędzą z wykończeniem. Malowane są sztachety, w domu układana jest wełna, żeby ją przykryć folią. Nad salonem i kuchnią są już płyty karton-gipsowe. Z jednej strony fajnie, bo już SĄ, ale z drugiej strony niefajnie bo dopiero teraz będzie robiona podłogówka i wylewki. Czyli bardzo niezgodnie ze sztuką budowlaną… Ja się edukuję na forum (dziękuję wszystkim) i wydzwaniam do męża jak się pojawi jakaś nowa wypowiedź na ten temat. Ale Mój Mąż jest uparty i mówi, że przesadzam, że histeryzuję, że będzie wszystko ok., bo przecież wylewki mamy mieć miksokreta (zupełnie jakbyśmy byli jedyni na świecie) a poza tym do płyt od podłogi jest 4m i wilgoć nie doleci. Nie wiem tylko czy wilgoć o tym wie… No i ja mówię poczekać, ale jak tu gadać z kimś, kto wraca z działki i mówi „A wiesz jaka rosa tam jest rano…? Wiesz, że jak słońce wschodzi to trawa się mieni?”… Zwariował i już nic go nie powstrzyma. Mam nadzieję, że będzie dobrze i sufit mi jednak nie zgnije….



Jagna - 10-10-2005 11:22
Rozważania psychologiczne.
Człowiek jest dziwny. Na tym mogłabym zakończyć rozważania.
No, ale wyjaśnię o co chodzi. Nasze osiedle jest bardzo kameralne. Na sześćdziesiąt kilka działek, położonych w dwóch pasmach przy wewnętrznej drodze…a właściwie przy bardziej-wewnętrznej, bo nasza główna droga już jest wewnętrzna w stosunku do szosy…hmm, trochę to skomplikowanie wyszło, no więc na te sześćdziesiąt kilka działek stoi jak na razie pięć domów. Znamy się wszyscy, no bo jak tu się w takiej ilości nie poznać. Reszta działek albo jest tylko ogrodzona i wygląda bardzo rekreacyjnie – trawka, altanka, grill; albo wręcz jest pusta i tam mieszkają kuropatwy, zające i inne fajne stworki. I tak jak na początku wydawało mi się, że to pustkowie, że będzie straszno i samotnie, tak teraz mi się podoba, że jest tak… dziko. Dwa pasy naszych działek mogą się zaludnić i zabudować, z tym się liczyłam od początku i na to nawet się cieszyłam. Ale dookoła są pola, pasą się krowy, rośnie zboże i inne coś, na czym się nie znam.
I właśnie dzisiaj dowiedziałam się, że na polu po drugiej strony naszej głównej – wewnętrznej drogi, na obecnym polu, na wiosnę ma powstać nowe osiedle. Czyli tam gdzie miałam widok z mojego narożnego okna…
http://jagna.photosite.com/~photos/t...6392937781.jpg
I zamiast się cieszyć, że będzie nas więcej, że będzie bezpieczniej, więcej znajomych, dzieci itp., ja jestem dosłownie zła! Ja nie chcę! Mam jakieś strasznie czarne wizje: że zamieszkają sami konfliktowi ludzie, że będą mieli agresywne psy, które będą uciekały i będę się bała wychodzić z moim – łagodnym misiem na spacer, nie mówiąc o wypuszczaniu dzieci poza teren, że już nie zobaczę ani jednej kuropatwy, bociana ani zająca, bo się zrobi dla nich za ciasno i się wyniosą (tu akurat, niestety, mam rację :( ), że zrobi się głośno, ciasno i okropnie. Buuuu! Ja nie chcę! Oczywiście nie oprotestuję ich budowy, nie będę słała protestów, ale musiałam się wyżalić. Czy tylko ja tak mam? Czy to normalne? Czy ktoś mnie pocieszy? :cry:



