ďťż
Przejrzyj wiadomości
A guzik !




Tomek_J - 08-01-2004 11:43
Budowa potrafi być zaskakująca jak - nie przymierzając - noc poślubna... :wink: Czytam opisy zmagań Forumowiczów ze swoimi wykonawcami i dostawcami materiałów, sam miałem różne doświadczenia z jednymi i drugimi (ot, choćby sprawa OBIboków), ale to wszystko to swoisty "standard budowlany" i każdy trzeźwo myślący człowiek, który bierze się za budowanie, zdaje sobie sprawę, że może i jemu coś takiego "wyskoczy". Ale tego, co się teraz dzieje, jeszcze dotąd nie zaznałem...

Buduję dom. Mam umowę z moim wykonawcą, na mocy której jest on odpowiedzialny m.in. za zakup i dostarczenie materiałów. Jednym z dostawców na budowie była pewna firma z Sosnowca, której zadaniem było dostarczyć beton. Już w lipcu mój wykonawca coś przebąkiwał, że ma z tym dostawcą problemy - ponoć zamówił na jedną z prowadzonych przez siebie budów beton, zapłacił fakturę, a dostawca przywiózł go mniej, niż zostało zafakturowane. W związku z tym są jakieś "przepychanki" wykonawcy z dostawcą.

Pod koniec zeszłego roku otrzymałem list (a raczej: notatkę nabazgraną na jakimś świstku), wzywającą mnie (dlaczego mnie ?!) do rozliczenia się z owym dostawcą za nie zapłaconą fakturę za beton. Oczywiście zaraz zadzwoniłem do dostawcy z pytaniem, o co chodzi. Okazało się, że (ponoć w ramach "rekompensaty" za wcześniejsze niedostarczenie odpowiedniej ilości betonu) mój wykonawca powetował sobie stratę i nie zapłacił owemu dostawcy innej faktury, związanej z zakupem betonu - na moją budowę.

Podczas pierwszej rozmowy moja reakcja była krótka i zwięzła: sprawy sporne między moim wykonawcą a dostawcą mnie w ogóle nie obchodzą. Ja mam umowę z wykonawcą i tylko z nim, dostawca nie jest dla mnie stroną umowy, nie istnieje żadna umowa ani faktura od dostawcy z moim podpisem. Proszę zatem sobie wyjaśnić wszelkie "kwasy" między sobą, bo ja nie mam ani czasu, ani ochoty wplątywać się w jakieś przepychanki. Przy okazji: ponieważ następnego dnia miałem się spotkać z wykonawcą na mojej budowie, zaprosiłem na to spotkanie również dostawcę, by obie strony wyjaśniły sobie wszystko między sobą. A ponieważ podczas tego spotkania miałem wykonawcy zapłacić część należności gotówką, byłaby to też okazja do uregulowania ewentualnych zobowiązań, o ile rzeczywiście takowe istniały.

Po krótkm czasie dostawca oddzwonił do mnie informując, że - uwaga - uzgodnił z moim wykonawcą, że pieniądze za niezapłaconą fakturę odliczę wykonawcy od wynagrodzenia i zatrzymam w depozycie, a przedstawiciel dostawcy zgłosi się do mnie w dniu następnym i je odbierze. No cóż, można i tak... Następnego dnia spotkałem się z wykonawcą i pierwsza rzecz: zapytałem, czy rzeczywiście takie uzgodnienie istnieje. Wykonawca zrobił wielkie oczy... A dla mnie sprawa stała się jasna - dostawca chciał sobie mnie wykorzystać do "nieoficjalnej" windykacji. W dodatku namawiając mnie do nie płacenia wykonawcy namawiał mnie do działania bezprawnego, bo przecież jestem zobowiązany umową do tego, by płacić za roboty wykonane, niepłacenie z powodu "widzimisię" kogoś trzeciego naruszałoby postanowienia umowy i grozilo mi karami umownymi !

Oczywiście poinformowałem telefonicznie dostawcę (w tym: samego Najwyższego) o swojej decyzji, ponownie prosząc o nie mieszanie mnie do sprawy, w której nie jestem stroną. No i się zaczęło...

Od tamtego czasu dostawca odbył ze mną jeszcze ładnych parę rozmów, podczas których najpierw wyrażano głęboki żal, że nie zgodziłem się na nie wypłacenie wykonawcy wynagrodzenia, potem usilnie nakłaniano mnie do niewypłacenia. Odmawiałem odpowiadając, że nie wiem, jak się sprawy napradę mają, nie jestem sędzią i nie mam podstaw, by wydawać wyrok w kwestii tego, kto komu jest winien i ile, a poza tym nie jestem stroną w sporze i to wszystko mnie nic a nic nie obchodzi.

Wczoraj jednak nastąpiło ewidentne "przegięcie pały". Zadzwonił znowu jakiś "ktoś" (przedstawił się niewyraźnie) i stwierdził, że "my byśmy chcieli" (a IMHO powinno być: 'prosili', kłania się kultura osobista) "by pan nie płacił wykonawcy". No i odbyła się kolejna wymiana zdań zmierzająca do tego, że nie mam podstaw do nie płacenia wykonawcy, a gdybym mu nie zapłacił, sam podpadłbym pod paragraf, więc nie zamierzam spełniać zachcianek dostawcy. Gdy mój rozmówca zrozumiał w końcu, że odmawiam, zmienił taktykę. Zaczął od tego, że chciałby się ze mną spotkać i chce (łaskawca !), żebym to ja przyjechał do niego. Kurna, jakbym nie miał nic lepszego do roboty ! Oczywiście "z marszu" odmówiłem, zapraszając go na ewentualną rozmowę do siebie, aczkolwiek z racji moich licznych obowiązków - w godzinach wieczornych (nie będę się urywał z pracy dla sprawy, która mnie nie interesuje).

