ďťż
Przejrzyj wiadomości
Dziennik jaro




- 27-08-2002 22:17
Dziś ciekawostka z placu budowy. Fliziarze, kładąc płytki w kotłowni wykryli, że wodomierz jest podłączony ... odwrotnie. Zobaczyli kilka dziewiątek na wodomierzu i to ich zafrapowało. Plomba nieruszona a ja nie zwróciłem uwagi, odbierając. Sprawdzajcie swoje wodomierze - czy mierzą w dobrą stronę :smile:. No, ciekawe co będzie dalej...





- 30-08-2002 10:23
Wodomierz znów się kręci w dobrą stronę... Uff ... Mam ładnych parę kubików wody do oddania za darmo. Warunek: odbiór osobiście na moim placu budowy :smile:. Jak się chętni nie znajdą, będę musiał podlewać łąkę...
Podbitka w toku - zostały jeszcze drobne poprawki od strony ogrodu. Łazienka na dole skończona - podwieszony sufit i wyfugowane. Brakuje tylko umywalki i muszli. No i kabina, już kupiona leżakuje na strychu. No właśnie - mam już strych. Zamontowaliśmy właz i oświetlenie i nagle zrobiło się dodatkowe 50m2 do wykorzystania. Ładnie tu narazie i czysto aż żal, gdy pomyślę, co tu będzie za chwilę się działo... Zapasowe dachówki na wymianę, trochę rur kanalizcyjnych, zbędne płytki, dachówki wentylacyjne do zamontowania. Ładny widok jest z tego strychu, jako że domek stoi na szczycie pagórka, może by tak okno dachowe machnąć, to byłoby dopiero... Tylko finanse nie nadążają za marzeniami. Budżet budowy przekroczył już 200 000, a roboty w toku, jeszcze nie zapłacone, sięgają 30 000. Stan zaawansowania budowy oceniam na 80%. Z dużych rzeczy został jeszcze gaz i kotłownia. Żeby elegancko zakończyć budowę, musiałbym wziąć kredyt, ale cóż od stycznia nie mam stałych dochodów i bezskutecznie usiłuję to zmienić. I tak się cieszę, że nie musiałem zabierać z "kupki na dom" na bieżące wydatki żwynościowo - socjalne. Kiedy czytam także o problemach finansowo-kredytowych innych Forumowiczów, zastanawiam się czy jest inny kraj na świecie, gdzie jest taka kupa wariatów...



- 02-09-2002 11:08
Różne naciski i telefony sprawiły, że "prawie" mamy już gaz. W piątek uprowmocniło się pozwolenie na budowę przyłącza, podpisaliśmy umowę z ZG i ustaliliśmy "front" robót. A dziś przyjechali kopacze z ZG i wykopują dół pod przyłącz. Kolor skrzynki ustalony (nie wiedziałem, że skrzynka nie musi być żółta i jest kilka kolorów skrzynek ?), zakres prac wewnątrz też. Więc znów odżywa nadzieja: może zdążymy z gazem na 15.09 ?
Tynkarze obrabiają okna z zewnątrz i wewnątrz. Na parterze flizowanie skończone: zostały wykończenia przy drzwiach na które czekam z niecierpliwością (drzwi mają być w tym tygodniu). Na górze zaczęliśmy flizowanie dużej łazienki. Wyszedł jeden problem: rura od pionu kanalizacyjnego, która zmniejszyła dostępną ścianę w łazience: w efekcie wszystkie wyprowadzenia wody i kanlizy pod umywalki są za blisko komina. Kombinujemy - coś z tego wyjdzie.
Łąka podlana, wodomierz wskazuje znów "rozsądne" zużycie.
Tynkarze dziś zaczną przyklejać płytki klinkierowe na cokole. Właściwie nic wielkiego na budowie się niby nie dzieje ale w praktyce jest "starszny młyn".



- 05-09-2002 10:57
Gaz ! Jest już przyłącze na ścianę domu. Ze względu na jednowarstowego Ytonga bez wkuwania się w ścianę. Na to zgrabna, beżowo-kremowa skrzynka gazowa natykowa. No i 5 mb instalacji wewnątrz domu - od przejścia przez ścianę do planowanego podłączenia kotła. Cena przyłącza 2200 PLN z czego:
600 - projekt, 800 - opłata przyłączeniowa w ZG, 270 skrzynka, 400 instalcja w domu wraz z materiałem (bez faktury). Teraz muszę dostać opinię kominiarską (ważna tylko 6 miesięcy) i poprosić ZG o napełnienie instalcji gazem. Dopiero wtedy dostanę licznik i będę mógł podłączyć kocioł C.O.
Także to jeszcze potrwa chwilę.
Tymaczasem tynkarze przykleili parapety zewnętrzne - to płytki klinkierowe. Nie takie specjalne parapetowe - bo nie mogliśmy dobrać odcienia do klienkieru na cokole. Płytki cokołowe zostały więc zeszlifowane na końcu i pomalowane na końcach farbą dachówkową. Wyszło całkiem fajnie.
W związku z flizowaniem górnej łazienki gorączkowo szukam wanny, bo okazało się, że jest potrzebna trochę większa niż wynikało z projektu. Znalazłem wannę 140X140 z Gdańska za 700 PLN zamiast 1200 (standardowa cena Koła czy Sanplastu). Niestety producent nie ma strony WWW. Dostawa drzwi opóźniona o 5 dni będzie dopiero 10-go. Wygląda to wszystko coraz lepiej - po prostu jak dom.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-09-05 14:33 ]</font>





