Spóźniony dziennik Czupurka
czupurek - 10-05-2004 10:37
Rok 200406-09 maj
wylewki - już po robocie, mogę zamknąć temat. hurrrra, the end, cześć pieśni :P
facet został domówiony, wjechał z ekipą w czwartek i uwaga...... rozłożył sprzęcicho o 8.00 rano, a zwinął o 14.00 (o takie miałam oczy, oooo :o )
no i mam piękniste, równiste podłogi i jest pięęęęęęknie, już jak w prawdziwym domu (nie mogę się oprzeć pokusie, żeby już się nie wprowadzić).
muszę jeszcze raz podziękować
Ivette za ten namiar: facet rzeczowy i porządny. za wsio zapłaciłam ca' 20 zł/m2 (trochę drożej niż u niej), ale warto było.
no i z tego zachwytu zapomniałam ekipie powiedzieć, żeby zostawili miejsce na wycieraczkę (kurka, a tyle czasu o tym pamiętałam) i już nie będzie takiej fajnej z korytkiem na piaseczek z bucików, nie będzie :-?
na szczęście znalazłam inne rozwiązanie: w geancie mają zamontowaną gumową na grubość kafli, no to, teraz i ja tak zrobię (chyba, że znowu zapomnę, skleroza jedna i skończę na zwykłej wycieraczce szwendającej się po całej chacie). :wink:
ogród - nie to, nie pomyłka, chociaż muszę przyznać, że na tym etapie to, raczej wpis jednorazowy. :wink:
syn uparł się, że chce mieć drzewko - wiśnię japońską, teraz i już,
a że nic mu się nie podoba na naszej budowie i trzeba było go lekko złamać, więc zgodziłam się na pierwsze drzewo, choć gliny u nas po pas. :lol:
troszku posiedziałam w internecie, potem rajd po okolicznych ogrodnikach, no i udało się zakupiliśmy śliczną wisienkę piłkowaną - shirofugen, do tego 8 worów ziemi torfowej, wór kory i pojechaliśmy w sobotę sadzić.
synuś z pomocą swojego tatki, wykopał ogromniasty dół i sam w blasku fleszy posadził drzewko, na wprost swojego okna.
no i teraz... codziennie jeździ na budowę choć muszę przyznać, że tylko drzewko go interesuje i jego pielęgnacja (nawet podłogi nie robią na nim wrażenia :cry: ).
no i na koniec okazało się, że koniecznie musimy nabyć jeszcze dwie inne odmiany tej wisienki: amanogawę i kanzan, żeby tej pierwszej nie było samej smutno :roll:
teraz na tapecie budowlanej, według kolejności:
- schody wejściowe (prace już rozpoczęte)
- montaż sanitariatów (chyba od jutra)
- zakup płyt i montaż sufitów (termin bliżej nieokreślony - trza zrobić casting)
może w lipcu uda nam się już zamieszkać?
czupurek - 31-05-2004 13:37
Rok 200410-31 maj
w sprawach budowlanych jak narazie większych robót nie było.
schody wejściowe - zrobione szybko i ładnie. wyszły 2 szerokie stopnie, a przed wejściem "zatopiono" korytko pod wycieraczkę (w bliżej nieokreślonej przyszłości wszystko do obłożenia płytkami). :P
montaż sanitariatów - zakończony, wszystko działa jak narazie bez zarzutu (niewiarygodne ile kasy trzeba na te śrubki, złączki, wężyki :o).
dzięki tym "sprzętom" domek wygląda prawie na mieszkalny, a najfajniej prezentuje się wanienka (moja śliczna, narożna wanienka :P -
fotki wkróce)
udało mi się kupić dwie baterie do umywalek (satynka) za fajną cenę:
- 1 w SCMB była za 150 zł, ale ostatnia, więc ostatecznie wytargowałam na 130 zł
- 2 w Węglobudzie za 170 zł
o i takie ceny lubię - te same produkty w innych sklepach przekraczały 200 i 300 zł. ponadto, w castormie i hiperze mimo, że też były ostatnie sztuki z "wystawki" nie chcieli rozmawiać o upustach :x
nie to nie, poszłam do innych i dostałam
a no i namierzyłam pięęęęęęęęękniste łoże do sypialni w rozsądnej cenie, więc zaklepałam. teraz szybko sufity i odbieram mebelek
zakup płyt k-g i montaż sufitów - ceny i dostawa materiału wynegocjowane (może przywiozą już dzisiaj?),
wykonawca również wybrany, czeka na sygnał.
ostatecznie cena za robociznę wyszła rewelacyjna (dla mnie oczywista)
okazało się, że znajomy rodziny robi m.in. w płytach i tak się nieszczęśliwie dla niego (a szczęśliwie dla mnie) złożyło, że nie wyjechał do pracy którą sobie załatwiał.
a że ma rodzinę całą na utrzymaniu to, mu kaska na gwałt potrzebna. więc umówiliśmy się, że sufity robi u mnie i z 15zł/m2 zjechałam na 10 (no i teraz z jednej strony jestem bardzo zadowolona, a z drugiej czuję się jak wykorzystywaczka)
ale bardziej to, jednak jestem zadowolona :lol:
w tej samej hurtowni, z uwagi na atrakcyjność cenową (uzyskane rabaty) nadprogramowo zamówiłam płytki ceramiczne na podłogę do 2 pomieszczeń. ależ sobie te kafle wybrałam - ujjj mucha nie siada (dla mnie oczywista :lol: )
wychodzi więc na to, że jeszcze przed wielką wprowadzką, część podłóg zyska szklachetną okładzinę :P
ogród - zasadzone drzewko w ilości szt. 1 ma się jak narazie dobrze. synuś dogląda je i systematycznie podlewa.
a, najlepsze: wczoraj dostałam od znajomych formy do polbruku i płyt na tarasy (schody). więc jak tylko małżek wyjdzie ze szpitala (niestety życie zawsze niesie jakieś niespodzianki :evil:), zostanie zatrudniony do ich produkcji, może się uda (ta produkcja oczywista i jego szybkie wyjście do domu).
czupurek - 02-06-2004 11:44
Rok 200401 czerwiec
małżowinka odebrany i już w domowych pieleszach :P
tarasy - robota rozpoczęta.
wyszło, ze tego tarasu to, będzie coś ok. 60m2. forum stwierdziło, że buduję lądowisko :lol:
dodam, że dość kosztowne, no ale bez tarasu się nie da.
mam glinę jak narazie i na jesień przyjdzie mi brodzić po kolana w błocie, tzn. wpierw otworzę drzwi z salonu lub oranżerii, potem wykonam z ramy skok pół metra w dół, prosto w błocko.
więc chyba poświęcę tą 5 cyfrową kwotę i wyleję ten taras. a potem, jak brać forumowa będzie przylatywać do mnie na piwko, to będzie gdzie posadzić maszyny. :lol:
no to, dzwonię do majstra negocjować cenę robocizny (z szacunków
Didi wychodzi cosik ok 2,4k).
telefon do majstra: ja: - zastanowił się pan ile chce za ten taras?
on: - oj dużo roboty, dużo i te schody na całej długości i szerokości, oj dużo.
- wiem, że dużo, no to ile?