A wówczas... Ludzie, tego się po prostu nie da opisać ! Nie ma na to odpowiednich określeń ! Nawet Mickiewicz miałby kłopot wyrazić słowami zachowanie tego człowieka. Ten ton, te cienkie aluzyjki, ordynarne podteksty ! Potem teksty, że jestem zamieszany w całą sprawę, oskarżenie, że stawiam dom z kradzionych materiałów, grożenie sądem... [b]Boże, skąd się biorą takie osobniki ? Kto im dał prawo traktować ludzi, w dodatku - jakby nie patrzeć - klientów w taki chamski sposób ?![b]

Może Was dziwi, że robię tyle szumu wokół sprawy, która tak naprawdę mnie w istocie nie dotyczy. Ale jestem człowiekiem bardzo zasadniczym (by nie rzec: upierdliwym) i jako klient nie życzę sobie być traktowanym w taki sposób. Oczywiście jestem zły na mojego wykonawcę, że do rozliczeń z dostawcą posłużył się fakturą na moje materiały (może mam mentalność Kalego ?!), ale tak naprawdę mnie to wzrusza tak średnio. Natomiast to, co wyprawia firma - to jest po prostu dno ! W obliczu takiej postawy, jaką wobec mnie reprezentował wczoraj ten człeczyna, nasłany przez firmę, życzę tejże firmie, by jej klientela składała się z samych niewypłacalnych dłużników. Na mnie nie zarobi więcej ani złotówki. Guzik z pętelką !





tdxls - 08-01-2004 13:04
Bez komentarza.
Tomek i tak miałeś szczęście, że cię nie straszył jak mu nie uległeś.
Po takich typach można się wszystkiego niestety spodziewać.



slaw - 08-01-2004 13:11
Po pierwsze - przy następnym telefonie powiedz, że z wykonawcą rozliczyłeś się już w 100% więc nie masz mu czego potrącać.

Po drugie nagraj rozmowę - może oda Ci się nagrać grożby - to się może przydać. Podobno nawet grożenie Sądem jest karalne - mówię zupełnie serio...

Po trzecie - jak Ci się znudzi odbieranie telefonów to po prostu flegmatycznie odkładaj słuchawkę po zidentyfikowaniu rozmówcy.

Po czwarte - już dla jaj możesz wysłać gościowi rachunek do zapłacenia "za porady prawne udzielane przez telefon". W końcu tłumaczysz mu, że nie jesteś stroną jego rozliczeń - wypadałoby jednak na początku rozmowy uprzedzić go, że Twój czas kosztuje i jeśli chce pogadać to musi się liczyć z tym, że przyślesz mu za to rachunek. Oczywiście koniecznie nagraj to :)



m_arek - 08-01-2004 13:24
A po co Ty z tą "firmą" rozmawiasz? Nie szkoda baterii?
Gdyby mogli coś zrobić to już by to zrobili,biją pianę,bo liczą,że Cię wystraszą albo wezmą na plewki.Olej ich,szkoda nerwów i czasu a jak przyjedzie "przedstawiciel" to poszczuj psem.
Pozdrawiam.





ZbyszekW - 08-01-2004 13:45
Pierwsze wrażenie - za dużo z nimi gadasz i za dużo o tym myślisz. Jak gościu jeszcze zadzwoni każ mu się dosadnie, krótko i bardzo jasno odp...lić, za trzecim razem na pewno zadziała. Taką metodę prawdopodobnie stosuje Twój wykonawca i dlatego wybrali sobie łatwiejszy, "cel" (przynajmniej pozornie łatwiejszy ;) ).

Nie prowokuj ich do eskalacji. Rozmawiając z nimi tworzysz wrażenie, ze wystarczy Cię jeszcze tylko troszkę mocniej nacisnąć i pękniesz.

pozdrawiam



Tomek_J - 08-01-2004 13:47
> Po pierwsze - przy następnym telefonie powiedz, że z wykonawcą
> rozliczyłeś się już w 100% więc nie masz mu czego potrącać.

:lol: Ale nie ! Ani myślę sięgać do metody kłamstewek - zostawiam ta metodę nierzetelnym firmom.

> Po drugie nagraj rozmowę - może oda Ci się nagrać grożby

Rada świetna. Tylko spóźniona. Spóźniona, bo mam już na taśmie parę "ciekawostek" ! :D:D:D Zacząłem profilaktycznie używać dyktafonu już od początku sprawy ! :P

> Po trzecie - jak Ci się znudzi odbieranie telefonów to po prostu
> flegmatycznie odkładaj słuchawkę po zidentyfikowaniu rozmówcy.

Oj, to nie będę mógł nagrywać !... :cry: ... ( :wink: )

Wiecie co, mój wykonawca nie jest święty. Zdarza mu się zrobić coś źle, zdarza mu się nie dotrzymać terminów. Ale jak wynika z posiadanych przeze mnie faktur bierze materiał od wielu dostawców i żaden z nich (prócz tej jednej firmy) nie zgłasza problemów z płatnościami. Dla mnie to poszlaka, że o ile rzeczywiście nie zapłacił, to zrobił to nie bez powodu.