- 06-09-2002 10:34
Łazienka górna wyłożona płytkami w 80%. Wczoraj rozkładaliśmy matę na podłogę. Przy okazji rozstrzygnięta została sprawa brodzika w górnej łazience. Po długich dysputach zrezygnowaliśmy z gotowego brodzika akrylowego - brodzik będzie murowany, wyłożony płytkami a zamiast kabiny będą drzwi prysznicowe. W związku z tym trzeba było zabezpieczyć dodatkowo ściany i dno brodzika płynną folią. Miła niespodzianka ze strony wykonawcy. W związku z tym, że wykonawca zyskał nowego klienta dzięki mnie (poleciłem mu wykonawcę)otrzymałem rabat w wysokości prawie 1000 PLN. Ruszamy na poszukiwania mebli kuchennych...
Znaleźliśmy już opiekunkę do dzieci w pobliżu naszego nowego domu. Umówiona od listopada. Na razie jedno dziecko chodzi do szkoły w mieście a drugie do przedszkola też w mieście. Ale po przeprowadzce będą musiały zmienić szkołę i przedszkole. Są już zapisani w nowym miejscu. Mam nadzieję, że poradzą sobie z aklimatyzacją w nowych środowiskach.



W niedzielę odbieraliśmy dalsze prace wykończeniowe: cokół z płytek klinkierowych. Płytki grafitowe nawiązują do takich właśnie dachówek Braasa. Jak dla mnie - rewelacja. Dom dużo zyskał, bo cokół dodał mu jakby lekkości i poprawił proporcje. Parapety z takich samych płytek dykretnie eksponują ciemne, mahoniowe okna. Ładnie - mam nadzieję, że ostateczny kolor elewacji nie popsuje tego efektu :-).
Ocieplone zostało i wytynkowane wejście do domu (u nas jest to coś w rodzaju otwartego ganku) oraz balkon. Szybkimi krokami zbliżamy się do końca.
I jeszcze coś z dziedziny finansów: właśnie finalizuję ostatnie źródło finansowania: sprzedaję garaż. Na szczęście są kupcy.
Znaki zapytania to jeszcze: schody (miały być drewniane ale chyba zrobimy obłożone płytkami) oraz kominek, który choć raz już wykreślony z listy inwestycji ciągle nie daje nam spokoju. l Show 40 post(s) from this thread on one page Strona 1 z 2 - 09-09-2002 10:21

W niedzielę odbieraliśmy dalsze prace wykończeniowe: cokół z płytek klinkierowych. Płytki grafitowe nawiązują do takich właśnie dachówek Braasa. Jak dla mnie - rewelacja. Dom dużo zyskał, bo cokół dodał mu jakby lekkości i poprawił proporcje. Parapety z takich samych płytek dykretnie eksponują ciemne, mahoniowe okna. Ładnie - mam nadzieję, że ostateczny kolor elewacji nie popsuje tego efektu :-).
Ocieplone zostało i wytynkowane wejście do domu (u nas jest to coś w rodzaju otwartego ganku) oraz balkon. Szybkimi krokami zbliżamy się do końca.
I jeszcze coś z dziedziny finansów: właśnie finalizuję ostatnie źródło finansowania: sprzedaję garaż. Na szczęście są kupcy.
Znaki zapytania to jeszcze: schody (miały być drewniane ale chyba zrobimy obłożone płytkami) oraz kominek, który choć raz już wykreślony z listy inwestycji ciągle nie daje nam spokoju.



- 10-09-2002 11:47
Tak to już jest w życiu inwestora, okresy szybkich postępów przeplatają się z okresami oczekiwania. I właśnie przyszedł taki tydzień:
1. czekamy na kominiarza żeby wydał opinię o kominie
2. czekamy na gazownię, która czeka na opinię o kominie
3. czekamy na fliziarzy, którzy nie mogą skończyć flizowania kotłowni dopóki gazownia nie da stempelka
4. czekamy na drzwi wewnętrzne i zewnętrzne, które mają już od dziś spóźnienie, bez tych drzwi fliziarze nie skończą podłóg
5. czekamy na wannę bez której fliziarze nie skończą łazienki górnej
6. czekamy na 1,2 i 3 żeby umówić się z instalatorem C.O. na dokończenie kotłowni

Jest czas budowania i jest czas czekania...

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-09-12 08:52 ]</font>



- 13-09-2002 14:11
No to budujemy dalej. Był kominiarz, skasował 200 PLN i wydał urzędowo ważną OPINIĘ o naszych kominach. Z opinią do gazowni - teraz trzeba kupić piec i możemy podłączać gaz. Czyli trzeba robić kotłownię. Przyjechały też wszystkie drzwi - 11 drzwi wewnętrznych i jedne zewnętrzne. Piękne drzwi. Od poniedziałku montujemy. W czasie odbioru drzwi zauważyłem w przyszłej spiżarni ... szarą mysz. A właściwie myszkę. Już słyszałem, że jak ptaki uwiją sobie gnizado w więźbie to dobry znak, jak bocian krąży nad domem w czasie lania stropu to będzie fartowny dom, ale nie słyszałem, jaki to znak: szara mysz w pustej jeszcze spiżarni ?!




