ďťż
Przejrzyj wiadomości
Uważajcie!




pietja - 03-12-2003 14:58
Proces kanibala: poznał ofiarę w Internecie, zabił i zjadł w domu.
wp wiadomości





- 03-12-2003 15:24
a smakowalo mu ??? :lol:



Ewunia - 03-12-2003 16:35
Ofiara prawdopodobnie sama na to przystała :o



- 03-12-2003 17:45
Jeśli któraś z internautek chce mnie zjeść,czekam pod Zygmuntem jutro o 18. :lol:





- 03-12-2003 19:35
Będę na pewno,czekaj cierpliwie.



magi - 03-12-2003 21:17
:D :D :D



magi - 03-12-2003 21:19
gorzej jak się zjawi dwóch :wink:



Luśka - 03-12-2003 23:33

Jeśli któraś z internautek chce mnie zjeść,czekam pod Zygmuntem jutro o 18. :lol: Tylko uważaj, żeby Cię Zygmunt nie zjadł!!!!



Mamona Lisa - 04-12-2003 07:52
Luuuuuuuudzie! Darmowa wyżerka dziś pod Zygmuntem o 18.00 !!

Kto ostatni przynosi popitkę :lol:

Pozdrawiam,
M.



Bard13 - 04-12-2003 08:51
Pojęcie "Zaprosić kogoś na kolację" nabiera nowego znaczenia.

Smacznego



Agacka - 04-12-2003 09:08
wpadniemy na kolację! :lol:



- 04-12-2003 11:16
Z nikim nie będę się dzielił :evil:



- 04-12-2003 15:11
Pod którym Zygmuntem?Dzwonem na Wawelu czy pod Zygim na PL Zamkowym?



Luśka - 04-12-2003 19:13
Pod Wrzodakiem, oczywiście :lol: :lol: :lol:



ponury63 - 04-12-2003 19:21
po takim posiłku można dostać w r z o d a k ó w na żołądku... :D:D:D



jolana - 04-12-2003 19:34
No i jak spotkanko o 18-tej? Udało się?
:wink:



skorpionka - 04-12-2003 19:43
Luska,Ponury,dostalam skretu kiszek przez Wrzodaka i wrzodaki. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
TYYYYYlko bez aluzji-jestem na diecie. :lol:

Teska ,bylam ,widzialam tlumy kobiet,a chetny ktory chcial byc zjedzony uciekl.Ostatecznie byc zjedzonym ,to nie to samo co byc rozszarpanym. :lol:



- 05-12-2003 18:01
by Legion23

UWAGA: tekst bardzo kontrowersyjny.
Nie zachęcam do czynów, a tylko przemyślenia.
Jeśli nie lubisz dziwnych idei, nie czytaj.

Co powstrzymuje nas przed jedzeniem ludzi? Czy na pewno wrażliwość? Czy przyzwyczajenie? Czy niemożność pogodzenia tego, że ktoś wciąż żyje w naszych myślach, z tym, że jego ciało jest już martwe?

Wrażliwość...

...przecież jemy kaczki pieczone, których głowa i przerażone oczy patrzą z półmiska, a skrzydła rwą się do lotu, do ucieczki. Jednak wbijamy widelec, z radością rozkrawamy pachnące przyprawami mięso na świątecznym stole. „Komu pierwszy kawałek?”, pyta tato. „Dla mnie, dla mnie!”, przekrzykują się kilkuletnie pociechy ledwie wystające ponad stół.

Z innego półmiska patrzą na nas ślepia karpia. Zanurzamy ostrze noża w maśle wyjętym z maselniczki o kształcie baranka, chrześcijańskiego ideału, Jezusa. Ciasta są atrakcyjniejsze (przynajmniej dla dzieci, a one najbliższe są Natury) jeśli wyszły z formy o kształtach zajączka czy koguta. Codziennie przerywamy ciążę kur, zjadając jajka. Pergamin robi się z przerwanej ciąży kozy lub krowy.

Przestańmy się oszukiwać. Nie tylko zwierzęta lubimy niezależnie, czy są żywe i przymilne, czy martwe i smaczne. Cieszą nasze oko choćby przypomnienia ich kształtów, jeśli nie bezpośrednio przetworzone ich ciała.

Dlaczego chcemy sądzić, że robimy wyjątek i inaczej traktujemy człowieka?