- ..............
- no ile?
- 3 balony.
- ..................?
- 3 tysiące.
- co! tak dużo! nie mam, nie dam, musi być miej!
- a inni biorą więcej.
- no i dobrze niech biorą, ale nie ode mnie. trzeba coś spuścić.
- no to, 500 mniej.
- nadal za dużo. muszę podzwonić po innych. a pan się przez ten czas zastanowi. zadzwonię jeszcze raz.
jak odłożyłam słuchawkę, no to byłam niepocieszona (tyle kasy do wydania), więc pomyślałam zagram vabank. po jakimś czasie dzwonię jeszcze raz: ja: - szefie, kurka za drogo. daję 1.500 i ani grosza więcej.
on: - oj.... a z czego ja zapłacę chłopakowi, jeju.
ja: - nie wiem z czego, jakoś się podzielicie. a wogóle to, negocjuj
wychodzi na to, że nie zrozumiał ostatniego zdania, bo: on: - dobra zgadzam się, najwyżej sam będę robił
:P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P
ale powiem, że mimo mojego duuuużego zadowolenia, trochę mi głupio
po ustaleniu ceny robocizny, zamówiłam 4 wywroty piachu.
po południu zajeżdżam na budowę, a tu piaseczek ładnie pod same drzwi balkonowe usypany i czeka na zagęszczanie.
majster, solo, odwalił kawał dobrej roboty (jedną wywrotę piachu przeniósł sam) i wieczorkiem był półprzytomy. a że dzień dziecka to, dostał browarki na pokrzepienie (i od raz pomogło). :lol:
zupełnie inna perspektywa teraz jak się wychodzi z salonu - żadnych skoków spadochronowych w dół.
02 czerwca
sufity - po pewnych perypetiach komunikacyjnych (wcięło maila z zamówieniem) płyty i cały osprzęt ma wylądować dzisiaj na budowie.
od jutra wielka akcja sufitowa. :lol:
reasumując, budowa obudziła się z zimowo-wiosennego letargu
czupurek - 04-06-2004 12:05
Rok 2004cd 02 czerwca
to, był trudny dzień, a ściślej jego druga połowa.- godz. 12.30 - dzwoni majster, że zamówiony styropian przyjechał, płyty k-g przyjadą za chwilę, ale będzie problem z rozładunkiem, bo on jest sam, a kierowca nie chce pomóc.
- godz. 12.35 - telefonuję do domu. Niestety mąż w mieście załatwia jakieś sprawy i jest nieuchwytny.
- godz. 12.40 - telefon do majstra z pytaniem czy nie ma w pobliżu na innych budowach jakiś ludzi? Niestety, odpowiedź negatywna.
- godz. 12.43 - telefon do faceta od regipsów. Kłopot bo, nie był przygotowany i nie ma samochodu. Ale nie ma problemu jak po niego przyjadę.
- godz. 12.50 - trudno, urywam się z pracy i jadę.
- godz. 13.00 - kurs już z ludźmi na pokładzie w kierunku budowy (10 km).
- godz. 13.30 - tel. do dostawcy. W odpowiedzi słyszę, że właśnie miał do mnie dzwonić (!) z pytaniem co robić z transportem, bo u mnie jest tylko jeden człowiek. Poinformowałam, że już mam ludzi.
Niestety, pojawił się następny problem, bo auto jest po drugiej stronie rzeki i przyjedzie na 16-stą. :x
- godz. 14.00 - odwożę ludzi z powrotem do miasta (10 km). Przyjadę po nich o 16-stej.
- godz. 14.20 - kurs na Gdańską po drążek do okien, rury i dachówkę typu kominek (6 km). Niestety po dachówkę i rury muszę jechać do składu na Przecławiu (12 km).
- godz. 15.10 - kurs z Przecławia do Zdroi po mężowski wypis ze szpitala (10 km).
- godz. 15.40 - kurs ze Zdroi do miasta po ludzi (12 km).
- godz. 16.05 - kurs na budowę (10 km).
Na budowie czekaliśmy przeszło pół godz. (ile można byłoby w tym czasie km narobić :lol:), ale płyty w końcu dotarły :P.
- godz. 17.15 - kurs do miasta (10 km). Po drodze tel. od firmy - muszę zapłacić za piasek.
- godz. 18.00 - docieram do domu. Na koncie aktywność od godz. 6.00 (super aktywność przez ostatnie 5 godz. i przejechanych 80 km). i wiecie co? nic już mi się nie chciało. Wypiłam piwo, zjadłam co mi dali i poszłam spać. :wink:
czupurek - 09-06-2004 13:11
Rok 200404 czerwca
kafle - przyjechały budowę: duże, ładne, piękniste, do ułożenia w sypialni i pokoju syna.
Ale byłoby za pięknie, za normalnie, więc okazało się, że kierowca wiózł kartony "na sztorc". Skutek: 6 kafli pobitych w drobny mak, do wymiany (powiesić kierowcę) :x
sufity - ekipa zaczęła kłaść płyty k-g. Już wiedzą, że przesadzili z terminem - nie wyrobią się w 4 dni. Po korekcie wyszło, że będą robi ok. 2 tyg.
07 czerwca
deszczówka - małżonka rozpiera duma: właśnie wykopał część rowu (małą :lol:) pod rury.
08 czerwca
taras - melduję, że wykonany. Właśnie zakończono wylewanie betonu. Muszę przyznać, że fajnie wyszedł - majster naprawdę się postarał i ma u mnie browarka. :lol:
czupurek - 21-06-2004 09:58
Rok 200418 czerwca
sufity - melduję sufity zrobione i odebrane osobiście. chłopaki się obstarali. Narazie widać, że włożyli w to serce (prawda wyjdzie przy malowaniu :lol: ).
Obrobili mi też płytami k-g oranżerię, a cały czas się martwiłam do kogo będzie należała ta robota (no ale teraz kłopot z głowy :P ).
Koszty robocizny (razem z obróbką słupów w oranżerii) wyniosły 1,3k, prace trwały ok. 2 tyg.
a w chałupie teraz biało jak w piekarni.
tynki - standardowo zawsze musi być coś nie tak. Teraz na tapetę powinno wejść przeszlifowanie tynków i co się okazało? w paru miejscach tynk się chyba "wciągnął" bo, są górki i dolinki (a tak chwaliłam :x ). Zdaniem w/w ekipy szlifowanie samo nie wystarczy i trzeba by było wszystko machnąć gładzią, co oznacza dodatkowy materiał, dużo roboty i wypływ dodatkowej kasy, czyli dla mnie nieopłacalne.
Zabiję tynkarzy gołymi rękami :evil: . Czy ja już zawsze będę miała tak pod górkę?
Dzisiaj dzwonię do nich - niech przyjadą i poprawiają, a przy okazji otynkują powstałą niedawno ściankę między garażem i kotłownią.
19 czerwca
kafle - jak tak dobrze poszło ekipie z sufitami, a innej pracy nie mają nadal, więc w sobotę negocjowałam cenę ułożenia kafli.