- 17-09-2002 09:58
Drzwi zewnętrzne zamontowane. Z zewnątrz wyglądają super. Kolor choć na odległość - jednak udało się dopasować do koloru okien.
Niestety, od strony wewnętrznej drzwi mają drobne, ale widoczne wady powłoki lakierniczej. Są "bąbelki" średnicy kilku mm i wysokości około 2-3 mm, twarde w dotyku. Oprócz tego miejsca - wgłębienia jakby bo zbyt głębokim szlifowaniu, które następnie zostały zamalowane. Sprawa ewidentna: nie są to wady transportu. Nie było ich widać "pod słońce" przy rozładunku. Wyszły dopiero przy montowaniu w sztucznym świetle.
Reklamacja już zgłoszona do producenta - na razie bardzo miło, przyjedzie ekspert, zobaczy. Za te drzwi, jak uzgodniliśmy, na razie nie zapłacimy. Zobaczymy jak będzie dalej.
Z drzwiami wyszła też jeszcze jedna wpadka: tym razem moja. Otóż zamawiając drzwi, zwróciłem uwagę, żeby wszelkie uwagi odnośnie materiału, kształtu, koloru - słowem wszystkie parametry drzwi zostały wypisane na zamówieniu. Jest na nim więc wszystko oprócz jednego: że drzwi mają być bez progu ! Jestem prawie pewien, że MUSIAŁEM o tym mówić, bo to było jedno z założeń naszego domu: dom BEZ PROGÓW. No a tu taka wpadka. Deliberowaliśmy wczoraj parę godzin i znaleźliśmy wyjście takie: podkucie pod progiem tak, aby schować listwę progową w wylewce. Zostanie około 5mm progu ponad poziom podłogi - bo tyle musi zostać, żeby drzwi się otwierały bez podcinania skrzydeł.
Chyba pierwszy raz w życiu, zdarzyło mi się, że popełniłem taki gruby błąd, którego w dodatku nie ma za bardzo jak naprawić. Pewnie mi przejdzie za jakiś czas, ale póki co nie mogę się z tym pogodzić.



- 20-09-2002 10:04
Prace wykończeniowe postępują bardzo szybko. W tym tygodniu udało nam się wykończyć wiele drobnych, ale ważnych spraw:
- wentylacja kotłowni podłączona do komina i obudowana G/K
- wentylacja dolnej łazienki
- wentylacja górnej łazienki - rura przez strych do dachówki wentylacyjnej (docelowo będzie jeszcze wentylator)
- odpowietrzenie pionów kanalizy przez kolanko - druga dachówka wentylacyjna
- roprowadzenie rur z kominka do górnych sypialni i zabudowa płytami G/K sufitu w hallu.

Osadzone są już wszystkie drzwi wewnętrzne. Do wszystkich drzwi kupiłem ładne, mosiężne klamki i szyldy po ok 18 PLN za komplet (dobrze, że po sąsiedzku mamy "klamkowe zagłębie" - czyli Świątniki Górne, gdzie producentów jest bez liku). Jest już wanna i w związku z tym fliziarze wrócili do łazienki: muszą jeszcze obudować wannę i zrobić zrzutnię na brudną bieliznę do pralni/kotłowni. Na zewnątrz: tynk ma już ostateczną strukturę, teraz pozostanie jeszcze malowanie na ostateczny kolor. Trwa montaż ozdobnych elementów drewnianych (takie krzyże przy ścianach szczytowych i nad lukarnami).
Rozliczyłem się już z fliz na cały dom (wewnątrz): w sumie 4500 PLN.
Nasz termin przeprowadzki: 31.10 wydaje się być nie zagrożony, choć co dzień pojawiają się zwątpienia.




- 23-09-2002 12:57
Bardzo pracowity weekend. Najpierw schody. Tu nie było większego problemu: znany, sprawdzony stolarz, który robił nam meble jeszcze "w bloku". Wizyta w domu, gdzie właśnie kończy schodów bukowych wypadła pomyślnie. Krótkie negocjacje o termin zakończone podwyżką ceny - a jakże, skoro inwestorowi się spieszy, niech płaci :sad: . Schody będą w sumie za 4300 (14 stopni i spory podest) z prostą poręczą. Drewno bukowe lub jaworowe - w zależności od tego, co Pan stolarz dzisiaj kupi (aby nie opóźniać zaakceptowaliśmy oba gatunki, choć jak to w małżeństwie bywa: ja wolałbym buk, żona: jawor). Termin dostawy: 23.10 a więc na ostatni moment. Przy okazji refleksja: szczęśliwi parterowcy - mają o jeden problem mniej. Przy okazji kupiliśmy płytki do kotłowni - 6m2 za 100 PLN.
Drugi temat to szafki kuchenne. Wabieni sławą kalwaryjskich rzemieślników wybraliśmy się na znaną wystawę mebli w Kalwarii Zebrzydowskiej. Wybraliśmy się jak się okazało - na darmo, ponieważ... recesja do Kalwarii nie dotarła wcale. Ceny za "takie sobie" meble z MDF droższe dwukrotnie od cen z Krakowa. Ceny za meble z drewna szybują do niebotycznego poziomu 2500 - 3500 za mb ! Także, drodzy Forumowicze, jeśli szukacie okazji cenowych (bo u producentów taniej) to możecie nie wybierać się do Kalwarii Zebrzydowskiej. Oczywiście jakość tych mebli jest pewnie trochę wyższa ale nie są to ceny na recesję.
No i na koniec elewacja. Na stronie wschodniej wykonawcy wykończyli tynk i okazało się, że jest "wybrzuszenie". Na wysokości stropu przez całą szerokość ściany. Nie wiem, czy tak było od początku, bo do soboty ściana była schowana za rusztowaniem a poziom jednego z podestów zbiegł się z wysokością stropu. Więc albo za dużo tynku albo "przebicie na farbie" jak się wyraził zaalarmowany w niedzielę (!) szef ekipy. Ten wykrzyknik to symbol bezwzględności inwestora, który musi się "za chwilę" wprowadzić.