Czym są relikwie świętych, czym obrazy i zdjęcia ukochanych? Czym jest dla chrześcijan krzyż z figurą konającego Jezusa? Co powoduje naszą psychiką, że lubimy patrzeć na te ludzkie kształty? Czy złudzenie miłości? Złudzenie, że Ten_Który_Nie_Jest_Mną, kocha Mnie, który na niego patrzę? Złudzenie więzi? Poczucia przynależności? Stadności?

Meksykanie bratają się ze zmarłymi jedząc słodycze o kształtach czaszek, trumien, i biesiadując na grobach bliskich. Katolicy jedzą hostie, symboliczne ciało Jezusa. Inne odłamy chrześcijaństwa spożywają także jego symboliczną krew, w postaci wina. Sataniści piją czerwone wino, aby przywodziło na myśl krew, dzięki czemu rytuał staje się sugestywniejszy.

Dlaczego dla człowieka robimy wyjątek i pozostajemy przy *symbolice* ciała?

Czy słyszeliście kiedyś matkę mówiącą o swoim dziecku, że tak je kocha, że mogłaby je zjeść? I ten odruch uważam za naturalny; za zgodny z Naturą, z pierwotnymi odczuciami matki, a nie z narzuconymi sztucznymi społecznymi normami. Dążenie do zjednoczenia ciał przejawia się w pocałunkach, i seksie, tak oralnym, jak i w penetracji. Sztuczna moralność odrzuca seks i odrzuca kanibalizm. Dopiero rewolucja seksualna lat 60-tych, kiedy wprowadzono pigułkę antykoncepcyjną, zwróciła nam nasze ciała i pozwoliła pełniej (i częściej) cieszyć się nimi.

Nie jesteśmy naszymi ciałami: POSIADAMY ciała. W doczesnym życiu stanowimy z ciałem jedność, jednak po śmierci tej jedności oddajemy „Bogu co boskie, a cesarzowi co cesarskie”, nie inaczej! Jezus NIE powiedział: Ziemi co ziemskie. Skoro tylko ta jedność ciała i duszy dobiega końca, dusza wędruje swą ścieżką w inne wymiary, zaś biologiczne ciało pozostaje w wymiarze fizycznym. Jest skupieniem energii, którą człowiek nagromadził za życia. Oczywiście, można cisnąć to ścierwo pod płot, bakterie i tam je znajdą i nie pozwolą mu się zmarnować. Jednak prawdziwszym docenieniem fizycznego wymiaru człowieczego życia, szczerszym oddaniem mu hołdu (o ile na taki zasłużył) będzie podzielenie jego ciała i przyjęcie go.

Bierzemy spadek po zmarłym, dzielimy się jego książkami, ubraniami, pieniędzmi, domem, samochodami. Hołdujemy jego filozofii, wspominamy poczucie humoru. Zachowujemy zdjęcia ciała, ale tego, co owemu człowiekowi było rzeczywiście najbliższe, jego ciała, o które dbał od dzieciństwa, odtąd się wypieramy, porzucając je na śmietniku, eufemistycznie zwanym cmentarzem.

Dlaczego sądzimy (i czy naprawdę, czy tylko „tak wypada” sądzić), że oddanie ciała Ziemi i poczekanie, aż Ona przetworzy otrzymaną materię, jest lepsze od przetworzenia jej we własnym zakresie? Budujemy fabryki, by zaznaczyć Nasz wpływ na Ten świat; ale kiedy owo przetwarzanie ma odbyć się w nas samych, wewnątrz, wtedy nie chcemy spojrzeć prawdzie w oczy. Przecież to takie samo przetwórstwo. Koniec końców ktoś tę złożoną w ziemi materię będzie jadł; jeśli nie najbliższa rodzina, najbardziej godna tej uczty, to robactwo ją pochłonie. Zaprawdę, nędzny koniec gotujemy naszym najbliższym. Rzucamy ich na pożarcie nie psom nawet, nie hienom ani sępom, nie „rozdziobią nas kruki, wrony”, ale najplugawszemu robactwu, najniżej stojącym w ewolucji bakteriom; rodzajowi, jakiego sami się brzydzimy. Sami skrzętnie korzystamy z dezynsekcji i deratyzacji, tłuczemy każdego komara, odganiamy muchy. A ten, któregośmy kochali, którego ciało sprawiało nam rozkosz, które pieściliśmy w miłosnych uniesieniach, ten leży oto bezbronny, napełniony mnożącymi się bakteriami, gnijący, rozpadający się... Skazaliśmy to ciało na hańbę bezbronności, na powolną zagładę. Czy to jest wyraz miłości?!