Tomek_J - 08-01-2004 13:52
> za dużo o tym myślisz.

Fakt, wczoraj się wkurzyłem zachowaniem mojego rozmówcy. Ale już ze mnie zeszło.

> każ mu się dosadnie, krótko i bardzo jasno odp...lić

Nie mogę. Jestem za dobrze wychowany. Wulgaryzmów używam, owszem, ale tylko w żartach.

> Nie prowokuj ich do eskalacji.

Ależ ja w tej sytuacji to szczerze bym chciał, żeby do niej doszło ! Ja bym chciał spotkać się z tą firemką w sądzie ! A jakież wspaniałe reportaże z sali sądowej mógłbym dla Was pisać ! :)

> wystarczy Cię jeszcze tylko troszkę mocniej nacisnąć i pękniesz.

Twardziel jestem, nie dam się. Spoko.

Pozdrawiam wszystkich i Bóg was strzeż przed kontaktami z dostawcami tego typu !



ZbyszekW - 08-01-2004 14:08
[quote="Tomek_J"]
> > każ mu się dosadnie, krótko i bardzo jasno odp...lić
> Nie mogę. Jestem za dobrze wychowany. Wulgaryzmów używam,
> owszem, ale tylko w żartach.

to każ mu się odp..lić w sposób kulturalny :D. ważne żeby bez podtekstów i stanowczo, żeby dotarło do nich, że nic od Ciebie nie wynękają.

> Nie prowokuj ich do eskalacji.

>Ależ ja w tej sytuacji to szczerze bym chciał, żeby do niej doszło ! Ja >bym chciał spotkać się z tą firemką w sądzie ! A jakież wspaniałe >reportaże z sali sądowej mógłbym dla Was pisać ! :)
Raczej nie licz na to, ze to są idioci. Liczą na to, że nękając Ciebie i strasząc rozwiążą swój problem czyli ugniesz się i dla świętego spokoju zapłacisz im za ten beton.
Rozmawiając z nimi dajesz im poczucie, że mają szansę, że jeszcze tylko trochę mocniej nacisnąć. I tak krok po kroku dowiesz się w końcu, np. że masz ładne dzieci (odpukać) nie to, zeby Ci coś groziło realnie ale jako metoda nękania. Urwij to teraz, raz a dobrze.

>> wystarczy Cię jeszcze tylko troszkę mocniej nacisnąć i pękniesz.
>Twardziel jestem, nie dam się. Spoko.
Pewnie, że nie bo nic na Ciebie nie mają, ale po co nerwy ?

pozdrawiam



Uller - 08-01-2004 14:13
Była kiedyś taka reklama:
Piwo bezalkoholowe – piwo na serio, reszta to fortel.
Tak więc nie domyślamy się o jaką firmę z Sosnowca handlującą betonem może chodzić. :lol:



Tomek_J - 08-01-2004 14:18
> to każ mu się odp..lić w sposób kulturalny :D.

"Szanowni Państwo, niniejszym zwracam się z uprzejmą prośbą o odstosunkowanie się od mojej skromnej osoby. Z poważaniem..." - mogłoby być ? ;)

> Raczej nie licz na to, ze to są idioci. Liczą na to, że nękając Ciebie i
> strasząc rozwiążą swój problem czyli ugniesz się i dla świętego
> spokoju zapłacisz im za ten beton.

Hie hie, dla mnie to drugie zdanie stoi w niejakiej sprzeczności z pierwszym. :D Jak tak myślą, to są... w błędzie. ;)

> Pewnie, że nie bo nic na Ciebie nie mają, ale po co nerwy ?

Nerwy mi przeszły. Teraz mam z tego kupę ubawu.



ZbyszekW - 08-01-2004 16:53
>Nerwy mi przeszły. Teraz mam z tego kupę ubawu.[/quote]

I o to chodzi, niech żyje Forum :D



Tomek_J - 09-01-2004 08:28

Tak więc nie domyślamy się o jaką firmę z Sosnowca handlującą betonem może chodzić. :lol: Uller, czyżbyś miał jakieś doświadczenia ? :wink:

Cóż, bez wątpienia tych firm jest kilka. Wystarczy spojrzeć na http://www.panoramafirm.com.pl/guru/...category=Beton



Uller - 09-01-2004 11:00

Uller, czyżbyś miał jakieś doświadczenia ? :wink: Jeśli chodzi tytułową firmę to nie handlowałem z nimi. Przedstawiono mi jakaś ofertę handlową z niej, ale jakiś mój znajomy skarżył się na niedomiary. Poza tym już miałem upatrzonego swojego dostawcę z Siemoni (Fabet). Byłem bardzo zadowolony z ich towarów i usług więc nie widziałem sensu zmieniać tego co jest dobre. Tym bardziej że mój majster najpierw był sceptycznie do nich nastawiony (zwyczajowo kupował beton w innej firmie), a po zalewaniu stropu stwierdził że ci z Siemoni są całkiem nieźli i umówił się z nimi do zalewania na kolejnej budowie.
Beton kupowałem poprzez jednego z ich terenowych sprzedawców, a po pieniążki przyjechali do mnie do domu po czterech tygodniach po zalaniu stropu (tak im było wygodniej).



sakus - 09-01-2004 11:26
Dobrze, że nie straszyli Ciebie nabiciem jakiegoś :D guzika :D i wtedy byśmy mieli "Guzik3" oczywiście z pętelką :wink:



Tomek_J - 09-01-2004 12:26
> Jeśli chodzi tytułową firmę

Jaką tytułową firmę ?!
Czy ja podałem jakąś nazwę ?!?!?!
Firm betoniarskich w Sosnowcu jest przecież conajmniej kilka !
Wszelkie podobieństwa do firm i wydarzeń są niezamierzone.

