gdzie budować
stander - 01-12-2002 18:42
Mieszkam w bloku, w mieście wojewódzkim, a chciałabym w ładnym plenerze. Mam działkę w małym rodzinnym miasteczku, przy lesie, obok rodziców, ale ludzie odradzają mi wynoszenie się daleko (50 km) od dużego ośrodka, ze względu na dziecko (jego rozwój, dostęp do kultury, kursów itp.). W terenie podmiejskim działki są u nas drogie (50-60 tys.), do szkoły i tak musiałabym dzieciaka wozić do miasta, jeśli miałabym na uwadze "rozwój". Budować w mieście przytulne mieszkanko z deweloperem to wydatek ok. 300 tys., co równa się pięknemu domkowi gdzie indziej. Nie śpię po nocach, bo nie umiem podjąć decyzji, a teraz byłby najlepszy czas, abyśmy z czymś ruszyli. Ratunkuuuuu!!!!!
Gajka - 01-12-2002 18:54
Sprzedaj działkę w miasteczku rodzinnym. Dołożysz i kupisz
pod miastem, w ktorym mieszkasz obecnie i pracujesz, jak sądzę:smile:
Buduj bez udziału developera, buduj tak jak my :razz:
Najważniesze - musisz wiedzieć czego chcesz.
pozdrawiam :smile:
stander - 01-12-2002 22:28
Ja właściwie wiem, czego chcę, ale żadna z możliwości, które stoją przede mną, nie spełnia do końca moich wyobrażeń. Marzy mi się takie przyjazne miejsce, daleko od miejskiego zgiełku, ale wśród ludzi, którzy patrzą na świat podobnie. Trudno wtopić się, dopasować w jakieś miejsce, gdzie już wszyscy się znają. Ciekawy wątek pojawił się na tej stronie w wiad. "Szukam swego miejsca na ziemi". Takich osób, które go szukają, jest wiele. Może warto, żeby się nawzajem znalazły i wspólnie stworzyły takie swoje miejsce, przyjazne, bo z przyjaznymi ludźmi po sąsiedzku. Żałuję, że wśród znajomych nie mam nikogo, kto chciałby budować dom pod Kielcami. Wszyscy są jakoś urządzeni, albo wygodni, bo w mieście mają wszystko pod ręką. A mnie się marzy dość odległa (25 km) Święta Katarzyna, malowniczo przycupnięta u podnóża Łysicy. Ale nikogo tam nie znam.
Myślę, że sprawdziłaby się taka strona, na której mogliby się odnajdywać ci, co szukają podobnych "miejsc", albo mają do zareklamowania okolicę, w której planują budowę. Przyjaciele Muratora w jednym obozie. Toż tam by robota szła, ażby furczało!!
Maco - 02-12-2002 01:11
Nam się tak zdarzyło... :smile:
Mieliśmy podobne dylematy rok temu i podjęliśmy decyzję, że szukamy ziemii i budujemy dom. Szukanie działki zajęło nam ponad pół roku a pod koniec poznaliśmy przez Forum naszych "przyszłych" sąsiadów (jak oni i my się przpeowadzimy w przyszłym roku to będziemy sąsiadami na 100% :smile: ). Potem się okazało, że w okolicy jest więcej takich jam my "miastowych" i że świat jest bardziej różowy niż nam się wydawało (baliśmy się - zały czas to mamy ale teraz tznacznie mnije - wpadnięcia w lokalny marazm i beznadzieję...).
A jako "spadochron" mamy taki plan, że jak się przeprowadzimy i nam się nie spodoba (ustaliliśmy, że musimy tam pomieszkać minimum 3 lata) to pakujemy manatki sprzedajemy chałupę i za tą kasę kupujemy jakieś mieszkanko w mieście.
Najważniejsze to podjąć decyzję, to tak jakby stać na wielkim rondzie i szukać dwojej drogi. Jak już masz decyzję (wiesz, którą drogą jechać) to wsiadasz do swojego czołgu :smile: i jedziesz po wszystkim do celu ! ten czołg to siła Twojej motywacji i marzenia o domu ! Co ja mówię czołg, toż to cała dywizja pancerna albo ze trzy lodowce conajmniej !!!
Powodzenia.
stander - 02-12-2002 17:38
Dzięki za otuchę. Może to dobry pomysł, by "zapuścić sondę". Ale jeśli będzie się budować dom częściowo na kredyt hipoteczny, to chyba trudno potem go sprzedać. Jak się to organizuje?
PANTHER - 03-12-2002 21:13
Jeszcze nie mieszkasz, a już myślisz o sprzedaży?
stander - 04-12-2002 22:46
O tej sprzedaży to tak teoretycznie, bo MACO napisał, że jeśli po trzech latach nie bedą zadowoleni, to sprzedadzą dom i wócą do miasta. A co w przypadku, gdy dom jest skredytowany? To chyba nie jest takie proste, rozmyślić się i zwinąć obóz.