Jagna - 20-10-2005 20:14
Podbudowana pozytywnymi komentarzami (dzięki, dziewczyny :D ) siadam do pisania. Najpierw musiałam odszukać kabel do aparatu, żeby pokazać też zdjęcia. Szukamy tego kabla już od kilku dni, ale szukanie ograniczało się do:
- Nie widziałeś kabla?
- Nie, a ty?
- Nie.
I tak szukaliśmy już parę razy. W końcu się zawzięłam i poszukałam. I znalazłam. Bo to tylko w powieściach science – fiction rzeczy giną zapadając się w czwarty wymiar. My nie jesteśmy science ani fiction i jak coś gubimy, to powinno się prędzej czy później znaleźć. Tak sobie myślę, że fiction to my trochę jesteśmy…ale to już inna historia.
W każdym razie budowa trwa. Mój wkład ogranicza się do nielicznych inspekcji, ale za to kiedy wpadam, to zasypuję wszystkich pytaniami, żądam wyjaśnienia co się właśnie odbywa i co będzie dalej. Od pewnego czasu zauważyłam, że jak idę do któregoś z robotników, to ten gwałtownie zmienia miejsce pobytu i zajmuje się pilnie czymś, w innej części działki, albo odwrotnie – jak go już dopadnę, to przestaje pracować, staje zrezygnowany i z miną spaniela czeka na wywiad. Mojego Męża o nic nie pytam, bo on się przecież umie teleportować. Ale to nic, bo i tak w domu mogę go dopaść. Na wiele to dopadanie się nie zdaje, bo mówi wtedy błagalnie, że jest zmęczony i nie chce się już denerwować…Dlaczego denerwować? Przecież ja tylko chcę wiedzieć co się dzieje, dlaczego tak i co by było gdyby było inaczej. Nie rozumiem go.
Na działce kręci się mnóstwo ludzi. Przestałam już rozpoznawać kto jest kto. Dwóch panów maluje sztachety, inni ocieplają dom, jeszcze inni kończą budowę garażu, jakaś ekipa właśnie robi coś w środku w domu a Mój Mąż jest w czterech miejscach na raz. Mój pies przestał już szczekać jak ktoś przyjedzie, bo by zwariował.



Jagna - 20-10-2005 20:17
Chwile grozy.
Wszystko idzie bardzo sprawnie. Prace ociepleniowe w środku zostały przerwane, firma Climakomfort (czy to brzmi jak kryptoreklama? Może i tak, ale ja nie zamierzam być krypto, oni naprawdę są wspaniali!) położyła podłogówkę i zaraz pojawili się panowie od miksokreta. Jestem sobie w pracy i nagle dostaję telefon od Mojego Męża.
- Słyszałaś co się stało?
- Słyszałam, ptasia grypa jest w Grecji.
- Nie o to chodzi – Mąż niecierpliwie – na działce!
- A wiem, przyjechała ekipa od wylewek – melduję z dumą.
- No właśnie. I okazuje się, że mamy skopane pierwsze wylewki. Jest różnica w poziomie…6 centymetrów!
6 centymetrów włóczki to jest nic. 6 centymetrów dżdżownicy to maleństwo. Ale 6 centymetrów na poziomie wylewek to istny Mont Blanc! Czuję jak krew odpływa mi z twarzy. Całe szczęście mam okienko, bo gdybym miała lekcje to w sekundę zmasakrowałabym niewinne dzieci z pierwszej ławki ze złości i rozpaczy… Wiem co to oznacza: zrywanie wszystkiego, rurek od podłogówki, folii, styropianu, poprawianie wylewki, czekanie aż wyschnie i kładzenie wszystkiego od początku. Brzmi to całkiem prosto, ale wykonanie tego oznacza koszmarne przesunięcie w czasie, nie mówiąc o kosztach. Postanawiam więc w zamian zmasakrować szefa ekipy murarskiej, który robił wylewkę. To samo postanawia najwyraźniej Mój Mąż, bo dzwoni za chwilę i prosi, żebym pojechała z nim po południu na działkę, bo może przy mnie go nie zabije. Od razu wchodzę w rolę mediatora, pocieszam, że może nie będzie tak źle, że na pewno coś się da zrobić (palce mam podświadomie skrzyżowane i czuję jak wydłuża mi się nos…). Mój Mąż prawie płacze w słuchawkę:
- M. (Szef Miksokret) powiedział, że nic się nie da zrobić, że czegoś takiego to on jeszcze nie widział, trzeba będzie wszystko zrywać, nowe wylewki nie wyschną, musimy czekać ze wszystkim do wiosny….! Wprowadzimy się je-sie-nią!!!