> jakiś mój znajomy skarżył się na niedomiary.

A podasz jakieś szczeógły ? Może byc na priv.

> a po zalewaniu stropu stwierdził że ci z Siemoni są całkiem nieźli

Jak będę budował (zresztą całkiem niedalweko Siemoni) bud. gospodarczy, to będę o tym pamiętał. Dzięki za info ! :)



Luśka - 09-01-2004 12:54
Świetna historyja! I wężykiem, wężykiem... :lol: Czekam na ciąg dalszy - ciekawe jak bardzo życie może się upodobnić do kabaretu? I to w czasach gospodarki rynkowej. Te taśmy z nagraniami możesz Tomku odsprzedać za godziwą zapłatą do jakiegoś kabaretu - będziesz mial na więźbę, jak nic! :lol: :lol:



Tomek_J - 09-01-2004 14:04

Te taśmy z nagraniami możesz Tomku odsprzedać za godziwą zapłatą do jakiegoś kabaretu - będziesz mial na więźbę, jak nic! :lol: :lol: Wiecie co, chętnie je Wam udostępnię gratis ! Problem jest techniczny: dyktafon jest analogowy i ma wyjście klasy "mini jack", ale jakieś takie ekstremalnie cienkie (1.5 mm ?). Czy ktoś z Was używa czegoś podobnego i ma stosowny kabelek ? Jeśli tak, to chętnie zsamplowałbym nagranie i zapuścił gdzieś w sieci...



browarec - 09-01-2004 14:39
Taki mini jack o ile się orientuje występuje w niektórych typach tel. komórkowych do słuchania radia czy mp3. Wiec trzeba go kupić gdzieś może w komisie albo innym elektronicznym sklepie i wtedy z większym jackiem i do kompa na nagranie:-)



- 09-01-2004 15:05
Nie wiem czy przepisy Dz.U. z 2003 nr 180 poz.1758 dotyczą tej sytuacji, ale od 07.11.2003 r. istnieje coś takiego jak gwarancja zapłaty za roboty budowlane. Jeżeli podwykonawca - tutaj firma dostarczająca beton - na zlecenie wykonwacy dostarczyła wszystko jak należy i nie otrzymała za to zapłaty, może żądać zapłaty od inwestora art. 639 KC, może należałoby się upewnić czy dostawca betonu nie ma racji :-?
Iv



Filo - 09-01-2004 18:00
Witam,

Sytuacja może nie być taka jednoznaczna, nowelizacje prawa miały na celu zabezpieczenie Wykonawców i Dostawców przed wykorzystywaniem przez Inwestora firm pośredniczących bankrutujących tuż przed końcem budowy.



andrzejj_ - 09-01-2004 18:06
znam tę firme produkująca beton i jest to firma dobra .Kupowałem od nich sporo betonu b-20 b-15 b,7,5 i było wszystko OK .andrzej siedlarski sosnowiec



Lukins - 09-01-2004 21:53
No właśnie, może nie taki znowu guzik - jeśli Twój beton z tej firmy odpowiada wykonawcy i został odebrany, to jeśli mu zapłacisz, powinieneś go zobowiązać do zapłaty za niego na rzecz tej firmy (nie wiem wprawdzie jak, już sama umowa podwykonawstwa obliguje do rozliczania się za zakupione materiały). Ja rozumiem, że spory Twojego wykonawcy z dostawcą Cię nie interesują, ale za towar kóry odebrałeś, a zapłaciłeś wykonawcy, dobrze by było, żeby wykonawca zapłacił. Inaczej wychodzi na to, że TO TWÓJ DOSTAWCA wplątuje cię w kabałę. Używa Towich pieniędzy w swoich rozgrywkach. No i stworzył Ci problem. A jakby zapłacił - nie miałbyś głupawych telefonów (bo są głupawe - fakt). Celowo napisałem dużymi, żeby to dobrze przemyśleć.



Tomek_J - 12-01-2004 09:10

znam tę firme produkująca beton A ja na priva otrzymałem od kogoś informację wręcz przeciwną.
Poza tym ja powtarzam: nie oceniam, co kto komu jest winien. To sprawa między dostawcą a wykonawcą. Natomiast oceniam zachowanie przedstawicieli firmy. I nie mogę uznać za dobrą firmy, która namawia mnie do bezprawia.

Tomasz Janiszewski, takoż Sosnowiec.



Tomek_J - 12-01-2004 09:19
Może i istnieje coś takiego jak gwarancja zapłaty za roboty budowlane. Ale dla mnie stroną jest wykonawca i tylko on. To nie ja zamawiałem beton, to nie ja go odbierałem. Nie istnieje jakikolwiek dokument, na którym byłby mój podpis. To wykonawca, a nie firma trzecia, jest zobowiązany umową do dostarczenia materiałów. W umowie nie ma ani słowa o podwykonawstwie na rzecz firmy X. Więc, ...rwa mać, jakim prawem nieznana mi firemka zawraca mi głowę ? Paranoja: to tak, jakbyś kupił Forda u dealera, a potem był ścigany przez fabrykę, bo dealer zbankrutował !