Jola_ - 05-12-2002 12:41
Po pierwsze trzeba wybudować swój wymarzony dom i dopiero wtedy przekonasz się czy zasadne jest pytanie jak dokonać sprzedaży domu, na który wziąłeś kredyt?
http://www.ifb.pl/~qba/ikonki/bigok.gif
Jola_ - 05-12-2002 12:55
Przepraszam zapomniałam, że po drugie: podejmując decyzję o zakupie działki mój mąż nie był przekonany o konieczności budowy domu. Wręcz przeciwnie, próbował przeforsować pomysł o wybudowaniu domu na sprzedaż.
Dziasiaj jest zauroczony myślą o zamieszkaniu we własnym domku, o ogródeczku i nie może doczekać się wiosny aby można było dokończyć budowę.:grin:
stander - 05-12-2002 23:40
I wyszło małe zamieszanie, bo przecież ja nie chcę nic sprzedawać, Jolu. Marzę, by znaleźć swoje cudowne miejsce na "mały biały domek" i nigdzie się nie wyprowadzać. Wprost przeciwnie, dożyć sędziwego wieku w jakimś przyjaznym miejscu, między ludźmi (nie w anonimowym tłumie). I szukam. Na pewno znajdę, bo każde miejsce, na którym wybuduję dom, będzie już od pierwszej cegły moje. Ale problem właśnie w tym, że to decyzja na całe życie i chciałoby się podjąć tę właściwą, ba, najlepszą.
krzysztofj - 06-12-2002 15:03
Bardzo ślicznie.
Ale przy kupnie (działki, mieszkania, samochodu) dobrze też myśleć o sprzedaży. Na wypadek jakichś (odpukać) tarapatów.
Działka - to majątek, budowa to jego pomnażanie. Jak kupimy i zbudujemy byle co i byle gdzie - to przepis na stratę
Jola_ - 06-12-2002 15:58
Stander, tak trochę niejdnoznacznie to odebrałam. Wydawało mi się, że była zawarta tu odrobina asekuracji. Uważam, że tak naprawdę to trudno jest nam się rozstawać z czymś, co jest cząstką nas samych.
A jeżeli chodzi o to co napisał Krzysztofj, to nie wiem czy na moją działkę i mój dom znalazłabym dużo chętnych. Każdy z nas wybrał projekt dla siebie uwzględniając swoje potrzeby i priorytety. To co mnie zachwyca, nie musi innym odpowiadać.
Początkowo mieliśmy taki pomysł aby kupić gotowy dom lub w stanie surowym. Kilka obejrzeliśmy i to nie było to. Stąd nasza decyzja o działce i budowie.
Wydaje mi się, że łatwiej jest sprzedać mieszkanie w bloku niż dom.
jamles - 06-12-2002 17:32
mieszkalismy w bloku w mieście na Śląsku,sprzedaliśmy mieszkanie
teraz mieszkamy kątem u teściów na śląskiej wsi, na szkodach górniczych, budujemy też w innej wsi bez szkód górniczych na bu-
-dowę mamy 18 km a do centrów naukowych, kulturowych - Gliwice Rybnik, Knurów będziemy mieli 10-12km, ale perspektywa własnego domu i ogrodu wzieła górę BUDUJEMY!!! Dojazdy do pracy, miasta
rzędu 20-30km dla pracujących jest do przełknięcia.
Czy zamkną mi kopalnię???
stander - 06-12-2002 21:31
Jamles
Oby nie zamknęli, oby w ogóle było lepiej, bo to wszystko powoli staje się nienormalne. Człowiek (czytaj Polak) ma dach nad głową, udaną rodzinę, zdrowie jeszcze i nie umie się w pełni cieszyć, bo widoki na przyszłość są co najmniej mętne. Mój mąż ma dobry zawód (inżynier od budowli sanitarnych) i na razie na brak roboty nie narzeka, ale ja stoję na zakręcie. Jestem na wychowawczym i przede mną decyzja, czy za te trzy lata wracać do pracy niewdzięcznej, mało płatnej, wymagającej dyspozycyjności świątek, piątek i w niedzielę, a do tego zapewniającej ciągłe pranie mózgu. Dla mnie decyzja o wyborze działki i budowie domu jest więc także decyzją o zmianie pracy, a może i sposobu na życie. Zresztą trudno do tej pory mówić o jakimś sposobie na zycie, po prostu wszystko "popierniczało" swoim wartkim chaotycznym nurtem.
Obawiam się, że nasza nacja stanie się wkrótce chora od smutku, stresu i niepewności. Myślę, że dlatego tak wiele ludzi myśli o własnym domu. Tu chce się wykazać, a jednocześnie stworzyć sobie azyl przed całym swiatem.
jamles - 09-12-2002 08:42
Stander
dzięki za słowa otuchy, ja też jestem dobrej myśli.
wracając do tematu gdzie budować?
my naszych sąsiadów wogóle nieznaliśmy, ale uważamy, że są OK.
trochę doradzają, trochę pomagają i torchę pilnują a wgóle
wyznają zasadę "ja Ci pomogę, ale liczę, że Ty mi też pomożesz"
i tak robimy i na razie jest dobrze.
kwiatkor - 09-12-2002 10:13
Problem z sąsiadami z jednej strony jest niezwykle ważny, z drugiej każde rozwiązanie może być nietrwałe: wybierzesz miejsce z "idealnymi" sąsiadami, ale jeden z nich się wyprowadzi i mimo, że będziesz mieszkać w okolicach nierolniczych możesz trafić na takiego buraka, że żyć ci się odechce.