Pertraktacje iście z tureckiego bazaru: startowaliśmy od 30-25 zł/m2. Ja podpierałam się ceną szweda od Ivette (15zł/m2). W rezultacie stanęło na 16 zł/m2 (za 15 nie chcieli robić. powiedzieli: no to, niech szwed robi. tylko, że szewd robi aktualnie u Ivette, a na dodatek ma teraz 3 tyg. nieplanowanego urlopu :cry: ).
Chciał, nie chciał stanęło na 16 zł. Najważniejsze, żeby były dobrze położone. Wchodzą od przyszłego tygodnia.
20-21 czerwca
ciekawostka z ostaniej chwili? - właśnie kończę zmiany w dokumentacji przyłącza gazowego i wykonanie samego przyłącza.
Wykonawca dzwoni do mnie wczoraj z prośbą o dostarczenie nowych warunków przyłączenia. Ja mu na to, że dałam mu w poprzednim tygodniu. On, że nie ma, nie może znaleźć. No, to Ja mu, że w poniedziałek dam mu kolejną kserokopię (dobrze że, nie dałam oryginału, myślę sobie :P ).
Właśnie wyciągam dokumentację i co widzę: cholera, mam same kserokopie, czyli
ORYGINAŁ DAŁAM JEMU!!! ZABIJĘ GO JAK MI ZGUBIŁ DOKUMENT!!! ZABIJĘ GOŁYMI RĘKAMI :evil: :evil: :evil: (łoj robi się kolejka gotowych do niebytu).
cdn...
czupurek - 24-06-2004 08:59
Rok 200423 czerwca
Tynki -
Dementuję swoje ploty nt. moich tynków i tynkarzy. Potencjalni malarze jęczeli, że źle zrobione, że dużo roboty ze szlifowaniem i gładzią - wogóle niby kicha.
Mnie i innym oglądającym wydawało się, że są zrobione dobrze, no ale fachowcem od tynków przecież nie jestem.
Nie było rady. Wezwałam na dzisiaj kierownika budowy i co?
TYNKI SĄ LALUNIA, BAAAAARDZO ŁADNIE POŁOŻONE, TYLKO W 3 MIEJSCACH MAJĄ ODCHYŁ MIESZCZĄCY SIĘ W NORMACH TECHNICZNYCH (tzn. na 2 m przyłożonej łaty, dwa pkt. mogą się odchylać o ok. 3 mm. i jeszcze się dowiedziałam, że istnieją 4 klasy tynku :o )
Jejku, dobrze, że wpierw konsultowałam te tynki i od raz nie narobiłam rabanu, byłby obciach :-?
więc dlaczego tak jęczeli? cholewka nie wiem, ale możliwości jest kilka:
1. dużo zleceń bo, pełnia sezonu
2. podbić cenę
2. nie chciało się robić
No to, do ścian poszukam innych bo, tamci przez swój stosunek do pracy, szans u mnie już oczywista nie mają. Słuchać jęczenia nie będę, a kroić też się nie dam :x .
więc może teraz na budowie będzie już z górki?
czupurek - 02-07-2004 11:58
Rok 200429 czerwca
Dzwonił wykonawca przyłącza gazowego - oryginał nowych warunków przyłączenia odnalazł się szczęśliwie - ponoć leżał sobie na komodzie przykryty szaliczkiem (historia bez komentarza :-? )
szlifowanie ścian - ustaliłam, że ceny (wraz z malowaniem) kształtują się w przedziale 3-8 zł/m2. Hmmm, znowu kasa do wydania: 420m2x3=1260zł.
Zaczęliśmy się zastanawiać z małżem czy nie zrobić tego samemu, może damy radę? Jak uradziliśmy, tak przystąpiliśmy do działania: zakup w castoramie siatki gr 220 szt.1 i hajda na budowę.
I tak mimochodem odstawiliśmy szopkę za darmo: :lol:
- tą siatką, w obecności majstra naszego głównego, dawaj po ścianach szlifować, choć czynność przez nas wykonywana była bliższa głaskaniu.
Efekt - facet się załamał ( :-? ) i stwierdził, że tym sposobem to, napewno wprowadzka za 2-3 lata.
Stanęło na tym, że mamy podać ile damy za to szlifowanie, a oni to, wieczorami zrobią w ramach czasu wolnego i będzie po kłopocie.
30 czerwca
szlifowanie ścian - nie mając innego wyjścia cenę musiałam (może nie musiałam, ale chciałam żeby zaczęli wreszcie) podać jak najszybciej.
No to, sobie wykombinowałam, że tyle samo roboty z malowaniem co ze szlifowaniem i cenę (najniższą z mi znanych) przedzieliłam na pół, więc wyszło 1,5zł/m2.
Tych ścian nie mam dużo (sporo wyburzyłam :lol:) - cosik 420m2, więc wyszło 630zł.
Ale, ostatnio jestem żyła pazerna, skompiradło jedno, a majstry mieszkają u mnie i mogą robić spokojnie, wieczorkami.
No to stanęło, że w ramach nudzenia się mogą zrobić taniej i... przyklepaliśmy 300 zł. :lol: Wchodzą od poniedziałku.
czupurek - 06-07-2004 12:04
Rok 200401 lipca
Nie będzie browarka dla majstra. :x
Ręce z gaciami opadają (jak mówi
Magi).
Wylano taras, rury spustowe od rynien - wiadomo - wpuszczone, betonik zastygł super.
Patrzę i oczom nie wierzę - rura spustowa idzie prawie po skosie (krzywo jak cholera).
Mówię:- co to?!
Odpowiedź:
- dekarze tak zrobili.
A ten co robił taras to co? nie widział? Zamiast poprawić od razu (na piwo by dostał) to nie, lepiej zabetonować, bo ta fuszerka to nie on.
No i musiałam kombinować i prostować górą, wrrrrrr.... :evil:
04 lipca
Deprecha totalna :(. Pojechałam na budowę, myślę: "dobrze mi to, zrobi, humor poprawię" (tak dotychczas budowa na mnie działała).
Więc pojechałam i co? Ano jeszcze większego doła złapałam. Musimy (?), chcemy (?) przeprowadzić się do końca wakacji, a tu zero kasy i tyle jeszcze do zrobienia.....
Na poprawienie sobie humoru, z dziką satysfakcją (kurna jestem coraz gorsza) zrobiłam dla majstra listę drobnych rzeczy do skończenia lub poprawki i przykleiłam na ścianie w widocznym miejscu :->.
Resztę dnia przeleżałam na koju, oglądając w muratorach zdjęcia z wykończonych pomieszczeń, pogrążając się jeszcze bardziej w czarnej otchłani.... :-?
05 lipca
Na budowie drgnęło wreszcie. Przyjechałam popołudniem, patrzę: majster kończy duperele z niedzielnej listy, ściany zaczęły się szlifować (no, człowiek szlifuje znaczy się :lol: ).
Tylko z kaflami poślizg bo, facio ma jakieś problemy rodzinne i pewnie nie dotrze do mnie do końca tygodnia :cry: .