- 26-09-2002 15:00
Deszczowa pogoda działa bardzo przygnębiająco. No i nie da się wywieźć kolejnej partii śmieci.
Rury do ogrzewania górnych sypialni rozprowadzone, na dole osłaniamy to teraz podwieszanym sufitem w hallu. W sypialniach rozprowadzenie jeszcze do wykończenia kratki/ otwory. Tak więc wszystko gotowe na montowanie kominka, choć kominek ostatecznie został wykreślony z kosztorysu ! Musi poczekać na lepsze - finansowo czasy.
Wanna która przyjechała aż z Gdańska jak się okazało, wymagała jednak przeróbki instalacji wodnej. Uchwyty na baterię wypadły bowiem pechowo w miejscu siedziska. Przeróbka już zrobiona, montujemy wannę, żeby zakończyć wreszcie mokre prace w górnej łazience. Wannę trzeba jeszcze obmurować i oflizować - jak się okazuje zabrakło trochę płytek, więc trzeba było dokupić. Przy okazji położyliśmy jeszcze dodatkowo nieplanowany wcześniej kawałek na ścianie w kotłowni. U producenta drzwi zamawiamy listwy opaskowe do drzwi, które zostały zapomniane przy okazji zamówienia. Po listwy trzeba jechać - bo producent nie wybiera się na razie w nasze strony a czas nagli. Wybieramy się więc w sobotę, kolejny weekend spędzony na sprawach budowlanych i kolejne pieniądze wydane niepotrzebnie. No cóż, pytanie tylko: ile jeszcze tego "frycowego" trzeba zapłacić ?
A teraz to co najlepsze: elewacja pokryta już farbą z trzech stron. Została jeszcze tylko jedna ściana z balkonem.
Dom otynkowany wygląda super - jak człowiek to widzi, to wie, że warto...
Naprawdę warto.
Wszystkim Wam: Siostrom i Braciom budowlanej doli i niedoli życzę ten moment nadszedł jak najprędzej.



- 30-09-2002 14:32
Wraz z ciepłymi promieniami jesiennego słońca wraca optymizm. Listwy opaskowe przywiezione i już zamontowane ! Ciepła, bezdeszczowa niedziela i taki sam poniedziałek upoważniają nas do podjęcia próby wywiezienia góry śmieci, która znów urosła jakoś tak niepostrzeżenie. Umawiamy się na piątek - sobotę. Oby nie padało, bo znów z tych planów nici.
Meble kuchenne o ciągle niezamówione. Na placu boju zostało dwóch wykonawców z dobrymi cenami i solidnymi referencjami. Ostatni chciał się umówić z nami o 7.00 rano w niedzielę na budowie ! Kiedy oni odpoczywają ? Sprzęt będzie "made by Amica", ponieważ porównanie cena/możliwosći wygrywa "w cuglach". Np. można kupić całkiem sporo kuchenek do zabudowy poniżej 2000 PLN ale jeśli chcecie "takie cudo" jak programator czasowy, to tylko Amica oferuje taki model w takiej cenie. Itd.. itp. ...
Sprzęt do zabudowy będzie biały - powszechna moda na stalowe obudowy do nas jakoś nie trafia. No i te ślady palców - strasznie łatwo je zrobić, strasznie trudno je zmyć.
W tym tygodniu mamy już mieć piec C.O. i zamontowane grzejniki.
Będzie dobry tydzień ?!




- 02-10-2002 16:37
Nie chwal dnia przed zachodem słońca ... a tygodnia na początku.
Instalator został u inwestora, który miał widać "cięższe" argumenty niż moje. Spodziewać się go możemy dopiero za tydzień, co na razie nie jest dramatycznym opóźnieniem, choć oczywiście poraz kolejny stawia planowaną datę przeprowadzki pod znakiem zapytania. Ponieważ jest to właśnie po raz kolejny, już nie wiadomo który, właściwie nie robi takiego wrażenia.
Tynkarze poprawili "gulę" na ścianie wschodniej. Musieli ponownie obrzucić całą ścianę (około 50 m2). I znów malowanie.
Fliziarze kończą wannę i żądają baterii wannowej podłączanej od dołu. No więc zajęcie na wieczór już mamy.
Na jutro zaplanowane wielkie sprzątanie wokół domu. Chyba będę musiał "wyskoczyć" z pracy, żeby trochę tego dopilnować.
Meble kuchenne ciągle nie zamówione. Polecony wykonawca "zaśpiewał" za komplet mebli ze sprzętem AGD 12 000 PLN, mimo, że ostrzegaliśmy, że budżet nie może przekroczyć 8000. Nawet nie mam siły tego komentować.
Tak więc zostaliśmy zmuszeni do powrotu, do uprzednio odrzuconych kandydatów.




- 04-10-2002 09:42
Krótki raport z pola boju:
-meble kuchenne wybrane i zadatkowane, niestety będą dopiero parę dni po planowanym terminie przeprowadzki więc to chyba ---ostateczne pożegnanie z naszym terminem (?)
-sprzęt AGD zamówiony - ma "spotkać się" z meblami kuchennymi na budowie (czyli... w domu :smile: jeszcze ciężko się przestawić)
- kupiona bateria wannowa, po odwiedzeniu około 20 sklepów w dwa dni, stojąca trzyotworowa (500 PLN) to najtańsza, jaką udało się znaleźć
- wywiezione "grube" śmieci, zostało jeszcze trochę drobiazgów do ręcznego uprzątnięcia
- drugi pomiar schodów z takim specjalnym szablonem - wykonany.
- umówiony wykonawca wejścia do domu (kostka betonowa -brukopodobna) i uporządkowania terenu przed domem
- pomalowana (na biało) hall na poddaszu i jedna sypialnia

cd (raczej) nastąpi...