Jagna - 20-10-2005 20:18
Jedziemy na działkę. Czekają na nas wszyscy. Przyjechał Szef Ekipy, są obecni panowie Miksokrety a reszta robotników czeka z rozdziawionymi ustami na rozwój wypadków.
Nie będę opisywała jak tłumaczył się Szef Ekipy (oczywiście wszystko zrobił przecież dobrze) jak próbował zwalić winę na Podłogówkowych, jak zignorowaliśmy jego wysiłki i dopadliśmy Głównego Miksokreta z okrzykiem:
- I CO TERAZ??!!! Zrywać?!!!
Główny Miksokret, nie Szef, po prostu pracownik, bardzo spokojny człowiek nie wpada w panikę, nie ucieka. Proponuje rozwiązania. Podłożyć styropian. Nie, nie będzie równo i można zniszczyć rurki. Podsypać piasek. To samo. No to w takim razie trzeba by zrobić Uskoki. Kilka centymetrów. W progach na przykład. To wystarczy. Będzie dobrze. Co my na to?
Nie mam czasu otworzyć ust, kiedy Mój Mąż mówi spokojnie:
- Proszę pana, jesteśmy dziwnymi ludźmi. Budujemy dziwnie dom….
- I uwielbiamy uskoki! – dokańczam radośnie.
Niemalże rzucamy się w sobie w ramiona, biegamy po domu i planujemy Uskoki. Sypialnia będzie kilka centymetrów niżej niż korytarz. Mój Mąż jest zachwycony, chciał tam kiedyś robić nawet schodek. Drugi uskok przy wiatrołapie. Cudownie. I może jeszcze jeden w korytarzu. Genialnie. Sytuacja uratowana. Będziemy budować dalej!
Gdzie był błąd? Według mnie popełnione były trzy: pierwsza wylewka była krzywo. To pierwszy. My – inwestorzy, tego nie sprawdziliśmy. To drugi. Panowie od podłogówki myśleli, że wylewka była prosto a my to sprawdziliśmy i nie wymierzyli. To trzeci. I to wystarczyło, żebyśmy niemal dostali zawału, depresji i pomieszania zmysłów. Tak więc trzeba mierzyć, sprawdzać i pilnować. Wszyscy to wiedzą. Oprócz nas…



Jagna - 20-10-2005 20:20
Teraz zdjęcia:
Początki podłogówki nie wyglądają zbyt efektownie:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825666750.jpg
Potem też nie bardzo:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825655765.jpg
Potem jest już znacznie lepiej:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825730421.jpg



Jagna - 20-10-2005 20:23
Niewinne początki automatyki:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825668000.jpg
A po chwili:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825711906.jpg
A to miejsce na kominek:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825756625.jpg



Jagna - 20-10-2005 20:27
Kartongipsy:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825639812.jpg
A cóż to? Obcy pasażer Nostromo? Nieeee...to początki wylewek.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825767593.jpg
Sprytniusie to takie:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825765140.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825763937.jpg



Jagna - 20-10-2005 20:31
A tu pierwsza warstwa ocieplenia. Robią to panowie "miejscowi", nie wprawiona ekipa. Szef ekipy od tynków zewnętrznych jak zobaczył co zrobili, to powiedział, że jest super. Wystarczy jak przyjedzie położyć sam tynk. Brawo, panowie.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825676484.jpg

A wiecie co to? To nasza trawa!
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9825675265.jpg