Pierwsza akcja rodzinna na budowie :lol: :lol: :lol: - martwił mnie od chwili osadzenia okien, stan techniczny pianki montażowej (nie mam jeszcze tynku zewnętrznego) - po prostu była coraz bardziej ciemniejsza i kruchsza. Więc się doinformowałam i wyszło, że trzeba ją jakoś zabezpieczyć na razie. No to, zabrałam swoich facetów na budowę i do dzieła. Obcięliśmy nadmiar pianki i wszystko pociągnęliśmy akrylem, klejąc sobie przy okazji ręce do łokci :lol: .
I tak nam zeszło do późnych godzin wieczornych, ale praca prawie skończona (zostało trochę na dzień następny). Jak miło robić u siebie :lol: .
No i kolejna mina budowlana - majster miał wczoraj zamontować barierki ochronne od schodów strychowych (fakro) i co się okazało? Barierka jest węższa o 10 cm od otworu.
ręce opadają (już nie wiem: z gaciami, czy bez). Człowiek coś zamawia, a dostaje co innego. I znowu muszę tracić czas i nerwy na odkręcanie sprawy. wrrrrrr.... :evil: :evil: :evil:
ech, życie, samo życie.......
czupurek - 09-07-2004 08:51
Rok 200406-08 lipca
szlifowanie ścian - melduję, że zakończone. :P
Teraz czekam, aż przyjdą poprawić sufit (mam pęknięcia) i pomalować go, a potem heja malować ściany (chociaż już wiem, że z kolorami nie będę szaleć: dam jakiś tam jasny ecru, tylko u syna coś innego).
schody strychowe - cd.
Sprzedawca, do którego zadzoniłam, że barierka ma inny wymiar odparł, że z
FAKRO ZAWSZE przychodzą balustrady w mniejszym wymiarze i mogę sobie elementy poprzeczne już w dobrym wymiarze
ZAMÓWIĆ U STOLARZA (ludzie trzymajcie mnie :evil: :evil: :evil: ).
Byłam tak wkurzona, że puściłam maila do FAKRO, gdzie oprócz przedstawienia problemu, wylałam swoje żale na ich niesolidność.
Już na drugi dzień otrzymałam odpowiedź, z której jasno wynikało, że sprzedawca mnie
OSZUKAŁ (wymiary balustrad zawsze wysyłają zgodnie z zamówieniem), więc on takiego zamówienia najprawdopodobniej nie złożył tylko wypchnął zapas z magazynu. :x
Stanęło na tym, że towar mi wymienią, a faciem się zajmą, bo nie życzą sobie takiej antyreklamy.
No więc, dla mnie sprawa dobrze się skończy.
Firma
FAKRO - stanęła na wysokości zadania i dzięki jej za to.
A sprzedawca? - do gazu z nim :evil:
czupurek - 13-07-2004 15:40
Rok 200409 lipca
sufity - ZAGADKA
Patrzę wczoraj na nasze nowe sufity i co widzę?
ODPOWIEDŹ
4 pęknięcia na łączeniach. Po prostu suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper :evil:
Oczywiście wiedziałam, że pracują (sufity oczywiście) i mogą pękać, ale mój główny majster sączył mi wczoraj jad do ucha:
- "Są pęknięcia, bo wykonawcy zamiast dać siatkę, jakąś tam bindę dali
(taka fryzelinka - przyp.autora), , a siatka przecież jest mocniejsza, no ale pewnie szlifować im się nie chciało, to teraz popękało".
Wrrrrrrrrr... jeden, drugiemy (dot. fachowców) zawsze koło pióra zrobić musi, a mnie przez to, skacze ciśnienie.
Zadzwoniłam do wykonawców sufitów, poinformowałam o pęknięciach. Umówiliśmy się, że od poniedziałku wchodzą poprawiać i malować. Za to, malowanie wezmą 200 zł.
11 lipca
Niedziela była rodzinno-budowlana. Rano kupiliśmy grunt i farbę na sufity, a potem do wieczora czyściliśmy z zaprawy, żyletkami, popaprane przez majstra (kiedyś podczas montażu) luksfery. Rąk nie poznaję, pocięte miejsce w miejsce, ale widać efekty - luksferki przejrzały i jakoś już wyglądają.
Gdyby, był na miejscu sprawca to, #$%@^&* :x .
Dlaczego tyle trzeba poprawiać po ludziach?
czupurek - 22-07-2004 12:16
Rok 200412-13 lipca
sufity cd - pęknięcia poprawione (może teraz już będzie okey?).
malowanie sufitów - może się nie znam, ale uważam, że moi malarze chyba przeginają. Wjeżdżam na budowę i patrzę, a oni te sufity z pistoletu, zamiast wałkiem. Oczywiście zachlapali mi pół ścian (i teraz to, już napewno bez malowania się nie obejdzie) i betonik na podłodze. Zużyli przy tym 20l farby, a na moje oko dojechali dopiero do połowy. No i musiałam dokupić kolejne 20l. Tylko czy im starczy, przy takiej gospodarce? :o
Choć raczej to, wina tej jedynki - było kupić lepszą , bo jak powiadają: "tanie mięso, psy jedzą"15 lipca
malowanie sufitów cd - z tymi kowbojami to, przesadziłam, zresztą za sprawą mojego majstra. To on, tak mi zawsze coś sączy do ucha na innych (nigdy na siebie :-? ). A, pistoletem to, ciągnęli po sufitach ale grunt, a farbę nanieśli wałkami - ponoć dzisiaj koniec na sufitach.
Na tapetę, w następnej kolejności, wejdzie kafelkowanie wc.
wybór farb - wczoraj rodzinka (dziadkowie) pytali jakie kolory damy. Na moją odpowiedź, że pastelowe (narazie jednej barwy) skrzywili się niemiłosiernie stwierdzając, że będzie mdło. No i dobrze, a "żarówy" niech kładą u siebie. :lol:
Pojechałam też z synem do tikurilli, żeby synuś wybrał sobie kolorek do pokoju. No i mało nie zemdlałam, bo:
- wybrał kolor ciemny, niebieski ("chcę taki żeby innym nie chciało się do mnie wchodzić" - powiedział :cry:)
- na te ściany, planuje nanieść jakieś malunki farbą fluorescencyjną, jak on to, określił: "runy elfie" (naczytało się dziecko książek fantasy, naoglądało władcy pierścieni) :o
- sufit biały jest jego zdaniem brzydki i coś z tym trzeba zrobić,
- pokój to, on sobie sam pomaluje i nie chce nikogo do pomocy :lol:
ło matko, będę miała w domu schron! Jak na ironię, chciałam mu niebieskie leżanki kupić. Teraz odpada bo, w ciemności chłopak na tapczan nie trafi :lol:
No to, ja go z innej mańki. On ciemne, niebieskie ściany? Okey, to ja mu jaśniutkie leżanki kupię np. ecru :lol:
czupurek - 22-07-2004 12:38
Rok 200417-21 lipca
elektryka powraca - wzięliśmy się do montażu osprzętu i co się okazało? Ci moi sławni elektrycy podłączyli tylko (dla picu) 2 punkty świetlne, a w żadnym gniazdku nie ma prądu :o. Po odkręceniu rozdzielni okazało się, że nic nie jest podłączone (pewnie taka ich praktyka by mieć klienta w garści :evil:). Ja jednak po tym wszystkim telefonować do nich nie będę i już.