Na Kubie do niedawna kara śmierci wyglądała w ten sposób, że zabijano krowę, wyjmowano jej wnętrzności, wkładano do środka żywego związanego człowieka i zaszywano krowę. Po tygodniu otwierano krowę: człowiek nie żył, zjedzony żywcem przez bakterie z własnego moczu i kału oraz z rozkładającej się krowy. Widać było ślady jego zębów na wewnętrznej stronie skóry krowy: próbował się wydostać. Dusił się i gnił za życia.

Przeraża?

Tak właśnie rozkłada się ciało pozostawione na cmentarzu. W suchych klimatach ciało się mumifikuje, w Polsce mamy wilgoć, więc gnije.

Markiz de Sade mówił, że „depczemy włosy i paznokcie naszych przodków”. W iluż miejscach dawniej były cmentarze; współcześnie nie wiemy nawet o tym, że teren, z którego zbieramy plony, był niegdyś miejscem pochówków. Natura, do której i my należymy, przetwarza w końcu oddane Ziemi ciała; tyle, że trwa to długo (norma w Polsce: 20 lat. Przez tyle czasu po pogrzebie miejsce w grobie jest zajęte. Dopiero po upływie tego czasu można otworzyć grób, uprzątnąć prochy, i pochować w tym miejscu nowego zmarłego.) i odbywa się poza naszymi pełnymi hipokryzji oczami. Biorąc pod uwagę, że na wytworzenie funta mięsa potrzeba 7 funtów zboża, metoda pozostawiania ciał Naturze nie ma wiele wspólnego z ekonomią. Marnuje się w ten sposób gotowe już mięso.

Czy palenie ciała osoby, która odeszła, jest lepsze od poderżnięcia gardła i wylania krwi, potem zdjęcia skóry, podzielenia mięsa, ugotowania i zjedzenia? Czy podłożenie ognia jest bardziej ludzkie? Bo zamknięcie ciała w skrzynce i schowanie przed wzrokiem wrażliwej rodziny, ronienie łez i układanie wieńców, podczas gdy to ciało, któreśmy kochali, robaki żrą, to w porządku nie jest. Jest to hipokryzja, bo oddajemy cześć wyłącznie duchowi, ignorując całkowicie wymiar fizyczny, w którym przecież żyjemy. Jeśli to był nasz bliski, niech składniki odżywcze jego ciała budują nasze ciało, jak jego praca zbudowała nasz majątek, nasz status społeczny, jak jego filozofia wpłynęła na nasze myślenie. Niech fizyczna energia tej osoby, jeśli naprawdę chcemy ją w sobie zatrzymać, niech żyje w nas.

Nie każdy chce być po śmierci zjedzony; niektórzy jednak chcą tego. Nie, nie „jest im już wszystko jedno”. Są tacy, którzy tego *chcą*. Chcą posłużyć jako budulec ciał przyszłych pokoleń. Chcą nie tylko swoim życiem, ale i swą śmiercią przysłużyć się ludziom. Nie robactwu cmentarnemu, nie bakteriom, nie ogniowi krematorium, ale rodzajowi ludzkiemu. Ciało, o które dbali, które budowali właściwym pożywieniem, utrzymywali w czystości, gimnastykowali, swe *zdrowe* ciało ginące w wypadku, chcą oddać innym. Aby nie trzeba było zabijać niewinnego zwierzęcia tylko po to, żeby człowiek mógł jeść mięso. Aby gotowe już mięso nie marnowało się w ziemi, nie czekało aż zostanie przetworzone przez bakterie, i użyte jako nawóz dla roślin, które wykarmią kolejne zwierzęta czy ludzi.

Nie odzyskamy oczywiście *wszystkiego* mięsa, jakie buduje ludzi. Nie każdego człowieka można zjeść. Większość niestety tak zrujnowała swoje zdrowie, że ich ciała nie mają wartości odżywczej; przeciwnie, mogą tylko zaszkodzić. Tylko nielicznych, zdrowych ludzi można jeść. Oto i prawdziwy Sąd Ostateczny: jakość ciała, stan zdrowia człowieka w chwili śmierci zdecyduje, czy biologiczne istnienie danej osoby zostanie uznane za przydatne dla dalszego rozwoju ludzkości, czy też ciało zostanie strącone do Piekieł, do świata Podziemnego: do grobu. Jeszcze raz więc zostanie doceniona odpowiedzialność, jaką ludzie kierowali się za życia w trosce o Siebie, o to, co im najbliższe: o ciało. „Natura nie zna kar i nagród, zna tylko konsekwencje” (Goethe).