Tomek_J - 12-01-2004 09:34

Nie wiem czy przepisy Dz.U. z 2003 nr 180 poz.1758 dotyczą tej sytuacji, ale od 07.11.2003 r. istnieje coś takiego jak gwarancja zapłaty za roboty budowlane. (...) może żądać zapłaty od inwestora art. 639 KC Podaję za prawo.lex.pl:

KC Art. 639.
Zamawiający nie może odmówić zapłaty wynagrodzenia mimo niewykonania dzieła, jeżeli przyjmujący zamówienie był gotów je wykonać, lecz doznał przeszkody z przyczyn dotyczących zamawiającego. Jednakże w wypadku takim zamawiający może odliczyć to, co przyjmujący zamówienie oszczędził z powodu niewykonania dzieła.


To moim zdaniem nie ma zastosowania w omawianej tu sytuacji.

Dz.U. z 2003 nr 180 poz.1758
Art. 1. Ustawę stosuje się do umów, których przedmiotem jest wykonywanie robót budowlanych w rozumieniu przepisów prawa budowlanego.
Art. 2. 1. Gwarancji zapłaty za roboty budowlane, zwanej dalej "gwarancją zapłaty", udziela się w celu zabezpieczenia terminowej zapłaty za wykonanie robót budowlanych.
2. Gwarancją zapłaty jest gwarancja bankowa lub ubezpieczeniowa, a także akredytywa bankowa lub poręczenie banku udzielone wykonawcy robót budowlanych na zlecenie zamawiającego wykonanie tych robót.
Art. 3. 1. Nie można przez czynność prawną wyłączyć ani ograniczyć prawa do żądania gwarancji zapłaty.
2. Wypowiedzenie umowy spowodowane żądaniem gwarancji zapłaty jest bezskuteczne.
Art. 4. 1. Wykonawca robót budowlanych może w każdym czasie żądać od zamawiającego gwarancji zapłaty do wysokości ewentualnego roszczenia z tytułu wynagrodzenia, wynikającego z umowy oraz ze zleceń dodatkowych.
2. Udzielenie gwarancji zapłaty nie stoi na przeszkodzie żądaniu dalszych gwarancji do łącznej wysokości określonej w ust. 1.
3. Zamawiający może żądać zwrotu kosztów udzielonych gwarancji zapłaty w części, w jakiej dokonał terminowej zapłaty za wykonanie robót budowlanych, z zastrzeżeniem ust. 4.
4. Zwrotu kosztów udzielonych gwarancji zapłaty dokonuje się w wysokości powszechnie przyjętej, nieprzekraczającej 2 % gwarantowanej kwoty.
Art. 5. 1. Jeżeli wykonawca nie uzyska wystarczającej gwarancji zapłaty w odpowiednim, wyznaczonym przez siebie terminie, uprawniony jest do wstrzymania się od wykonywania robót i oddania obiektu zamawiającemu.
2. Po wyznaczeniu na piśmie dodatkowego terminu do udzielenia gwarancji zapłaty i jego bezskutecznym upływie wykonawca uprawniony jest do odstąpienia od umowy z winy zamawiającego.
3. Brak wystarczającej gwarancji zapłaty stanowi przeszkodę w wykonywaniu robót budowlanych z przyczyn dotyczących zamawiającego i uprawnia wykonawcę do żądania wynagrodzenia na podstawie art. 639 Kodeksu cywilnego.
Art. 6. Wykonywanie uprawnień przewidzianych przepisami niniejszej ustawy nie narusza przepisów Kodeksu cywilnego o wykonaniu zobowiązań i skutkach ich niewykonania.
Art. 7. Przepisów ustawy nie stosuje się do umów zawartych przed dniem wejścia w życie ustawy.
Art. 8. Ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia.


Czyli też IMHO brak tu zastosowania, bo ustawa reguluje stosunki między mną i wykonawcą, a nie mną i dostawcą (nie moim dostawcą, tylko dostawcą wykonawcy !). Poza tym ustawa daje wykonawcy prawo skorzystania z gwarancji zapłaty, rozumianej wyłącznie jako gwarancja bankowa, ubezpieczeniowa, akredytywa bankowa lub poręczenie banku. Nie narzuca natomiast obowiązku ustanowienia gwarancji.



Lukins - 12-01-2004 12:06
Tak tak, Tomku J, ale mi chodziło o coś trochę innego - ja wiem, że firma nie powinna zawracać ci tyłka swoimi rozliczeniami z własnym kontrahentem, ale zauważ, że to TWÓJ podwykonawca użył Ciebie i Twoich pieniędzy, by załatwić swoje sprawy. I to chyba jemu powinienieś postawić sprawę jasno - ma załatwić sprawę z dostawca betonu, by Ci nie zawracali głowy, a jak, to już jego sprawa. Gdybym ja był zdesperowanym dostawcą betonu, to być może nieelegancko, ale też imałbym się różnych rozwiązań, łącznie z telefonami do klienta, do którego pojechał mój beton, a za który nie dostałbym kasy. Felerem całej sytuacji dla dostawcy betonu jest fakt, że nie może przyjechać i go tak ot zabrać. Ale gdyby to było coś innego, to zaręczam Ci, że mógłby to odebrać na podstawie zapisu na dokumentacji, że "do czasu zapłaty towar jest własnością sprzedającego". Mógłbyś iść do sądu, może nawet byś wygrał, ale zobacz do jakiej eskalacji doprowadza fakt, że TWÓJ podwykonawca nie zapłacił za towar za który ty dałeś pieniądze! Spójrz na to obiektywnie, proszę.