Umówiłam się, że prąd (tzw. wydzwonienie kabli), brakującą papierologię i osprzęt (wybrałam legranda) zrobi mi firma, która wcześniej robiła przyłącze. Więc za tydzień, dwa będzie pełna jasność. Pytanie tylko ile za to, wezmą i czemu tak drogo? :o
Punktów do zamontowania naliczyłam prawie 80 - dużo to, czy mało?Generalnie na budowie cisza - wrrrr. Człek ma miękkie serce, to twardą d......
Na 2 dni wszystko zamarło, a ja z nudów i złości myślałam, że kogoś pogryzę :evil: .
Byłam miła to, wypożyczyłam ludków na jeden dzień (kafle czekają). Potem uległam i wypożyczyłam na drugi dzień (kafle nadal nietknięte). Na koniec (dobić, dobić klienta :x ) dowiedziałam się, że jest obsuwa w terminach i muszę jeszcze jeden dzień sobie poczekać! Pewnie, durna to, poczeka.
Ale za to, na koniec sobie ulżyłam i obje..... majstra za wszystko, a co! :lol:
czupurek - 22-07-2004 13:18
Rok 200422 lipca
Kurna blada muszę napisać na gorąco, bo białej gorączki właśnie dostałam :evil: , w temacie:
kafelkowanie wc - przed chwilą telefon z placu boju. Po koniecznych uzgodnieniach poinformowali mnie, że jeden kafel na podłogę już pękł (trudno z tym się liczyłam), ale dobili mnie gdy zapytałam:
- jak się wam kładzie ten klej elastyczny (mapei za całe 45 zł worek!)
a oni mi na to:
- jaki mapei?! na skałkę kładliśmy
- jaką skałkę?! przecież mówiłam, że na podłogę (mam ogrzewanie wodne) ma być klej elastyczny, bo kafle pójdą w p.....
- o kurka, zapomnieliśmy, ale może (sic!) będzie okey
wszystko, dosłownie wszystko trzeba pięć, dziesięć, pięćdziesiąt razy sprawdzać, uzgadniać, pilnować auuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Muszę dopisać info. z ostatniej chwili:
Zadzwonił jeszcze raz delikwent, że jednak nie może być na nieelastycznym kleju, przeprasza za gapiostwo, zrywa kafle i kładzie od nowa, już teraz prawidłowo.
ufff
czupurek - 26-07-2004 09:00
Rok 200423 lipca
osprzęt elektryczny - stosowne zakupy poczynione. Wybrałam z Legranda serię sistena. Chciałam jakieś bajeranckie, ale w ostateczności mój konserwatyzm zwyciężył - gniazda będą wszędzie białe, tylko w łazience w kolorze aluminium (pod dekory i inne takie tam). Narazie wzięłam na 64 pkt. (dobiorę gdyby czegoś brakowało). Dostałam 15% upustu. Za wsio wyszło ok. 1,5k, ale vat bierze na siebie elektryk (potem refaktura).
24-25 lipca
W łikend pracowałam z rodzinką na budowie. Niestety byliśmy tylko my, fachowców "0" :cry:
No tak łikend to, łikend, sie nie pracuje. I może coś w tym jednak jest:
- ustawialiśmy wstępnie meble w kuchni (narazie niestety stare). I jak to, bywa trochę trzeba było tu i ówdzie podocinać.
Ja mądrala chciałam iść na skróty i po wstępnym podpiłowaniu jednej z płyt w szafce, myślę: - a co się będziemy męczyć.
Poprosiłam wszystkich o odsunięcie się i....... potraktowałam z nogi tą płytę.
Niestety pękła, oczywiście nie w miejscu zaznaczonym i jest do wymiany. :cry:
W wc podłoga położona - w sumie całe 8 kafli :roll:. Zaczęli w czwartek, z małą poprawką w piątek i to, wszystko. :o
A potem płączą, że kasy mają mało.
Ciekawam ile im czasu zajmie ten wucet?
Jestem na dobrej drodze, żeby im po tej robocie podziękować, bo w tym tempie to, zima ich zastanie. :-?
No i kolejny minus dla fachmanów, od którego mało zawału nie dostałam. Małżek podczas mycia szyb w oranżerii odkrył, że jedna mała szyba jest zniszczona prawdopodobnie od produktu ubocznego (iskry, opiłki?) fleksa. Pełno maleńkich, wtopionych w szkło "dziureczek" :evil:
!@#$%^&... mać z takimi fachowcami. Jeden drugiego krytykuje, a potem sam odwala takie numery, że ...... Ech szkoda gadać, nikt nie szanuje dobytku drugiego.
Teraz zastanawiam się co z tym fantem zrobić? Jedyne co by mi humor poprawiło to, obciążenie finansowe za bezmyślność. Wtedy na drugi raz pomyślą, za nim coś zrobią podobnego.
czupurek - 28-07-2004 09:44
Rok 200428 lipca
Ło matko, w nocy śnił mi się cały pokój gołych umarlaków, których zżerały inne umarlaki. brrr...
Tak sobie myślę, że ten sen to, może był o moich kaflach w wc?
1. po małych perturbacjach z podłogą, od poniedziałku fachowcy zaczęli kleić glazurę na ścianach. Wieczorem przy inspekcji odkryłam, że jest trochę nierówno.
2. we wtorek poprawiali to, co popsuli w poniedziałek + położyli nowe pasy. Wieczorem inspekcja dot. równości przeszła pomyślny test, ale co to? Patrzę, a niektóre kafle ciut inny odcień posiadają (a mnie inność odcieni razi w oczy). Kurka okazało się, że 1 karton z innej partii produkcji się zaplątał (sic! takie niedopatrzenie), a te gamonie kładli jak leci, na odcienie nie patrząc.
3. No i dzisiaj (czyli w środę) abarot od nowa bo to, co dotychczas położyli muszą zdjąć.
Tak więc pomieszczenie o wymiarach 1,5x1,5 urosło do rangi reprezentacyjnej sali tronowej. Śmiać się czy płakać? Chyba lepiej jednak śmiać. :lol:
czupurek - 17-08-2004 12:12
Rok 200429 lipca
elektryka cd - weszli od dzisiaj montować osprzęt. trochę im na tym zejdzie bo, nie wszystko co zamówiliśmy, doszło do hurtowni. Legrand ładnie się prezentuje, nie żałuję wyboru. :P
kafelkowanie wc cd - mam dosyć tego od kafelek. :evil: Poprawił to, co spieprzył ale i tak musiałam mu kartki zostawiać, bo znowu: a to, krzyżyk mu uciekł (kafel się opuścił), a to krzywo. Na dodatek ściemniał, że kładzie kafle na styk bez używania listew i co? Ano na półce powstałej po zabudowie stelaża wmanił listwę. Ponoć inaczej się nie da. Ja uważam, że się da tylko trzeba umieć. Chyba będę mu kazała rozebrać te kafle tam gdzie połączył je listwą i niech robi raz jeszcze, bo miało być bez LISTEW, na styk.
Po skończeniu wucetu idzie gościu do domu, ja go nie chcę. Wyobraziłam sobie jakich szkód narobiłby mi w łazience (kształt L, jedna ściana z lekkim łukiem, a do tego do wystających narożników przewidziane fajne, nakładane dekory) i on by mi tam szalał z tym plastikowym badziewiem brrr. :x
30 lipca
Można by napisać: "lato było jakieś szare....."