- 07-10-2002 11:11
W piątek wieczorem niespodziewany telefon od stolarza: nie ma zlewozmywaka, takiego jak zamówiliśmy i na jaki Pan Stolarz przyjął zamówienie (i zaliczkę). Nie ma - "wyszły" i koniec ! Tak więc kolejny weekend mija na szukaniu zlewozmywaka. Ostatecznie ratuje nas Castorama z podróbką Franke (około 30% taniej od oryginału).
Sobotni deszcz pokrzyżował plany związane ze zbieraniem pozostałości po sprzątaniu śmieci i przygotowywaniem terenu do ostatecznej niwelacji.
Pomalowaliśmy na biało kolejne sypialnie: ściany i sufity. Malowanie na ostateczne kolory to już kwestia późniejsza. Kiedy ? Może w grudniu ...
Łazienka górna jeszcze nie skończona. Fliziarze w końcu nie zamontowali tej baterii, ale za to zrobili już zrzutnię do kotłowni - pralni. W końcu wykonawca zaproponował lekką modyfikację naszych planów. Zamiast rury 150 w obudowie z G/K będzie szyb wykuty w stropie i wyłożony wewnątrz płytkami, takimi samymi jak w łazience. Do tego drzwiczki a właściwie klapa do kompletu z szafką łazienkową.
O terminie przeprowadzki wolę nie myśleć... Po co się stresować ?



- 11-10-2002 10:35
Skończone malowanie - częściowo dwa razy, częściowo raz. Dzisiaj wreszcie dotarł instalator kotła. Ustaliliśmy ostatnie szczegóły odnośnie sterowania ogrzewaniem. Instalator udał się na zakupy a od jutra zaczynamy robotę. Grzejniki wracają z garażu rodziców a ja muszę dokupić baterie prysznicowe (natryskowe). Do przyszłego piątku temat ogrzewania powinien być zamknięty.
W sobotę wybieram się na zakupy osprzętu elektrycznego niestety jeszcze nie wiem gdzie.



- 14-10-2002 12:06
W sobotę drugie sprzątanie - nazwijmy go "precyzyjne", ręczne w odróżnieniu od poprzedniego "łopatowego". Nazbierało się 4 worki śmieci typu lekkiego i dobre 2 kubiki gruzu, który utwardził tymczasowo podjazd do garażu. A dokładnie do płyty garażowej, bo tyle tylko jest zrobione póki co. Garaż zdecydowanie musi poczekać na lepsze (finansowo) nastroje inwestora.
Aura pokazała co myśli o naszych budowlanych planach: wiało okrótnie, zacinało paskudnym deszczem i było jakieś +2 (plus dwa) stopnie. Ale robota zrobiona.
Strychowi brakuje jeszcze troszeczkę do zakończenia roboty - dzisiaj powinno być skończone.
Bliżej nam też do ciepła - kocioł Buderusa z zasobnikiem 120l już w domu i "się montuje". Przy okazji był zgrzyt: bo ZG musi mieć w domu jakiś odbiornik gazu, żeby: "się dało odpowietrzyć".
A u nas jest tylko ten kocioł i więcej nic. Oczywiście serwis Buderusa, który MUSI uruchamiać kocioł stwierdził, że gaz musi być, zeby oni przyjechali...
Koniec końcu, wymiękła gazownia; ostatecznie, mogą przyjechać jak kocioł będzie na ścianie... nawet nie podłączony ?!
Nie ma już siły dociekać kto mnie znów usiłuje robić w balona.




- 16-10-2002 09:59
Kocioł już dumnie pręży się na ścianie a zasobnik skromnie przycupnął obok. Tak na pierwszy rzut oka, razem stanowią niezłą parę: kocioł postawny, dobrze zbudowany - wzbudza zaufanie swoim wyglądem. Zasobnik smukły, delikatniejszy, połączony szeregiem miedzianych pępowin ze swoim większym bratem. No braciszkowie cieplni - grzejcie, Waszego ciepła nam potrzeba, oj jak potrzeba... Tymczasem wolnogazownicy - nie śpieszą się wcale... Mają jakąś awarię w gminie i burmistrz, biedaczysko marznie. Ogłoszono więc w całym powiecie akcję: "wszystkie ręce na pokład". Nucąc pod nosem: "bo ciepło jest dla burmistrzów, dla nieburmistrzów jest pogoda zła" udałem się na kompletowanie muszli, umywalek i temu podobnych urządzeń.
Dostawa tych przyrządów ceramicznych powinna następić już wczoraj, ale aktualne ceny w jednym, pobliskim sklepie dostępnym wczoraj dla inwestora - czyli otwartym do późna, przyprawiły o palpitację portfela. Tak więc muszle i umywalki jeszcze nie wybrane, a tu już chytrze szczerzą swoje chromowane zęby baterie umywalkowe. Wesołe jest życie inwestora...



- 17-10-2002 11:34
Od rana świeci piękne słońce, więc stąd pewnie wstąpiła w ludzi poztywna energia. Najpierw wolnogazwonicy: dotarli dziś nawet punktualnie i po pięciu minutach ciepłodajny gaz zaczął sączyć się w trzewia naszego kotła C.O. Tak więc DUŻY i DŁUGI temat udało się wreszcie pomyślnie zamknąć. Pasowałoby to jakoś uczcić, ale na to nie ma czasu.
Wczoraj do 21.00 szukałem ceramiki. Drobne sklepy "insztalatorskie" odpadły, bo okazało się, że od ręki nie sposób w nich kupić wszystkiego, co potrzebowałem. W końcu stanęło na Praktikerze: kompakt stropowy Koła, umywalka na półnodze, bateria, syfon i inne drobiazgi kosztowały w sumie 900 PLN. A to przecież mniejsza z łazienek ! Dzisiaj te ceramiczne cuda zostaną zainstalowane, więc od jutra można będzie wreszcie umyć ręce w łazience w ciepłej wodzie ! O ile oczywiście nie będzie kłopotów z odpalaniem kotła.
Dotarła wreszcie farba do elewacji, więc tynkarze wzięli się za malowanie ściany wschodniej, która musiała być przez nich poprawiana - poprzednia wersja "zrobiła się z gulami". Przy okazji wykończą także słupy przed wejściem.
A na jutro umowiłem się ekipą Boba Budowniczego: koparką i spychaczem (dwa w jednym, czyli Ostrówek), wywrotką oraz betoniarką. DO szczęścia brakować będzie tylko Boba we własnej osobie. Będziemy wreszcie niwelować i wywozić nadamiar ziemi.
No i ma nie padać !