Tomek_J - 12-01-2004 12:49
Lukins, to wszystko prawda, napisałem już wcześniej, że mam za złe wykonawcy, że posłużył się moją fakturą. Ale - paradoksalnie - ten jego ewidentny błąd nie ma tak naprawdę dla mnie znaczenia, bo poza chwilą podwyższonego poziomu adrenaliny nie ma na moją osobę żadnego wpływu. Tak, to mój podwykonawca użył mnie, by załatwić swoje sprawy i nie podoba mi się to. Ale ja za jego postępowanie nie odpowiadam. I znacznie bardziej bulwersuje mnie zachowanie dostawcy, niż wykonawcy.

"też imałbym się różnych rozwiązań, łącznie z telefonami do klienta" - co innego zadzwonić do klienta, co innego uprawiać zawoalowane szantażyki, i nakłaniać do bezprawia. Taka postawa powoduje paradoksalnie, że dostawca (który może jest "w prawie", a może nie - nie wiem) ma antyreklamę. Dostawca w moim odczuciu stara się mnie wmieszać w sprawę znacznei bardziej, niż wykonawca.

"Ale gdyby to było coś innego, to zaręczam Ci, że mógłby to odebrać na podstawie zapisu na dokumentacji, że do czasu zapłaty towar jest własnością sprzedającego" - no i miodzio, niech zabiera. Ale wykonawcy, a nie mnie. Sprzedawca X, który przyjechałby do mnie i przystąpił np. do demontażu moich okien, dostałby za swoje. A jak Ty byś się zachował, gdyby nagle ktoś przyszedł do Twego domu zabrać Ci np. telewizor, bo producent zalega z opłatami skarbowymi ?



Lukins - 12-01-2004 13:43
No i jak zwykle jest: zawsze prawda, wszystko prawda i tyż prawda. :wink: Masz rację - niech się kłócą między sobą, olej to (to takie moje gruntowne przemyślenie).



Luśka - 12-01-2004 21:46
Tomku, jak jeszcze raz zadzwonią do Ciebie, to powiedz, że oddajesz sprawę do sądu za pogwałcenia Twego konstytucyjnego prawa do ochrony prywatności. A może dobry adwokat zrobiłby nawet z tego szantaż? :lol: To już wtedy kryminałem pachnie...



Lukins - 12-01-2004 22:08
Jasne, luśka. Jakby tak dobrze pomyśleć to może i alimenty by w sądzie wygrał? :lol:



Tomek_J - 13-01-2004 08:06

Jasne, luśka. Jakby tak dobrze pomyśleć to może i alimenty by w sądzie wygrał? :lol: Ehm... Raczej niemożliwe. Bo to nie ja w tej sprawie dałem... [ciała] :D

P.S. Lukins, jak to było z tym nabijaniem licznika ? (patrz topik o Zbychu)
:wink:



Lukins - 13-01-2004 22:56
No tak, może tak to troszkę wyglądać jak nabijanie licznika, ale odpowiem, mimo możliwości posądzenia mnie o tak niskie pobudki :oops: . Nasz naród ma tendencje do martyrologizowania i wyolbrzymiania, tak więc nie mogłem sobie darować takiej miniuszczypliwej uwagi w tym temacie. :lol:



Tomek_J - 15-01-2004 08:33

Nasz naród ma tendencje do martyrologizowania i wyolbrzymiania No to w ramach wrodzonej skłonności do martyrologizowania i wyolbrzymiania :wink: pociągnę temat dalej. W sprawie wyszły na jaw nowe fakty i tym razem ponarzekam na temat mojego wykonawcy. Ponieważ będe zaraz psioczył pod jego adresem, muszę jednocześnie zastrzec, że utrzymuję w mocy wszystko to, co powiedziałem dotąd na temat dostawcy betonu oraz zachowania jego przedstawiciela. Zaś postępowanie wykonawcy to całkiem osobny temat.

Wykonawca mocą umowy jest zobowiązany do zakupu i dostawy materiałów oraz dostarczania mi faktur na te materiały. W poniedziałek po południu otrzymałem od niego plik faktur z ostatnich iluś tam tygodni. Wracając z budowy odebrałem z poczty list polecony z dużej i znanej firmy sprzedającej materiały budowlane - i po raz kolejny mocno się zdziwiłem. Było to wezwanie do zapłaty czterech zaległych faktur na niebagatelną kwotę prawie 13.400 złotych plus odsetki. Rzeczywiście, w pliku faktur opatrzonych pieczątkami "zapłacono gotówką" były też takie, gdzie widniało "do zapłaty - XXXX, zapłacono - 0,00" A na wszystkich fakturach widniało moje nazwisko i podpis mojego wykonawcy. Najstarsza faktura jest jeszcze z listopada 2003.

Pierwsze co - próba skontaktowania się z wykonawcą. On - jakżeby inaczej - nie odbiera telefonów, nie odpowiada na SMS-y. I tak jest do dziś.