Jagna - 22-10-2005 09:21
Wczoraj byliśmy na zakupach. Kupiliśmy stelaże do kibelków i bidetu, baterię prysznicową z funkcją deszczu i takim fajnym kranikiem tylko do mycia nóg. Zamówiliśmy też drzwi do kabin prysznicowych. No i oczywiście wpadły nam w oko kolejne płytki. Prawie wszystkie Polcoloritu :o Kuchenne na ściany, wybrane wcześniej, zostają na 100%, niezmiennie mi się podobają. Ale były też śliczne na podłogę do kuchni, niestety nie ma ich w internecie.
Natomiast mieliśmy zagwozdkę z terakotą do salonu. Pokazana była ekspozycja z taką płytką Polcoloritu:
Tu podaję linka, bo widzę, że ze zdjęciem mogą być kłopoty, a zależy mi na Waszych uwagach:
http://www.polcolorit.pl/home.php?id=24
http://www.polcolorit.pl/oferta/duze.../sentia/14.jpg w połączeniu z identycznym kolorem, ale hiszpańskimi płytkami w kształcie prostokątów, jakby deseczki. Bardzo fikuśnie to wyglądało i teraz nie wiem czy nie zrezygnujemy z Nowej Gali, tym bardziej, że cena płytek (i polskich i hiszpańskich) jest połowę niższa. No i klimat włoskiej willi (moje marzenie!) jest coraz bliższy realizacji. Co sądzicie o tym stylu i kolorze terakoty w salonie? Ma ktoś taki? Proszę o wszelkie uwagi, krytyka mile widziana!



Jagna - 22-10-2005 17:07
Dzisiaj byłam na działce i pstryknęłam kilka fotek.
Nasze drzwi wejściowe. Niestety bez szybki :(
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9992249859.jpg
Garaż:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9992129296.jpg
Pomysł Mojego Męża na zasłonięcie słupków w ogrodzeniu. Te jasne sztachety będą oczywiście pomalowane:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9992134078.jpg
Nasza brama. Również pomysł i wykonanie Mojego Męża:
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9992128109.jpg
No i na koniec - słynny Uskok. Ten jest między pokojem gościnnym a korytarzem.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...9992124406.jpg



Jagna - 30-10-2005 22:10
Ale jestem głupia! Byłam dzisiaj w kinie. To nie było takie głupie. Obejrzałam sobie „Egzorcyzmy Emily Rose” Świetny film, jeśli ktoś lubi horrory i na dodatek oparte na faktach. A dzisiaj jest Halloween (jeżeli ktoś oglądał film, to wie jakie to ma znaczenie) i na dodatek Mój Mąż nocuje na działce. Jestem sama! :o I to było właśnie głupie – nakręcić się tak przed samotną nocą… I teraz będę pisać dziennik całą noc, czytać forum i nie wiem co jeszcze, bo pewnie nie zasnę http://www.gifygg.com/gifs/gifs/514przerazony.gif



Jagna - 30-10-2005 22:12
No to piszę. Panowie kończą układać sufity nad częścią nocną. Idzie im dosyć wolno, ale przy tym faktycznie niezła zabawa jest. No ale etap, na który tak bardzo cieszyłam, okazuje się być wartym czekania. Wybieramy płytki, kupujemy kibelki, drzwi do kabin prysznicowych, zamawiamy kuchnię i jest byczo. A co najdziwniejsze wcale się przy tym nie kłócimy! Jakoś tak wyszło, że nam się gusta zrobiły cokolwiek bardziej kompatybilne i teraz możemy spokojnie sobie oglądać efekty naszych wyborów. Pan glazurnik, nieświadom jak przełomowe chwile za nami, po prostu układa to co przywieziemy. To moja kuchnia. Fug jeszcze nie ma.
http://jagna.photosite.com/~photos/t...0183820109.jpg
http://jagna.photosite.com/~photos/t...0183821421.jpg