- 18-10-2002 12:16
Kocioł odpalił wreszcie około 21.00 wczoraj. Serwisowiec od kotła był mocno spóźniony ale nawet nie przepraszał: "bo teraz, to wszyscy chcą !".
Automatyka pogodowa i strefowa jakoś nie bardzo chciała współpracować z Panem serwismanem, więc koniec końców stanęło na wyłączeniu całej skomplikowaje automatyki. Kocioł pracuje więc na ręcznej nastawie a rozpoznanie niuansów kotła zostawiłem na potem. Na razie nie mam nawet podręcznika.
W każdym razie w domu zrobiło się ciepło i miło.
Sam nie wiem kiedy i jak , ale udało mi się kupić baterie, muszlę podwieszaną i przycisk spłuczki - tym samym wyposażenie łazienek zostało skompletowane... prawie, bo w obu brak jeszcze luster.
W środku mocna ekipa: układają płytki kuchenne, malują korytarz i kończą różne drobiazgi wewnątrz.
Wewnątrz, choć robota pilniejsza jest na zewnątrz: ale dziś deszcz pokrzyżował plany: koparko-spychacz odjechała z kwitkiem na sam widok błotnito-glinaiastej mazi a szofera wywrotki musiałem odmówić telefonicznie. Szkoda - bo wątpę, czy uda się dokończyć roboty ziemne przed przeprowadzką.
No i na dokończenie czeka ściana wschodnia, która powoli staje się naszą "ścianą płaczu". Była poprawiana już dwa razy a wybrzuszenie ciągle jest widoczne.
Wot, żizń ...



- 21-10-2002 11:11
W piątek po południu przestało padać, więc tynkarze ruszyli do kolejnego szturmu na "ścianę płaczu". I stał się ... cud. Pod kolejną warstwą farby zniknęły wreszcie nierówności i wybrzuszenia. Tynkarze mogą zabierać wreszcie swoje rusztowania. Wewnątrz duży sukces w potyczkach z automtyką Buderusa odniósł nasz instalator. Udało się wreszcie uruchomić elektrozawory i strefy zaczęły pracować zgodnie z intencją instalatora i... naszą. Jedna strefa to podłogówka obejmująca duży hall i wiatrołap, druga strefa to kuchnia, salon, jadalnia i łazienka z pokojem gościnnym (parter), trzecia strefa to wszystkie pomieszczenia na poddaszu. Wszystko to zaczęło współpracować z pogodówką i układem c.w.u.
Inwestor co prawda ciągle niedouczony w kwestii regulacji, ale to może jeszcze poczekać. W sobotę, dzieci uroczyście zainaugurowały działalność WC. Mogliśmy też umyć wreszcie ręce we własnej umywalce w ciepłej wodzie ! Bardzo długo oczekiwany moment - kto budował ten wie ! Przy pomocy sił rodzinnych zamontowaliśmy kontakty i gniazada w sypialniach, kupując najtańsze w hurtowni elektrycznej w sumie zapłaciliśmy 550 pln. Także siły rodzinne przystąpiły do ukłądania kostki przed wejściem, jako, że "deszcze niespokojne" zamieniły używaną dotąd ścieżkę w błotnisto - bagnisty teren treningowy dla komandosów.



- 24-10-2002 09:36
Pracy ostatnio tyle, że z trudem znajduję czas, na wpisy. Co się wydarzyło ostatnio: elewacja skończona w tym słupy przed wejściem, tynkarze zabrali już swoje "zabawki" i w salonie przejaśniało. Całość: materiał i robocizna około 40 pln/m2 (Bayosan). Mamy też piekny chodnik od drogi gminnej wprost pod nasze drzwi (25m2). Chodnik to zwykła kostka brukowa w dwóch odcieniach: ciemno-szarym i oliwkowym. Wyszło całkiem ładnie, choć wykonane (a może właśnie dlatego ?)przez niefachowe, pospolite ruszenie rodzinne. Przy okazji rozplantowaliśmy ziemię przed wejściem. W środku zamontowane ogrzewanie podłogowe w łazienkach i oświetlenie sufitowe. Kuchnia wyflizowana - czeka już na szafki.
Kocioł współpracuje z automtyką bez problemu, choć ostatnio mamy ciepłe dni, więc na prawdziwy "chrzest bojowy" trzeba poczekać. Wczoraj udało się jeszcze zrobić wylewkę na balkonie-tarasie i założyć okapik z blachy.
No i stolarz. Wraz z pomocnikiem montuje od wtorku nasze schody - jaworowe. Schody mają być skończone do piątku - w sobotę: lakierowanie.
Jedynym zmartwieniem jest pogoda i mokra glina na działce, której póki co nie da się usunąć ciężkim sprzętem. Parę dni bez deszczu - oto, czego nam potrzeba.