Drugi krok - telefon do sprzedawcy materiałów. Najpierw Centrala, z której pochodziło wezwanie, potem filia, która sprzedała materiały wykonawcy, potem znów Centrala. Jaja jak balony: nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego faktura została wystawiona na moje nazwisko, skoro towar zamawiał i odbierał Wykonawca, a ze mną osobiście nikt się nie kontaktował (ani ja z nikim). Wykonawca - to dla wyjaśnienia - nie jest upoważniony do występowania w moim imieniu ani mocą umowy (to jest potwierdzone opinią prawnika), ani mocą jakiegokolwiek innego dokumentu. Jakim prawem zatem sprzedawca wydaje towar osobie, której nazwiska nie ma na fakturze ? Albo: dlaczego wystawia faktury na osoby trzecie nie żądając od wykonawcy upoważnienia inwestora ? Przecież to jest porąbane ! Przy takim naiwnym (lub jak kto woli: nierzetelnym) postępowaniu sprzedawcy każdy z Was może nagle zostać wezwany do zapłaty kwoty X tylko dlatego, że jakiś budowlaniec każe wystawić sprzedawcy fakturę na pierwsze lepsze nazwisko, jakie znajdzie w książce telefonicznej ! No i to tłumaczenie się osoby wystawiającej fakturę: "my nie jesteśmy policją, nie żądamy od kupującego pokazania dowodu osobistego" (autentyk, nagrane !). Dziecinada !

Ponadto: skoro sprzedawca nie dysponuje żadnym dokumentem z moim podpisem, mocą którego zlecałbym dostawę materiałów (lub upoważniał kogoś do zakupu w moim imieniu), to na jakiej podstawie i jakim prawem żąda pieniędzy ode mnie i monituje mnie ?

Przy okazji wyszło na jaw, że wykonawca zjawiał się u sprzedawcy i tłumaczył opóźnienie w płatności tym, że to ja mam zapłacić przelewem (ciekawe, bo umowa dopuszcza wyłącznie gotówkę...), że zrobiłem przelew ale błędnie podałem konto i pieniądze pomyłkowo poszły nie tam, gdzie trzeba itd. Słowem: kłamstwo kłamstwem poganiane.

Krok trzeci - obdzwonienie wszystkich firm, jakich adresy widniały na fakturach. Okazało się, że wspomniane dotąd w tym topiku dwie firmy nie są jedynymi oszukanymi. Oczywiście od razu uświadomiłem, jak się sprawy mają...

Krok czwarty - wizyta na budowie i poinformowanie pracowników wykonawcy, że ich szef nie ma kasy na płacenie za materiały i może okazać się niewypłacalny. Uzgodnienie dalszych prac na budowie, zagwarantowanie im (jeśli są tego warci, a akurat "moi" są) pracy przy dokończeniu budowy w razie zerwania umowy z wykonawcą - oczywiście na drodze osobnej umowy.

Krok piąty - kontakt z prawnikiem, uzgodnienie dalszych kroków, ponowne przejrzenie zapisów umowy przez drugiego prawnika (pro forma, bo pierwsze było przed jej podpisaniem). I teraz moje rady dla Was (obyście nie musieli z nich nigdy korzystać !):

a) Wszelkie kontakty ze sprzedawcą i z wykonawcą - tylko na drodze pisemnej. Jeśli wykonawca się odezwie i zechce coś wyjaśnić lub uzgodnić przez telefon - ucinać dyskusję, zapraszać na spotkanie, a w razie niechęci do takowego przyjąć metodę kontaktów poprzez listy polecone i po wsze czasy trzymać ich kopie wraz z dowodami nadania. Jeśli zmusicie wykonawcę do podpisania jakiegoś protokołu uzgodnień lub "przyznania się do winy", zadbajcie o to, by prócz suchego podpisu wykonawcy znalazło się jakieś zdanie pisane przez niego odręcznie, np. "Ja, Jan Maria Iksiński, akceptuję powyższe postanowienia niniejszego protokołu". To po to, by podczas ewentualnej sprawy sądowej obwiniony nie tłumaczył się, że "podpis mój, ale treść mi nieznana". Rzadko, bo rzadko, ale zdarzają się sędziowie "myślący inaczej", którzy uznają takie durne wymówki.

b) W przypadku otrzymania faktur od wykonawcy badajcie z lupą w ręku każda literkę. Zwróćcie uwagę na daty, na nazwiska, na podpisy, na to, czy wyraźnie stoi napisane: "zapłacono gotówką". Prowadźcie rejestr przekazywanych Wam faktur i zmuszajcie wykonawcę do podpisywania każdej pozycji w tym rejestrze.

c) W przypadku otrzymania faktur, co do których macie wątpliwości, że dotyczą Was i waszej budowy, należy koniecznie zrobić sobie ich kopie, a oryginały natychmiast (!) odesłać sprzedawcy ze stosownym liścikiem wyjaśniającym. To ważne, jeśli tego nie będzie ktoś (np. sędzia) może przyjąć domniemanie, że brak reakcji (odesłania) stanowił milcząca zgodę na ich treść.

d) Ostatnia sprawa - oczywista: pisemko do wykonawcy z żądaniem natychmiastowego wyjaśnienia sprawy i uregulowania zaległości w terminie 14 dni od daty pisma. Uregulowanie powinno zakończyc się przekazaniem Wam pisma potwierdzajacego z podpisem księgowości lub zarządu firmy-sprzedawcy.