Z moich doświadczeń wynika, że dużo łatwiej nawiązać dobre relacje z sąsiadami na wsi niż w bloku. Gdy wprowadzaliśmy się z żoną do bloku w nowym mieście nie znaliśmy prawie nikogo. Po dwóch latach poznaliśmy kilka osób, nawet nawiązaliśmy kilka przyjacielskich relacji, ale z nikim z najbliższych sąsiadów nie weszliśmy w bardziej zażyłe kontakty.
Na wsi jest całkiem inaczej. Co prawda mieszkam jakieś 250m od najbliższego sąsiada, ale dużo szybciej nawiązuje się tu kontakty. Raz rozkopali drogę i jeden sąsiad musiał u mnie parkować i pierwsze lody przełamane. Z następnymi problemy z doprowadzeniem prądu i gazu nas połączyły, inny świadczy usługi transportowe i sam mnie znalazł, sprzedawczyni w najbliższym sklepie to w ogóle dusza towarzystwa, nie sposób nie pogadać z nią kilku minut przy każdym spotkaniu.
Prawie całe życie mieszkałem w bloku, ale wydaje mi się, że na wsi ludzie szybciej otwierają się na siebie. Być może świadomość wspólnych problemów w małej społeczności korzystnie wpływa na nawiązywanie sąsiedzkich relacji.
Wracając do pierwszej swojej myśli o nietrwałości wyboru sąsiadów: wydaje mi się, czy budujesz dom czy mieszkanie zawsze najważniejszy jest ten DOM, przez duże 'D', a więc TWOJA RODZINA. To od niej zależy w największym stopniu, czy w tym domu czy mieszkaniu (tych przez małe 'd' czy 'm') będziesz szczęśliwy. Zatem jeśli wybierasz "swoje miejsce na ziemi": sprawdź dokładnie, kiedy ostatnio kupowałeś żonie kwiaty, czy srebrne serduszko (nie tak na imieniny, tylko tak po prostu, że jest przy tobie), albo kiedy ostatnio zrobiłaś mężowi dobrej kawy (nie tak na jego prośbę, ale dlatego że wyglądał na bardzo zmęczonego) i przytuliłaś się do niego?.... A wszystkie inne problemy rozwiążą się same, z korzyścią dla was.
am - 09-12-2002 11:23
Ale ładnie napisane...
Lecę kupić żonie kwiatka
Gajka - 09-12-2002 20:58
Kwiatkor, powiało romantyzmem
http://www.afternight.com/smiles/smlove2.gif
tczarek - 11-12-2002 10:58
Twoja działeczka spełnia rolę rekreacyjnej.Można kiedyś tam postawić niewielki letniaczek i spędzać wolne dni. Dla Twoich dzieci lepej będzie pozostać w mieście. Szkoły miejskie nie ma się co oszukiwać są lepsze pod względem poziomu nauczania i to jest po pierwsze. Po drugie dostęp do środków kultury - kino,teatr, basen, inne kluby zinteresowań. Twoje obawy są słuszne. Po trzecie jak wyobrażasz sobie dojazd 50km ( w Polskich warunkach to bardzo daleko) z dziećmi do szkoły. Dzieciak kończy szkołę o 12.00 i co dalej, błąka się po jakiś świetlicach i co następnie Ty zabierasz go około 16 i jedziecie do domu. Przy dobrych układach jesteście na 17. Po tygodniu dzieciakowi się na pewno odechce.
Więc trzeba szukać innego rozwiązania. Budowa gdzieś bliżej. Ja powiem tyle, że oczywiście tereny budowlane są drogie ale jak się drąży temat można wyszperać intratne propozycje.
Pozdrowionka
stander - 11-12-2002 21:57
TCZAREK, uściślam. Ta działka 50 km od dużego ośrodka (wojewódzkiego) jest w miasteczku powiatowym (jakieś szkoły, chyba nie najgorsze, są), a o dowożeniu myślę raczej w przypadku, gdybyśmy zdecydowali się na działkę pod Kielcami. Ale masz rację - teatr, basen, języki, szoła muzyczna na wszelki wypadek itp. - to wszystko w dużym mieście jest w dużym wyborze. Jesteś jednak jakimś rodzynkiem w tym towarzystwie, bo jak do teh pory nie natknęłam się na amatora miejskiego krajobrazu, wszyscy zdają się uciekać w wiejski plener. Czy będzie sie dało długo jeszcze mieszkać w mieście? Mnie się to wydaje już uciążliwe. Kielce były kiedyś miastem "z oddechem", zielone, dużo przestrzeni, dziś zaczynają się wszędzie wciskać plomby - markety, stacje paliw, parkingi, deweloperskie "klocki" na malutkich działkach itp.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhergon.pev.pl