- 28-10-2002 09:19
Pogoda się nie zmienia. Codziennie deszcze i na razie nie ma nawet co marzyć, żeby koparka wjechała na działkę.
W środku na szczęście da się pracować. W sobotę zamontowałem wreszcie klamkę do drzwi wejściowych. Dla niewatejmniczonych - to takie banalne, ot klamka do drzwi... Kupiłem porządne drzwi wejściowe z zamkiem obwiedniowym, hakami - Gerda i te sprawy ale bez klamki ! Producent innych nie robi !. Myślałem - kupię sobie klamkę, co za problem ? Drzwi kupiłem we wrześniu, klamka jest od wczoraj. Wszystkie OBI, Praktikery i tym podobne Castoramy odpadły w przedbiegach. Ja nie wiedziałem, że są w Polsce dwa satandardy długości szyldów klamkowych (odległość między klamką a wkładką lub dziurką na klucz): 72mm i 90 mm. Moje drzwi mają 92mm ... Pierwszy szyld był przykręcony wkrętami do drzwi z obu stron - nie wytrzymał nawet dwóch dni. Klamka się wyłamała. Musiałem więc kupić szyld skręcany na wylot przez drzwi śrubami.
Ale standardowe drzwi mają grubość do 58mm. Moje mają 72mm. Do tego grubość szyldów z obu stron i wychodzi śruba ponad 90mm. Średnica 3,5mm - bo takie są otwory w szyldach. Nie ma takich śrub ! Przynjamniej nie w normalnych sklepach. Zwiedziłem wszystkie wyspecjalizowne klamkowe sklepy w Krakowie i okolicach. Hoppe też odpadło. W końcu skompletowałem śruby, szyldy i klamki. Kosztowało to nieamło i w dodatku jest to prowizorka. Drugi raz już nikt mnie nie namówi na kupowanie drzwi bez klamek !



- 29-10-2002 13:19
Egzamin z przedmiotu: "wichura" dom zniósł znakomicie. Domek stoi na szczycie wzniesienia, więc przewiało go zdrowo. Nie wytrzymały stare drzewa rosnące u sąsiada i stara szopa, która się zwaliła odsłaniając ładny widok na panoramę Pogórza Wielickiego.
Stolarz skończył schody: jawor, 14 stopni, "twardy" lakier nieekologiczny razem 4000 PLN. Schody swoją czystością i nieskazitelnością ostro kontrastują z zakurzonymi łazienkami i pyłem na podłodze.
Zamontowałem wszystkie ganiazdka i włączniki z wyjątkiem gniazda trójfazowego w kuchni. Dzisiaj montują parapety drewniane.
Od jutra urlopujemy się z żoną - sprzątamy, myjemy okna i kładziemy wykładziny. W sobotę początek przeprowadzki: duże meble ze sprzedanego w czerwcu mieszkania, książki i bibeloty kuchenne. Trzymajcie kciuki, żeby się udało !



- 04-11-2002 16:31
Dom czeka już tylko na wykładziny. Obmyliśmy go z kurzu i pyłu, teraz powoli pucujemy każdy zakątek. Trochę tego jest. Parapety zamontowane - wyszedł piąty odcień drewna wewnątrz. No cóż - próbki a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Wykładziny kupiliśmy hurtem po 5,90 za m2. Mam nadzieję, że rok wytrzymają. W sumie wykładzina na cały dom kosztowała koło 500 złotych więc nawet nie będzie żal wyrzucić za rok. W dodatku dostaliśmy transport za 20 zł. Wykładzina przyjedzie w poniedziałek, więc resztę weekendu spędziliśmy kupując wiadra, szczotki, szmaty, słuchawkę prysznicową i ... dzwonek do drzwi.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-11-04 16:33 ]</font>



- 05-11-2002 10:03
Wykładziny rozłożone w sypialniach dzieci. Fachowcy z akrylem w ręku dopieszczają wszelkie ubytki i drobne dziurki. Myjemy i sprzątamy nadal - tego jest najwięcej. Dzisiaj przyjeżdża kuchnia elektryczna (Amica) i zlewozmywak. W czwartek montaż mebli kuchennych. Przeprowadzka nie budzi takich emocji: bo wszak od pół roku mieszkamy "na walizakach". Rzeczy z naszego mieszkania musieliśmy rozwieźć w trzy miejsca i dobrze opakować. Było z tym dużo więcej roboty wtedy ale teraz jest łatwiej: gotowe paczki wystarczy wrzucić wprost z garażu do auta. Także w sumie przeprowadzka "na raty" ma swoje zalety. 30% naszych rzeczy jest już w domu. Jutro przyjadą "grube" rzeczy: lodówka, pralka i parę mebli, które zabraliśmy ze starego mieszkania (stół i 6 krzeseł, kanapa i biurko córki).
Dzieci już zapowiedziane w nowej szkole i przedszkolu. Miejscowa opiekunka też już uzgodniona. No i mróz sciął błoto, także da się zaparkować pod domem.




- 12-11-2002 09:23
Wpis datowany 7.11.

Zamieszkaliśmy.



- 12-11-2002 13:30
Zamieszkać nie było łatwo. Nasz D-Day zaczął się bardzo wcześnie, bo o 4 rano. Obudziła nas córka atakiem kaszlu astmatycznego.
Tak więc zanim dzień się zaczął - misterny plan pzeprowadzki wziął w łeb,bo żona musiała odstawić córkę do lekarza - zamiast pomagać w przeprowadzce. O 7 rano kolejny cios: umówiony wcześniej transport (wiekowy Mercedes - beczka)nie dotrze, bo... się rozsypał. Oczywiście nerwowa atmosfera w domu i naciski rodziny, żeby odłożyć przeprowadzkę. Ale ja nie chcę zrezygnować tak łatwo. Na prędce przygotowuję plan awaryjny; w 10 minut kombinuję transport zastępczy i dodatkowe siły fizyczne na zastępstwo żony. Zanim jeszcze zaczęliśmy realizację planu awaryjnego - kolejne komplikacje. Samochód żony odmawia posłuszeństwa. Jak się potem okaże - żonie udało się wysuszyć zbiornik paliwa do dna i zwykłe dolanie paliwa rozwiązałoby problem ale wtedy wyglądało to na kolejną przeszkodę. Potem jeszcze telefon od szefa, wzywający do pracy - bo zastępca się rozchorował...
Po takim początku dnia sama przeprowadzka poszła jak z płatka.
Tak naprawdę emocje opadły po dwóch - trzech dniach.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-11-12 13:34 ]</font>