Stan obecny:
- brak większej kaski i związanej z tym możliwości ponownego przyspieszenia tempa prac,
- wykończenie nerwowe całej naszej trójki (czwórki - razem z psem), wynikające z półrocznego już mieszkania kątem u rodziny i ostatnich ciągłych utarczek z wykonawcami.
Po naradzie "wojennej" zapadła decyzja: jest jak jest i lepiej na razie nie będzie, więc się przenosimy. Kończyć będziemy na miejscu.
Od dzisiaj właśnie zaczęłam 2 tygodniowy urlop, w całości poświęcony budowie i próbie zakończenia tego co się da, przed przeprowadzką.
Transport - przewiezienie z pkt. A do pkt. B naszego dobytku stałego (głównie mebli), obyło się bez większych perturbacji i zajęło nam niecałe 3 godz. Nie będę tutaj już się rozpisywać nad niekompetencją ludzi i wspominać, że umówiony z transportem facet nie stawił się i w trybie alarmowym ściągaliśmy innego. :o
31 lipca
kafelkowanie wc cd cd - pojechałam na budowę z zamiarem posprzątania pomieszczeń i.... proszę, proszę wszystkie kafle położone.
Ale jak położone!!! :evil: :evil: :evil:
Cóż załamałam się kompletnie. Półka nad stelażem poprawiona, a owszem, ale tak, że kafle odstają (nie zdarł starego kleju?!). A na ostatniej ścianie którą kleił to, już żadnej logiki. Krzywizna, goni krzywiznę, a miejsca na 1,5 mm fugi osiągają nawet i 8 mm.
Nie było facia, żeby mu obić gębę, więc za pomocą dłuta i młotka "poprawiłam" jego robotę i odjechałam.
02 sierpnia
Na budowie byliśmy skoro świt, ale wychodzi na to, że minęliśmy się z fachowcem od kafli. :o Nie pozostał po nim nawet okruszek. Zabrał wszystkie narzędzia i po prostu... uciekł.
Cóż, widocznie zadanie go przerosło, a ja jestem zmęczona i zniechęcona. Straciłam wenę. Do tematu kafli nie wrócę wcześniej niż miesiąc, może lepiej będą kafelkować jak im będę patrzeć na ręce.
czupurek - 17-08-2004 12:27
Rok 200403-15 sierpnia
Prawie całe 2 tygodnie urlopu zeszło na budowie.
Jestem styrana do granic możliwości - jakieś meblowanki, docinanki, mycie - jednym słowem koszmar. Mam:
- ręce zdarte do gołego, paznokci nie widać
- nogi całe w zadrapaniach i siniolach jakbym się z kimś biła
- blada jak ściana (bo słońce niestety we wewnątrz chałupy nie opalało)
Razem z małżem w niecałe 2 dni zagruntowaliśmy wszystkie ściany i podłogi. Przez narzucone tempo i upały robota była iście mordercza, ale zakończona pełnym sukcesem. :P Całkiem fajny ten grunt (firmy Atlas), dzięki niemu nie ma już teraz wszechobecnego pyłu.
Po posprzątaniu wszystkiego, w tym umyciu 40 m2 szkła :o (to, też tytaniczna praca była - na przyszłość będę chyba kogoś wynajmować do tego mycia :wink: ), poustawialiśmy co się dało i chatka nabrała bardziej cywilizowanego wyglądu.
Jeszcze tylko parę tepichów na podłogi, parę kursów z rzeczami osobistymi i będziemy SAMI u się.
Do wprowadzenia został milimetr, więc od czwartku znowu na wolne żeby dokończyć dzieła. Kolejny urlop, wykorzystany zostanie na ostateczne przenosiny. :P
czupurek - 31-08-2004 13:21
Rok 200416 sierpnia
ogrodzenie - z bożą pomocą majstra naszego jedynego stanęło ogrodzenie. Tymczasowe (mam nadzieję :lol: ) bo, tymczasowe (siatka leśna i nieokorowane słupki), ale jest. Niestety, w trakcie prac sąsiad nasz miły stwierdził, że jest zmęczony budowaniem i od swojej strony płotu na razie stawiać nie będzie. :-?
Więc rad nie rad ogrodziliśmy się z trzech stron "sąsiedzkich", a od ulicy mamy po amerykańsku, czyli bez. Tak więc, ze 149 mb potrzebnych - ogrodziliśmy ok. 100mb. Ale jest i jeden plus. Zdecydowaliśmy, że od frontu od razu zrobimy płot jak trzeba.
deszczówka - małżek zaczął wykopy jakiś czas temu, ale ziemię mamy tak "wdzięczną", że nie dał rady i skapitulował. Oczywiście za nim skapitulował (czytaj: pozwoliłam na to :lol: ) sama sprawdziłam prawdziwość jego tez. Przez tą cholerną glinę ziemia jest tak twarda, że trzeba jej wyrywać w pocie czoła kawałek po kawałku, a to już nie jest praca na nasze rączki i umiejętności (chciałam napisać brak umiejętności).
Zrobienie deszczówki poleciliśmy więc naszemu majstrowi w chwilach wolnych.
Nie wiem jak on to zrobił, ale odcinek ok 16-18m wykonał w ciągu 2-3 dni. Dalsze prace wkrótce. :P
Inne - wieczorami tak te koniki polne, świerszcze, czy co tam jeszcze dają czadu, że nie chce się wracać. Jak się przeniosę to, tego koncertu wysłucham do końca. :P
czupurek - 31-08-2004 13:41
Rok 200418 sierpnia
No i stało się!
Po kilku kursach autem, zakupach, o godz. 21.30, na wyraźne życzenie własne :P, zostałam przeniesiona przez małża przez próg (kurczę, też jak narazie tymczasowy), naszego nowego, niedokończonego domku, by spędzić w nim pierwszą i pozostałe w naszym długim, raz pięknym, innym razem ciężkim, ale jednak życiu, noce.
Są to, uczucia trudne do opisania. I chociaż nie mogę powiedzieć, że czuję się spełniona, bo moją radość burzy perspektywa trudu wykańczania chałupki i dalszej walki z wykonawcami, to w tym momencie jestem zadowolona. Wreszcie sami, cisza i spokój, po prostu super. :P :P :P
czupurek - 31-08-2004 14:28
Rok 200419 sierpnia
Do końca robót jeszcze daleko, ale pokusiłam się o małe (dobre słowo, patrząc na cyfry :lol:) podsumowanie dotychczasowych
kosztów budowy. I tak:
1. ziemia i jej uzbrojenie - 42,0k.
2. dokumentacja wszelaka (z niefortunną zmianą projektu) - 19,3k (w tym 5,5k robocizna).
Do wydania jeszcze ok. 2,5k.3. przyłącza - 6,5k (w tym robocizna 1,0k).
Do wydania jeszcze ok. 1,5k..
4. fundamenty, ściany zewnętrzne i kominy - 36,2k (w tym robocizna 9,0k).
5. dach i poddasze nieużytkowe - 46,7k (w tym robocizna 12, 6k).