Tak, pewni ludzie *chcą*, by ich ciało zostało zjedzone. Amerykańska firma ManBeef.com przetwarza mięso ludzi, którzy wcześniej podpisali oświadczenia, że chcą, aby po ich śmierci zdrowe narządy zostały przekazane nauce / na przeszczepy, reszta zaś do firmy przetwarzającej ludzkie mięso. To nie są przypadkowe osoby. Każdy kawałek mięsa jest dokładnie przebadany, zanim zostanie sprzedany. Tylko mięso najwyższej jakości jest wypuszczane na rynek. Dystrybucja odbywa się przez kurierów, mięso dostarczane jest w paczce z lodem. świeżość i jakość jest więc zagwarantowana. Wróćmy do mentalności ludzkiej.

„Oto ciało moje, które za was będzie wydane”, słyszymy i przyklękamy przed tą ideą. Gdy zaś idea staje się rzeczywistością, gdy Słowo staje się Ciałem, ciałem na naszym talerzu, wtedy zasłaniamy się przyzwyczajeniem, tradycją, że „ludzi się nie je”. Dlaczego tylko naszym świętym, tylko Bogu pozwalamy oddawać za nas ciało? Ci ludzie, których paczka manburgerów smaży się właśnie na grillu gdzieś w Stanach Zjednoczonych, są prawdziwymi braćmi Jezusa. Tego prawdziwego Oświeconego, tego Wizjonera, tego, który Rozumiał; a nie papierowej postaci z zakurzonej, pożółkłej książki, z której co tydzień czyta się nam parę wyrwanych zdań.

Dość bezmyślnego, machinalnego przytakiwania słowom, do których przyzwyczailiśmy się od dzieciństwa. „To CZYŃCIE na moją pamiątkę...” !!!

Ite, Missa est.



- 05-12-2003 19:07
stuknij się w głowę.



sara - 05-12-2003 19:22

stuknij się w głowę. Popieram



- 05-12-2003 20:09
a co! Tacy żeście mądrzy ,że się chce pawia bleeeellcheee.



- 08-12-2003 18:46
WIADOMOŚCI WP

Z danych Landowego Urzędu Kryminalnego (LKA) w Hesji wynika, że w
Niemczech istnieje środowisko kanibali, do którego należą ludzie z różnych grup społecznych. "Są wśród nich dentyści, nauczyciele, kucharze, urzędnicy i rzemieślnicy" - zeznał funkcjonariusz LKA.

Zdaniem mediów, wynik procesu jest "całkowicie otwarty". Niemiecki kodeks karny nie przewiduje kary za kanibalizm. Obrona wniosła o uznanie czynu za "zabójstwo na życzenie", zagrożone karą do pięciu lat więzienia. (mn)
więcej w kategorii &

Więcej informacji: PROCES KANIBAL NIEMCY



pyrka - 20-12-2003 16:03
Tak samo jak nie zjem mojego ukochanego kotka, tak samo nie zjem ludziny. Lubię wieprzowinkę i kaczkę, które chodujemy po to by je zjeść, ale zjadanie ludzi przez siebie nawzajem, to zagłada gatunku ludzkiego.



- 26-12-2003 19:08
Białoruś szykuje się na amerykański atak
PAP 17:45

Prezydent Aleksander Łukaszenka oświadczył, że Białoruś musi być przygotowana do obrony przed atakiem amerykańskim. Według niego, USA czują się bowiem upoważnione do używania siły militarnej wobec państw, które "prowadzą niezależną politykę".

Wiadomości WP
kupujcie cukier i gorzałę,bo jak Amerykańcy rozłożą się w Polsce,może zabraknąć :lol: :lol:



Wakmen - 26-12-2003 19:49
Wasz wybór co jadacie a ja na wigilię jadłem wyśmienitego, bajecznego, rozkosznego ... karpia. :wink:



gsms - 10-04-2004 01:06
Żeby bylo coś zgodnego z forum to zawsze można zamurować kogos w fundamencie ....oszczędzi się materiału a i mniej gęb do wyżywienia.
:D
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hergon.pev.pl


  • © Hogwart w swietle księżyca... Design by Colombia Hosting