Jagna - 30-10-2005 22:15
A to łazienka chłopców. Będzie w takich kolorach. Dla tych co mają równie świetny monitor jak ja zaznaczam, że to są kolory żółty i niebieski. Oba blade. Na moim monitorze wygląda to jak pomarańcz z szarym http://www.gifygg.com/gifs/gifs/387icon_grunchy.gif

http://jagna.photosite.com/~photos/t...0702136453.jpg
Ściany będą takie łamane kolorami, a na podłodze te oba rodzaje płytek, naprzemiennie w karo. Ciekawa jestem jak to wyjdzie. Pewnie nieco pstrokato, ale takie było założenie.
Nasza łazienka jest częściowo ułożona (ściany) i wygląda według mnie pięknie, ale fotkę pokażę dopiero jak będzie więcej. Mam tylko pewne spostrzeżenie. W łazience będą dwa odcienie – jaśniejszy i ciemniejszy. Byłam pewna, że będę wolała przewagę ciemnego, a tym czasem po ułożeniu, okazuje się, że to jasny będzie tym, którego chcę więcej. I znów, o dziwo, Mój Mąż podzielił moje zdanie. Może zmęczony już jest po prostu…?



Jagna - 30-10-2005 22:16
Płytki na podłogę w kuchni już kupiliśmy a dwa dni temu zamówiliśmy płytki do jadalni i korytarza i inne do obniżonej części salonu. Oczywiście w efekcie kupiliśmy zupełnie co innego niż pokazałam wcześniej i prosiłam o komentarze. Brak komentarzy chyba świadczył o tym, że….no….nie tego. Dlatego teraz zrobię zdjęcie jak już będzie wszystko ułożone. Taka jest moja koncepcja.



Jagna - 30-10-2005 22:17
Meble kuchenne.
Obejrzałam wszystko co mogłam. Przeszłam etap kuchni murowanej, mebli BRW i innych „gotowców”. Aż w końcu na allegro zobaczyłam ogłoszenie o wykonaniu mebli kuchennych. Zadzwoniłam. Miło się rozmawiało. Na tej podstawie przekazałam informację Mężowi, a on, widać nadal zmęczony, zadzwonił już z konkretnym pytaniem „Kiedy pan przyjedzie?” Przyjechał pan z drugim panem. Obaj bardzo młodzi, bardzo grzeczni, bardzo sympatyczni i bardzo konkretni. A było już późno. Oni bez problemu pokazali nam próbki kolorów, bez problemu pomogli wybrać ładnie pasujący do okien, bez problemu wymierzyli całą kuchnię, doradzając delikatnie i z właściwym im taktem, bez problemu dobrali mi kolor szybki do szafek i okucia a na wszystko mieli jedno stwierdzenie: „Nie ma problemu”.
Nasza kuchnia jest średnich rozmiarów, ale cała jedna ściana to będzie wysoki, zabudowany regał (słupki tzw., już wiem!) . Tam będzie obudowany piekarni, kuchenka mikrofalowa i lodówka. Nie ma problemu. Na drugiej ścianie z kolei będą tylko szafki dolne i tam będą same szuflady. Nie ma problemu. Kiedy doszło do wyboru blatu wywiązał się konflikt. Nie między panami i nami, tylko nami Jagniętami. Mój Mąż odkrył karty, że chce drewniany. Ja nie chcę i jasno to powiedziałam. Panowie znowu wykazali się wyczuciem i nie komentując odczekali, żeby po jakimś czasie pokazać nam próbki blatów z okleiną. Poprosili tylko o wybór koloru i Mój Mąż dał się podejść jak dziecko! Wybraliśmy zgodnie jasny kolor, zadowoleni z siebie. W tym momencie jeszcze bardziej polubiłam Panów od Mebli. Może za kilka lat mu przypomnę, że chciał drewniany. Oby tylko nie w kontekście „Ten blat jest dziadowski, czemu się nie uparłeś przy drewnianym?!!” No a potem jeden z panów wziął do ręki kalkulator i zaczął liczyć. Mdf, ale dużo szafek. Dużo szuflad. Okucia Bluma (jak to się pisze?). Blaty. Montaż…..No i wyszło 8900. Nie ma problemu. Myśleliśmy że będzie gorzej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hergon.pev.pl



  • Strona 4 z 9 • Zostało znalezionych 524 wyników • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

    © Hogwart w swietle księżyca... Design by Colombia Hosting