6. ściany wewnętrzne, tynki, sufity z p-k - 18,2k (w tym robocizna 9,7k).
7. stolarka okienna - 21,7k (w tym robocizna 1,6k).
8. instalacja elektryczna z osprzętem - 7,1k (w tym robocizna 3,0k). Do wydania jeszcze ok. 1,0k.
9. instalacja co, cwu - 20,3k (w tym robocizna 3,7k).
10. kanalizacja i wentylacja grawitacyjna - 1,0k.
Do wydania jeszcze ok. 0,5k.11. wylewki - 3,5k (w tym robocizna: 2,3k).
12. "biały montaż" - 4,4k.
13. schody zewnętrzne, taras - 6,0k (w tym robocizna 1,7k).
14. wykończenie ścian, sufitów, podłóg - 4,8k.
Do wydania jeszcze ho, ho, a może i więcej.15. ogród - jak narazie 1,0k (czyli ściernisko nadal).
16. inne (czyli transport, jakieś oprawki, drobne narzędzia) - 2,4k.
Podsumowując: dotychczas wyszło z naszej kieszeni 241,0 k (w tym koszty robocizny 50,0k). Czyli za m2 budynku wychodzi 1,7k, a bez kosztów gruntu i jego zakupu 1,6k.
Ile jeszcze trzeba żeby skończyć? po wstępnych szacunkach liczę, że jeszcze jakieś 80,0-100,0k.
Dużo to, czy mało? zależy z której strony patrzeć, ale napewno warto ponieść ten koszt.
czupurek - 01-09-2004 13:49
Rok 200424 sierpnia
Dzisiaj było mocno niebudowlanie. Właśnie ziściłam (za wymuszoną poniekąd zgodą małża) marzenie syna i powiększyłam rodzinę :lol:.
Właśnie dokonaliśmy zakupu psiuńka ON-ka (owczarek niem), takie śliczniaste, mordziste, 8 tyg. maleństwo (zdjątka wkrótce). :D :D :D
Na szczęście nawet jak zje jakiś mebel to, szkoda nie będzie bo, stary (mebel oczywista).
28 sierpnia
Kto zamawiał taką pogodę? Deszczówki nie mogę skończyć, bo mam prawie metr wody w rowach! I anteny też nie mogę zamontować bo, ślisko na dachu!
29 sierpnia
No i jak to, zwykle ostatnio u mnie. Pupa blada! Jedno jeszcze nie skończone, a już drugie wysiada. Niby elektryka zrobiona na cacy, właśnie mieli przyjść zrobić pomiary, a tu wywaliło mi jedną fazę i nie chce zaskoczyć.
30 sierpnia
antena - przystąpiłam do montażu (no nie ja tylko majstry i sąsiady :lol: )anteny tv na dachu.
Pierwszy zgrzyt - okazało się, że jak te cielaki kupiliśmy niekompletną, bo bez zasilacza (ktoś go zwinął z pudła) :x. Cóż było robić. Wsiadłam w sachochód i poleciałam do castoramy z postanowieniem, że albo mi go dadzą, albo ja też zwinę z innego pudła :lol:. Zwyciężyła opcja pierwsza. Pogadałam, pokazałam kwity i dali mi ten zasilacz bez większych ceregieli. ufff....
Drugi zgrzyt - czary mary w okablowaniu: mamy 3 gniazda, kable na poddasze wychodzą 4, na domiar złego dopiero teraz zobaczyłam, że zamawiałam 3 gniazda tv+sat, a zamontowali mi 2 tv+R i jedno tv+sat+R Na diabła mi R w antenie, jak nie mam takiego sprzętu, tylko lecę na tranzystorach?
Jako ciekawostkę dodam, że te ostatnie gniazdo tv+sat+R podłączone jest tylko do 1 kabla :o. jak to, ma niby chodzić?
A antena?. Taka dobra, droga, za całe 160 zł i co? ano ni co. Zero jakiegoś ruchu w tv.
Nikt nie wie o co chodzi, więc wychodzi na to, że muszę wezwać fachowca (czytaj zapłacić). No a i elektrykom za te gniazda też się swoje dostanie.
czupurek - 02-09-2004 09:44
Rok 200402 wrzesień
z innej beczki
Zgodnie z zapowiedzią zamieściłam foto naszego zwierzyńca.
Zapraszam do oglądania :P :P :P
http://murator.com.pl/forum/viewtopi...=412287#412287
czupurek - 10-09-2004 08:43
Rok 200403 września
cd anteny - wezwany na pomoc fachowiec, bez większych problemów nakierował antenę (niestety jesteśmy w dołku i dla uzyskania lepszej jakości obrazu musimy zmienić maszt na większy :cry:) i w domu pojawiło się całe 6 kanałów tv, a z kieszeni wyszło 50 zł :lol:. Umówiłam się, że w terminie późniejszym, jak będę miała wolne 350 zł (jestem ciekawa kiedy? :lol:), przedłużą ten maszt, zamontują sat i dadzą potrzebne wzmacniacze, redukcje, etc.
Przy okazji okazało się, że do wymiany jest jedno gniazdo tv. Elektrycy zastosowali przejściowe, które skutecznie tłumi sygnał i muszą zmienić je na końcowe :o. No i najlepsze: jeden z telewizorów odmówił posłuszeństwa i na naziemnej nic nie chce złapać. Uhmm... znowu kaska wek :cry:.
10 wrzesień
cd deszczówki - robota w tym temacie zbliża się pomału do swojego szczęśliwego końca. Z ok. 50m rowu został im jeszcze jeden, ale najdłuższy odcinek prostej (tylko jakieś 16m :lol: ) i będę w pełni zarurzona. :P
Ale najbardziej cieszy, że nie zapłacę tyle ile chciały poszczególne ekipy (a chciały ok.5-6k). Z moich dotychczasowych wyliczeń wynika, że wszystkiego wydam ok. 2-2,5k.
Jednak warto było zwolnić i trochę poczekać, a potem po malutku, po malutku zrobić systemem gospodarczym, jak zawsze z nieocenioną pomocą majstra naszego jedynego. :lol: :lol: :lol:
czupurek - 28-09-2004 11:34
Rok 200424 wrzesień
deszczówka -
the end. Wreszcie upragniony koniec - ostatnia rura zakopana i teraz woda z rynien grzecznie wpada do studzienki. :P Majster za robotę wziął symboliczną kwotę, odpiliśmy wspólnie buteleczkę i gotowe. Koszt całkowity wyniósł 2,5k.
25 wrzesień
prace na powietrzu - w sobotę byłam dzielna i razem z małżem dokończyliśmy koszenie (kosą) naszej łąkowej dżungli. Nie powiem żeby praca należała do łatwych. Oczywista skosiłam sobie również palec (przy ostrzeniu), a dnia następnego nie mogłam ruszyć ni ręką, ni nogą. Ale satysfakcja, muszę przyznać, ogromna. :P
Niestety, w pozostałych tematach cisza, nadal zbieramy siły (czytaj kasę :cry:) i praktycznie "dłubiemy" szczegóły.
Najpilniejszą pracą przewidzianą na następny m-c jest odpalenie co, cwu (czekamy na koniec papierologii).