I rada prywatna: nie wściekać się, nie bluzgać, nie grozić, nie puszczać SMS-ów mówiących co o tym wszystkim myślicie. Zachować spokój, myśleć trzeźwo, robić swoje i nie mieć jakichkolwiek skrupułów przed podjęciem kroków prawnych. Być nieczułym na ewentualne błagania winowajcy, co do którego nagle okazało się, że ma niepracującą żonę - inwalidkę bez prawa do renty i siedmioro bobasów płaczących z głodu.

Tyle na razie. Ciąg dalszy niewątpliwie nastąpi ! :D

P.S. Mój wykonawca ma zwyczaj powtarzać: "Polska to jest kraj kłamców i złodziei". Jakże to mądre i prawdziwe słowa ! :D

Tyle w temacie (to także jego ulubione powiedzonko :wink:)



Lukins - 16-01-2004 13:37

Ja rozumiem, że spory Twojego wykonawcy z dostawcą Cię nie interesują, ale za towar kóry odebrałeś, a zapłaciłeś wykonawcy, dobrze by było, żeby wykonawca zapłacił. Inaczej wychodzi na to, że TO TWÓJ DOSTAWCA wplątuje cię w kabałę. Używa Towich pieniędzy w swoich rozgrywkach. No i stworzył Ci problem. A jakby zapłacił - nie miałbyś głupawych telefonów (bo są głupawe - fakt). Celowo napisałem dużymi, żeby to dobrze przemyśleć. Kurde, po raz pierwszy sam siebie cytuję - czy to już objawy schizofrenii? :o

A teraz poważniej: wcale nie cieszy mnie fakt, że wyczułem pismo nosem, i że mam rację. Niestety, pomimo tego, że nic nie zawiniłeś, czeka Cię długa droga w ustalaniu i tłumaczeniu, że nie jesteś wielbłądem. W przeciwieństwie do Twojego wykonawcy - jesteś łatwo namierzalny i będą Cię kąsać. Będą starać się wyciągnąć swoje pieniądze, a w swoich zapędach wmówią sobie, że to Ty jesteś wszystkiemu winien, i że to Ty im zalegasz. Będziesz to długo i namiętnie tłumaczył, i zapewne się wybronisz, ale droga przed Tobą długa. Natomiast Twój chłodny stosunek do otaczającej sytuacji jest jak najbardziej na miejscu i jest Twoją bronią. Twoje spostrzeżenia co do postępowania (nie wysyłanie SMS-ów, rzetelna dyskusja poprzez pocztę, itp.) uważam, za jak najlepszą drogę do wyjścia z kanału w który wprowadził Cię szanowny Wykonawca. Może przynudzam i wymądrzam, ale też miałem kilka takich sytuacji i tylko mój chłodny sposób postępowania (który preferujesz) doprowadził do korzystnego dla mnie zakończenia spraw.



Tomek_J - 19-01-2004 07:48

Kurde, po raz pierwszy sam siebie cytuję - czy to już objawy schizofrenii? :o Lukins, skoro lubisz autocytaty, to oto fragment mojej wcześniejszej wypowiedzi: "mam za złe wykonawcy, że posłużył się moją fakturą (...) Tak, to mój podwykonawca użył mnie, by załatwić swoje sprawy i nie podoba mi się to". Obaj mamy rację oceniając źle obie firmy: dostawcę i wykonawcę.

Piszesz: "czeka Cię długa droga w ustalaniu i tłumaczeniu, że nie jesteś wielbłądem". No więc sprawdziem w lusterku - obecności garbów nie stwierdzono. :wink: Mogą mnie kąsać, stosunek do tego kąsania mam, jak to się mówi, "seksualno-optyczny". Mogą się starać wyciągnąć ode mnie swoje pieniądze, ale z równym skutkiem mogą mi skoczyć "tam gdzie pan może pana majstra w ..... pocałować". Nie będę się tłumaczył, a i oni są świadomi tego, że zwrócili się o kasę do niewłaściwej osoby. Mówię to na podst. drugiego otrzymanego od nich listu. W liście tym człowiek, co do którego zachowania mam poważne zastrzeżenia usiłuje wmówić mi, że nic złego nie miał na myśli (jak powiedział pan Zagłoba: "diabeł się ubrał w ornat i ogonem na mszę dzwoni") i jednocześnie nadal puszcza wredne podteksty; ale tez napomyka, że zamierzają wykonawcę ścigać sądownie i prosi (w z charakterystyczną dla siebie "uprzejmością") o wsparcie podczas tej sprawy.

A co do Szanownego Wykonawcy - zapowiada się kilka spraw sądowych. Ile i jakich - to zależy od niego. Zresztą wszelkie sprawy sporne/wątpliwe z jego udziałem wyjaśnią się finalnie już za kilka dni, a o efektach będę informował. W razie nie uregulowanie przez wykonawcę swoich długów i nie naprawienia popełnionych na budowie błędów nie będę miał jakichkolwiek oporów przeciw podaniu jego danych na tym forum.



Tomek_J - 20-01-2004 07:06
I jeszcze tytułem uzupełnienia cytat z kodeksu karnego, który będzie podstawą ścigania wykonawcy "z urzędu" - a nuż komuś się przyda ? (oby nie było takiej potrzeby...)

Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Tej samej karze podlega, kto żąda korzyści majątkowej w zamian za zwrot bezprawnie zabranej rzeczy.
§ 3. W wypadku mniejszej wagi, sprawca
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 4. Jeżeli czyn określony w § 1-3 popełniono na szkodę osoby najbliższej, ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hergon.pev.pl


  • © Hogwart w swietle księżyca... Design by Colombia Hosting