- 12-11-2002 13:36
cd poprzedniego z powodów technicznych - serwer odmówił przyjęcia wiadomości w całości

Tak naprawdę emocje opadły po dwóch - trzech dniach. Mieszkamy. Bez lustra, z ubraniami w worakch - bo brak urządzeń w garderobie i kosmetykami na podłodze w łazience - bo brak mebli łazienkowych. Brak jeszcze wielu rzeczy dużych i małych: np. nie mamy stoperów do drzwi i wkładki do zamka łazienkowego. No i trochę martwi mnie szambo zapełniające się w starszliwym tempie.
Mróz odpuścił i wróciło błoto - więc prowizorycznie trzeba będzie dosłownie: "wyrzucić pieniądze w błoto" -czyli zasypać je jakimś kamieniem. Problemów nie brakuje i stąd pewnie nie ma entuzjazmu. Ktoś to powiedział na tym Forum: przecież wraz z przeprowadzką dzieci nie przestaną nam chorować, my nie będziemy lepsi a problemy nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Święte słowa...
Ale mieszkamy i jest dobrze. No i będzie lepiej, będzie lepiej, będzie lepiej, będzie ...




- 19-11-2002 10:12
Przyroda - to w naszym przypadku to wielka nagroda. Chowani w betonowych bunkrach, zamykani w klatkach odzwyczailiśmy się od tego, że przyroda obok nas żyje swoim życiem. Dom za miastem przywraca nas synów marnotrawnych na jej łono. Co dzień, z samego rana,tuż pod oknem (dalej nie ogrodziliśmy) spaceruje czujnie trójka saren. Pod wieczór, często na naszej łące (jedyna nieskoszona w okolicy) lądują bażnaty. A w ostatnią sobotę w kupie liści i gałęzi znaleźliśmy jeża, przysnął tuż obok budowlanego kibelka, który chcieliśmy właśnie zdemotnować. No i te krajobrazy w drodze do pracy: w pogodne dni widać Tatry po lewej a Kraków po prawej. Tak się przymierzam do zamknięcia dziennika, bo przecież cel osiągnięty, a po co zanudzać Forumowiczów szczegółami na temat urządzania garderoby, szukania abażurów i tym podobnych ambitnych zadań.
Ale jakieś podsumowanie będzie, jeszcze parę dni...



- 22-11-2002 11:39
Dziś pierwszy rachunek za gaz. Wychodzi 9,2 m3 dziennie. Ale to nie jest wiarygodne do końca: z jednej strony przez pierwsze dwa tygodnie nie grzałem wody - więc, zużycie jest zaniżone. Z drugiej strony: te same dwa tygodnie to był okres ostrego finiszu z wykończeniówką i nadprogramowe wietrzenie było nie do powstrzymania - często grzałem całą okolicę.
Dane: kocioł Buderus 124 Logomax z zasobnikiem 120L, pogodówka i sterowniki strefowe (dwa). Do ogrzania 150 m2.
Ciągle jeszcze uczę sie kotła, więc mam nadzieję, że uda się utrzymać niskie zużycie, gdy zaczną się mrozy.




- 29-11-2002 16:58
Obiecane podsumowanie.

Dom 150m2 z Ytonga 36,5 cm. Budowa: łacznie 1 rok:
-fundamenty X'2001
- przerwa zimowa X'2001 - II'2002
-stan surowy IV'2002
-instalacje VII'2002
-wykończeniówka X'2002.

Faktyczny czas budowy: 9 miesięcy. Budowa z jednym, generalnym wykonawca. Cena: 250 000. Pozostało jeszcze do zrobienia: zagospodarowanie ogrodu, garaż, kominek, ogrodzenie, umeblowanie to tak z grubszych rzeczy. Lekko licząc potrzeba jeszcze koło 60 000, żeby wykończyć te "grube tematy".

Mieszka się fajnie, coraz lepiej właściwie. Mamy już własny kosz na śmieci (i umowę z lokalnym MPO), mamy już skrzynkę na listy (może ktoś do nas w końcu coś napisze?) i umowę z szambiarzami na wywóz nieczystości płynnych (raz już wywozili). Mamy też dwumetrowego świerka przed domem i utwardzony podjazd na płytę garażową. A wizyty wszystkich znajomych rozpisane do końca stycznia :smile:.

Chciałem już zamknąć dziennik ostatecznie, więc trzy słowa końcowe.
Raz: dzięki Muratorowi za przykłady innych, którym się UDAŁO. Bez tego nigdy bym się nie zdecydował.
Dwa: dzięki wszystkim Forumistom. Za rady, doping a czasem wątpliwości. W pewnym sensie zazdroszczę tym Forumistom, co budują teraz -gdybym ja już WTEDY to wszystko wiedział...
Trzy: tylko jedna rada, dla tych co budują. Możecie nie mieć wyposażenia łazienki, możecie nie mieć żadnych szaf,foteli czy komód, możecie nawet gotować na kuchence turystycznej ale koniecznie miejcie choć jeden porządny stół i przynajmniej 4 krzesła.

... i na tym dziennik zakończono...
2 Grudnia 2002.

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-12-02 16:34 ]</font>

<font size=-1>[ Ta Wiadomość była edytowana przez: jaro dnia 2002-12-02 16:37 ]</font>



KONIEC l Show 40 post(s) from this thread on one page Strona 2 z 2 - 02-12-2002 16:37
KONIEC
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hergon.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 176 wyników • 1, 2

    © Hogwart w swietle księżyca... Design by Colombia Hosting