Ponadto, z zaległych:
- montaż reklamowanej barierki ochronnej (niestety jeszcze nawet nie dotarła),
- poprawienie sufitów (niestety pęknięć pojawiło się więcej :evil: ),
- malowanie pomieszczeń.
Chciałam pomóc szczęściu i dwukrotnie w ostatnim czasie puściłam lotka. Cóż, mam chyba szczęście w miłości, nawet "dwójki" nie było :cry: .
czupurek - 13-12-2004 15:04
Rok 2004 Cóż chronologia nieźle kulnęła. otaczasz się ludźmi niekompetentnymi to.... masz problemy :evil: , ale od początku:
Życie sobie płynie leniwie, coś tam dłubiemy, czekając z utęsknieniem na gaz i.... trach, koniec szczęścia.
Okazało się, że przy zmianie trasy przyłącza gazowego nie wystarczy aneks, ale trzeba zrobić nowy projekt, ZUD i puścić jako zmianę pozwolenia na budowę. Dobrze i źle.
Dobrze - bo i tak mamy zmiany w projekcie budowlanym, więc wszystko pójdzie w jednym wniosku.
Źle - bo kolejna kasa do wydania i czas, czas, który ucieka....
Chciał, nie chciał trzeba się wziąść znowu za papiery.
29 października
Minął miesiąc. Całe 30 dni walki z architektem. :evil: Tyle zajęło mu dokonanie paru poprawek (notabene miał je zrobić już rok temu) i zebranie do kupy dostarczonych przez nas dokumentów. Nie będę wyliczać, ile wykonałam do niego telefonów, ile złożyłam wizyt. No, nie, nie pracował aż tak ciężko, zdążył nawet pojechać na wywczasy w cieplejsze rejony Europy. Po prostu skandal w biały dzień. :evil:
Ale koniec końców wypocił aneks. Teraz został tylko urząd.
15 listopada
Pan architekt, żeby było szybciej, miał wszystko załatwić sam w starostwie. Ha, ha, ha...akurat.
Projekt okazał się niekompletny, sporo trzeba było uzupełnić. Dobrze, że koniec końców, nie czekałam na niego, tylko sama jeździłam do urzędu z uzupełnieniami. Inaczej pewnie kwiecień by mnie zastał......
26 listopada
Po tylu dniach nerwów, jeżdżenia, dostałam wreszcie zmianę decyzji. ufff...
Teraz mam nadzieję będzie z górki. Całe szczęście zimy tak naprawdę jeszcze nie widać....
Z braku czasu, kasy, koncepcji i nerwów pozostałe do zrobienia prace leżą odłogiem. Gaz jest priorytetem, resztą zajmiemy się później.
Najbardziej mnie trzęsie na myśl, że przez jakiegoś @#$!$%% :x zmarnowałam tyle miesięcy na niczym.
czupurek - 13-12-2004 15:23
Rok 200429 listopada
No nie tak zaraz z górki. Na gaz trzeba jeszcze trochę poczekać: musi uprawomocnić się decyzja (14 dni), potem jeszcze kominiarz, sprawdzenie sieci, inwentaryzacja geodezyjna, podpisanie umowy. Więc, jakby nie patrzeć jeszcze 2-3 tygodnie. :(
No, to trwam dalej....
13 grudnia
Decyzja uprawomocniona, kominiarz załatwiony, sieć szczelna, był geodeta. Czekam na papiery z geodezji i będę lecieć do gazowni.
W międzyczasie zrobiłam wstępne przymiarki do ocieplenia budynku. Po wcześniejszych doświadczeniach (spaprane sufity z k-g i kafle w wc) postanowiłam, że nie będziemy oszczędzać i wykonawstwo polecimy ekipie od ociepleń i tynków, a nie jakiej "złotej rączce". Lepiej zapłacić więcej raz, niż w mniejszych kwotach kilka razy. Jak mówią: "biednego nie stać na kupowanie bubli".
A z tematów okołobudowlanych - walczymy ze szczurami, które chcą u nas koniecznie przezimować, bleeee :-?
czupurek - 22-12-2004 13:25
Rok 200420 grudnia
Finał walki z c.o. dobiega końca. Ostatni dzwonek by wreszcie zakupić baterię do wanny. Pomimo usilnych poszukiwań, wybór mam niestety mały. Raptem dwie firmy oferują, odpowiadającą mi desingiem, baterię nawannową 3-otworową. Ceny - kosmiczne. Oferta pierwsza - 1.600 zł, druga 995 zł. :-? Wyroby podobne, więc i decyzja przesądzona. A w sklepie.... niespodzianka - dostałam 20% rabatu i wyszłam z pięęęęękną baterią za 795 zł. :lol: Uj, będzie teraz pięknie (no prawie).
21 grudnia
Gaz -
the end.
Mam, mam - gaz, ciepło, ciepłą wodę. Po prostu lux. :lol: Taka, kiedyś nie zauważana przeze mnie, dogodność - dziś, po 4 m-cach męki, urosła do rangi NOBLA.
I wieczorkiem, cała rodzinka mogła zażyć kąpieli w wannie.
Życie jest piękne.
Ocieplenie - po zebraniu kilku ofert, zdecydowałam się na system knaufa. Jutro jadę zakupić system ociepleniowy. Wstępna kalkulacja materiałów na 180m2 - 5,4k. Czemu to, wszystko tyle kosztuje?!
22 grudnia
Robi się świątecznie. Więc i Ja zakupiłam ze szkółki choinkę. Zajęcie na popołudniu jak znalazł. Teraz tylko choinkę do doniczki, zamontować gniazdko zewn., założyć (wcześniej zakupić) lampki i będzie ładnie. :lol:
czupurek - 05-01-2005 07:56
Rok 200424 grudnia
ocieplenie - materiał kupiony, prace rozpoczęte. Po negocjacjach prace wykona mój "stary majster" z pomocnikiem. Cenę utargowaliśmy na 17zł/m2, przecież musi mi zostać trochę dukatów na położenie wiosną struktury. :wink:
Rok 20053 stycznia
Święta, święta i po świętach. Czas wolny spędzony spokojnie, rodzinnie. Zresztą wszyscy, którzy mieszkają na naszym osiedlu spędzili okres świąteczno-noworoczny w domowych pieleszach. Zmęczeni budowaniem, czy brakiem kasy? bo, u nas jedno i drugie. :wink:
4 stycznia
drzwi zewnętrzne - dostarczone, zamontowane. Długo to trwało, ale cóż odwieczny problem ludzkości - pieniądze - skutecznie potrafią zablokować nasze działania.
Krótko o drzwiach - hmmm..... Sama już nie wiem. Nasuwa się jedno, że architekt chyba trochę przegiął w swoich wizjach. Jeszcze na papierze, na ekspozycji wyglądały dość niewinnie, po zamontowaniu....lekki szok :o
Nie, nic im nie dolega, są ładne, dobrze wykonane, ale.... no właśnie.
Cóż, nie pozostaje nic innego jak się przyzwyczaić. Zdjęcia? Wkrótce. :lol:
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhergon.pev.pl
Strona
2 z
4 • Zostało znalezionych 148 wyników •
1,
2,
3,
4